Dziś mija 10 lat od umieszczenia w Internecie pierwszych wiadomości z Bisztynka na portalu "Bisztynek - zapomniane miasteczko na Warmii". Czy wiecie jaka była pierwsza informacja z Bisztynka opublikowana u nas? Pewnie nie. O tym i o konsekwencjach błędnego podpisu pod zdjęciem oraz o kilku innych sprawach przeczytacie niżej.
Strona o tytule "Bisztynek - zapomniane miasteczko na Warmii" pod arcyłatwym do zapamiętania adresem bisztynek.www.webpark.pl powstała dlatego, że gmina Bisztynek nie prowadziła własnej strony. Zakładaliśmy, że nasza, nieoficjalna strona będzie istnieć do czasu, gdy urząd powoła własną stronę z aktualnościami z życia gminy. Potem zdanie zmieniliśmy...
Przygotowanie pierwszej wersji witryny trwało około 1 miesiąca. W najstarszej wersji wykorzystaliśmy np. zdjęcia wykonane przez Pawła Buszkiewicza, bo sami nie mieliśmy nawet aparatu cyfrowego, natomiast pan Paweł dysponował zdjęciami naszych zabytków wykonanymi cyfrówką. Archiwalne zdjęcia były... skanami kserokopii starych zdjęć, które użyczyła nam Magda Gutkowska. Akurat wtedy w OKiAL była wystawa tych starych zdjęć a dokładnie, własnie kserokopii tych zdjęć. Oryginały gdzieś zaginęły.
W sieci zagościliśmy 9 czerwca 2003 roku. Z błędami typowymi dla początkujących webmasterów. Złe kodowanie strony (stąd krzaczki zamiast ś, Ć, ó, ą, ę), pliki nazywane wielkimi literami lub z polskimi znakami, złe rozszerzenia plików itd.
Pierwsza informacja z ta historyczną datą mówiła o wynikach referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej na terenie miasta i gminy Bisztynek. 10 czerca 2003 r. pisaliśmy o podpaleniu dwóch samochodów. Już 12 czerwca czepialiśmy się kierownika ZBGKiM za porządek (brak porządku) na cmentarzu i tego samego dnia pisaliśmy o swoistym proteście strażaków OSP w Bisztynku, który mógł wówczas doprowadzić do rozwiązania jednostki. A potem już poszło...
Już pierwsza wersja strony zawierała wiadomości historyczne. Nie mieliśmy wówczas pojęcia o niektórych historycznych budynkach i w ogólnie niewiele wiedzieliśmy o historii miasteczka. W związku z tym, jedno z przedwojennych zdjęć podpisaliśmy błędnie. Budynek hotelu Bischofstener Hof uznaliśmy za wcześniejszą wersję "Marysieńki". W ten sposób "zdobyliśmy" pierwszego korespondenta. Był nim i jest do tej pory - Horst Roggli - dawny mieszkaniec Bisztynka mieszkający obecnie w Niemczech. Sprostował pomyłkę i szczegółowo opisał znaną mu, z własnego doświadczenia, historię nieistniejącego dziś budynku hotelu Bischofsteiner Hof. Tak poznaliśmy się lepiej. Dzięki tej znajomości dysponujemy obecnie największym zbiorem archiwalnych zdjęć Bisztynka. Jak to się stało?
Horst Roggli z żoną zdecydowali się na przyjazd do Bisztynka w 2005 roku. Dzięki utrzymywanej przez Internet znajomości i korepondencji. Po przyjeździe do Polski zamieszkali w hotelu Novotel w Olsztynie. Stamtąd odebrałem ich samochodem i przywiozłem do Bisztynka. - Dąkąd jechać Panie Horście w Bisztynku? - zapytałem. - Jak to, gdzie?! - rzekł Horst. - Na cmentarz. Tam mam najwięcej znajomych - stwierdził mój gość.
Zatrzymaliśmy się na parkingu przy wejściu na cmentarz. Obok zatrzymała sie taksówka z Olsztyna. Wysiadła z niej nieznana mi wówczas Elisabeth Schmidt. Horst Roggli poznał ją. Przyjechali wszak jednym autokarem z Niemiec do Olsztyna, ale nie dogadali się, że mają zamiar odwiedzić Bisztynek.
Elsabeth Schmidt poszukiwała na cmentarzu grobu swych bliskich. Nie liczyła na odnalezienie go. Zapytałem o nazwisko zmarłych. To nazwisko brzmiało Kostka. Akurat wiedziałem, gdzie jest poszukiwany grób. Pokazałem go świeżo poznanej Elisabeth Schmidt. Obiecała mi za to jakiś prezent. Po około 2 tygodniach otrzymałem pocztą płytkę CD zawierająca skany około 300 przedwojennych zdjęć Bisztynka, które kolekcjonował i zbierał jej ojciec Rudolf Kostka - przedwojenny dziennikarz z Bisztynka.
Znajomość zawarta na parkingu przed cmentarzem i przy grobie rodziny Kostka zaowocowała później ściślejszą współpracą. Współpracą ułatwioną przez panią Elę (jak ją dziś nazywam), bo nauczyła się ona języka polskiego, w stopniu umożliwiającym komunikację. Pani Ela przed 2005 rokiem nigdy nie była w Polsce. Teraz Bisztynek odwiedza regularnie.
Pani Ela również stała się okazjonalnym korespondentem naszej strony.
Przez minione 10 lat swe teksty na naszych "łamach" zamieściło około 50-60 osób innych niż administrator witryny. Nie sposób ich wymienić.
Byli to profesjonalni dziennikarze, nauczyciele, działacze sportowi, byli mieszkańcy Bisztynka, sołtysi, radni, uczniowie, mieszkańcy okolicznych wsi.
Nasza strona, przekształcona potem w portal, w postępie geometrycznym zwiększała swą objętość. Początkowo, wszystkie pliki (dokładnie 161 plików) ją tworzące mieściły się w 4 MB. Dziś jest to ponad 30 tysięcy plików mających "masę" bliską 1 GB. W latach 2006-2011 potral nasz miał adres www.bisztynek.strona.pl W dniu 19 maja 2011 roku z powodów technicznych adres zmieniliśmy i fukcjonujemy pod obecnym.
W tzw. międzyczasie powstały podstrony. W 2006 strona Reduty. W tym samym roku strona morsów. W 2011 strona OSP Bisztynek, której nie rozwiązano w 2003 roku a konfikt strażaków z władzami udało się zażegnać.
Tak to się toczy do dziś. Dzięki przypadkom, dzięki zrządzeniom losu, dzięki cierpliwości tej świętej kobiety, która moją żoną jest.
Bez wsparcia władz (poza dostarczaniem czasem informacji). Zostaliśmy zauważeni w wielu miejscach w naszym kraju, województwie itd. Zostaliśmy zauważeni przez profesjonalistów - dziennikarzy. Przez wojewodę. Przez organizacje społeczne o zasięgu lokalnymi ogólnopolskim. Przez ogólnopolskie i lokalne media. Przez instytucje gminne inne jednak niż Urząd Miejski. I nie mamy pretensji, bo niby o co mamy mieć. Wszystkim naszym Czytelnikom dziękujemy za wierność i przywiązanie oraz łaskawe oko tolerujące błędy literowe, stylistyczne, ortograficzne i merytoryczne. Zapraszamy na więcej. Mamy nadzieję, że na kolejne lata.
Andrzej Grabowski - 06-08.06.2013 r.
|