Szkoła Podstawowa w Sątopach obchodziła 30 maja jubileusze 50-lecia powstania i nadania jej imienia Marii Konopnickiej. W obchodach uczestniczyła absolwentka tej szkoły Elżbieta Mierzyńska. Oto jej wrażenia z jubileuszu.
Są miejsca, czasy i ludzie, których się nie zapomina - chyba przy okazji każdego jubileuszu szkoły wypowiada się te słowa. Jakie konkretnie jeszcze hasła padają, gdy taki jubileusz obchodzi szkoła podstawowa na wsi, gdy zjeżdżają do niej absolwenci z 50 lat działalności tej szkoły i patrzą na siebie wprost w oczy przedstawiciele kilku pokoleń?
To ciekawe słuchać tego, co czują ludzie, którzy widzieli siebie jako dzieci, a potem po latach spotykają się w szkolnej ławce jako babcie i dziadkowie? Jak oceniają drogę, którą przeszli z wiejskiej szkoły w te inne światy, jakie musiały się zdarzyć i oddaliły je one od miejsc, czasu i ludzi, o których się nie zapomina?
Przeżyłam to osobiście w minioną sobotę w Szkole Podstawowe im. Marii Konopnickiej w Sątopach - wieś położona między Reszlem a Bisztynkiem. Reszel widoczny jest jak na dłoni z pagórków, Bisztynek zakrywa ciemny las.
Odprawiający mszę ksiądz proboszcz Sątop celebrował ją w towarzystwie muzyki organowej w sposób szczególny. Zresztą zaprosił do wspólnego odprawiania absolwentów. To ksiądz pierwszy otworzył rzekę wspomnień. Kiedy mówimy szkoła, to co najpierw przychodzi nam na myśl pytał i zaraz sam odpowiadał. Pierwsza myśl, to budynek. Zawsze będziemy go opisywać lub pokazywać palcem, gdy zdarzy się go mijać.
Potem wspomnieniem są nauczyciele, głównie pani. Bo to pani była kiedyś argumentem i najwyższym autorytetem w dyskusji z rodzicami, zatem mówiło się z mocą ...a pani w szkole powiedziała....
Potem we wspomnieniach starej szkoły jest linijka. Tak, zwykła, drewniana linijka, jakich chyba teraz nie ma. Ta linijka niby batuta w ręce dyrygenta, pokazywała co ma się dziać. Przywoływała do porządku stukiem w blat stołu, przynaglała, kontrolowała, pokazywała ważne znaki na tablicy, ale bywało, że była narzędziem do udzielenia ostrej nagany w formie łapki, kto przeżył, ten wie.
Potem absolutnie bezwarunkową miłością we wspomnieniach obdarzana jest woźna, zawsze zatroskana losem dzieci, przeżywająca każde niepowodzenie, zawsze po naszej stronie. Szacunkiem obdarzany jest woźny, zawsze nawołujący do wycierania butów i nie deptania trawników. Na pytanie dlaczego, odpowiadał bo tak trzeba.
Potem we wspomnieniach przebiegają postacie koleżanek i kolegów oraz obrazki z lekcji - przedmioty fajne lub te, na których człowiek rozum ze strachu tracił. Finałem wspomnień są przygody.
Oczywiście w dniu jubileuszu szkoły, największą przygodą było spotkać koleżanki czy kolegów, których nie widziało się od czasów dzieciństwa, a los, jak to zawsze w przypadku absolwentów szkół ze wsi, rozrzuca je daleko stąd, puszcza na wielką wodę, taka konieczność.
Już szkoła średnia zabiera uczniów do różnych miast, a studia ostatecznie zasypują ścieżki dawnych kontaktów. Spotkanie po latach jest zatem niecodziennym przeżyciem, zwłaszcza gdy już rozpoznać siebie nawzajem bez wcześniejszego przedstawienia się, staje się prawie niemożliwe.
Sątopska podstawówka zaczęła działalność w 1947 roku w starych murach w Biskupiej Woli to część Sątop, w której stał pałacyk rezydencja letnia biskupów warmińskich, obecnie osuwająca się bez najmniejszej troski o nią w nicość.
Dzieci w klasach było tak wiele, że siedziały po trzy osoby w jednej ławce. Atramentem byli umazani wszyscy. Działalność w nowych murach z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego, rozpoczęła szkoła w styczniu 1965 roku. O otoczenie szkoły i porządki po placu budowy zatroszczyli się rodzice dzieci.
Potem w szkole następowały zmiany, zmiany i zmiany. Raz było trudniej, raz lżej. Uczniowie odnosili różne sukcesy. Dużo uwagi poświecono poprawie estetyki szkoły. Powstało tu także centrum sportu i rekreacji, są dodatkowe sale do gimnastyki korekcyjnej oraz fitnes. Dołączono też do szkoły punkt przedszkolny.
Oprócz sal lekcyjnych i klas z komputerami z dostępem do Internetu, są gabinety logopedy i pedagoga, biblioteka, świetlica, stołówka, kolorowe trzy klasy edukacji wczesnoszkolnej. W szkole organizowane są liczne konkursy poetyckie, historyczne, matematyczne, plastyczne czytelnicze oraz z wiedzy o Unii Europejskiej. Czy bardzo się ta szkoła dziś różni od szkół w mieście? Chyba już nie.
Podstawówki zwykle kojarzyły się z drogą pod górkę w Sątopach jest to także górka, nawet spora, ale uczniowie idą do szkoły aleją starych i dorodnych drzew, która powinna być pod ochroną z powodu walorów przyrodniczych i ochrony krajobrazu, w którym aleja tworzy specyficzny klimat wśród warmińskich pagórków.
Elżbieta Mierzyńska - 04.06.2015 r. Szkoła podstawowa w Sątopach to tzw. "tysiąclatka", wybudowana z okazji tysiąclecia państwa polskiego. W sobotę 30 maja obchodziła swoje 50. urodziny.
Każdy mieszkaniec Sątop i najbliższych okolic jest związany z podstawówką im. Marii Konopnickiej. Dlatego obchody 50-lecia stały się świętem lokalnej społeczności.
Tak ogromnej liczby gości i przyjaciół nie gościliśmy co najmniej od 10 lat, kiedy nadawano nam sztandar mówiła dyrektorka Barbara Zasada.
Nie zabrakło władz gminy, radnych, duchowieństwa, byłych i obecnych pracowników, nauczycieli, absolwentów, rodziców i samych uczniów. Uroczystości rozpoczęła msza, po której przez wieś przemaszerował korowód. Na czele jechał na motocyklu jeden z absolwentów szkoły. W korytarzu placówki odsłonięto dwie kamienne tablice. Upamiętniały one jubileusze 50-lecia powstania szkoły i nadania jej imienia Marii Konopnickiej. Ufundował je syn pierwszego dyrektora, a odsłoniło dwoje prawnucząt.
Pierwsza po wojnie szkoła w Sątopach powstała w 1947 roku w istniejącym do dziś budynku na tzw. Biskupiej Woli. Pozostał z tego czasu list pierwszej kierowniczki i nauczycielki, Janiny Wdowińskiej, która opisała trudne pierwsze lata funkcjonowania szkoły. Kiedy uczniów przybywało i warunki nauczania stały się nie do zniesienia, podjęto decyzję o budowie nowego budynku, ale odwlekano ją z roku na rok. Wreszcie 10 stycznia 1965 roku spełniły się marzenia i uczniów, i rodziców, i nauczycieli. Oddano do użytku nowo wybudowaną "tysiąclatkę". Wkrótce trzeba było ją rozbudować, bo okazała się zbyt mała i zajęcia w niej kończyły się nawet po godzinie 19 opowiadała Barbara Zasada.
Dziś szkoła jest nowoczesną placówką, dobrze wyposażoną, wyremontowaną, z nową halą gimnastyczną. Uczy się w niej 112 uczniów, pracuje 13 nauczycieli. Andrzej Grabowski |
Materiał znajdziesz także na portalu:
|