Aktualności >>> Sługa Boży Artur Schulz >>>

 .: Ksiądz Artur Schulz zginął zastrzelony w Bisztynku

Sługa Boży Ksiądz Artur Schulz.
Zastrzelony i pochowany w Bisztynku.

Dnia 5 listopada 2011 r. o godz. 12.00, w bazylice współkatedralnej św. Jakuba w Olsztynie, pod przewodnictwem ks. abpa Wojciecha Ziemby, metropolity warmińskiego, nastąpiło uroczyste zamknięcie diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego męczenników II wojny światowej, ofiar nazizmu niemieckiego i komunizmu: ks. Józefa Steinki i 36 Towarzyszy oraz ks. Bronisława Sochaczewskiego i 8 Towarzyszy. Obejmuje on zatem 46 osób - Sług Bożych, męczenników warmińskich.

Proces toczył się cztery lata, a rozpoczęty został 15 września 2007 roku przez ks. abpa Wojciecha Ziembę, metropolitę warmińskiego. Tego dnia został ustanowiony trybunał. Postulatorem procesu był ks. dr Janusz Ostrowski, w pracach służyli mu pomocą także liczni wicepostulatorzy. Natomiast delegatem biskupa, mającym za zadanie zebranie całego materiału dowodowego, został wyznaczony ks. dr Lucjan Świto.

Na naszą prośbę ks. dr Lucjan Świto przesłał nam informację o pięciu księżach męczennikach, ktorzy pracowali lub zginęli na terenie obecnej (i dawnej) gminy Bisztynek (Bischofstein). Są to: Adalbert Prothmann (Prosity), Franz Ludwig (Sątopy), Franz Zagermann (Unikowo), Johannes Marquardt (Paluzy) i Arthur Schulz (Bisztynek).

Dziś przedtawiamy Wam Sługę Bożego ks. Artura Schulza.

Życiorys

Ks. Artur Schulz urodził się 11 listopada 1897 r. w Londynie. Maturę uzyskał w 1917 r. w gimnazjum w Braniewie i tam kontynuował naukę w Seminarium Duchownym. Święcenia kapłańskie przyjął 15 lipca 1932 r. we Fromborku, a następnie został mianowany wikariuszem parafii w Radostowie.

Po 9 latach pracy duszpasterskiej 13 września 1932 r. został mianowany wikariuszem parafii w Ornecie. Poświęcił się tam pracy z młodzieżą. Organizował grupy sportowe, teatralne i muzyczne, celem wspierania uzdolnionej młodzieży i ukazywania ich kulturowych zainteresowań.

Grupy teatralne i muzyczne występowały w okolicznych wioskach. Jego owocna praca duszpasterska z młodzieżą spotykała się z wrogą reakcją ze strony młodzieżowych organizacji nazistowskich (Hitlerjugend). W konsekwencji władze odebrały ks. Schulzowi prawo do uczenia dzieci religii. Po zakazaniu występów młodzieży katolickiej, praca duszpasterska w Ornecie stała się trudna. Dlatego 2 września 1935 r. został mianowany administratorem parafii Olecko na Mazurach.

Zgodnie z zaleceniem biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera, ks. Artur Schulz pracował w Olecku dopóki nie nadszedł w styczniu 1945 r. rozkaz wojskowych władz niemieckich opuszczenia miasta przed zbliżającym się frontem wschodnim.

Razem ze swoją matką ks. Schulz udał się do Mrągowa, a gdy i to miasto zostało ewakuowane, dotarł aż do Bisztynka, gdzie zatrzymał się u miejscowego proboszcza.

Po wkroczeniu w dniu 29 stycznia 1945 r. wojsk sowieckich został następnego dnia, 30 stycznia, zastrzelony przez sowieckiego żołnierza w Bisztynku. Dopiero po kilku dniach można było pochować ciało ks. Artura Schulza w ogrodzie przy plebanii, a 26 marca 1945 r. na katolickim cmentarzu w Bisztynku.

Okoliczności śmierci

W styczniu 1945 r. w trakcie ewakuacji ludności, ks. Artur Schulz przybył do Mrągowa. Tu przyszedł rozkaz kolejnej ewakuacji miasta. Wraz ze swoją matką Agnes Schulz wyruszył do Bisztynka, gdzie oboje dotarli po południu 29 stycznia 1945 r., na kilka godzin przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Matka, jako naoczny świadek tych wydarzeń tak je opisuje: "Wyruszaliśmy z Mrągowa w nocy. Mój syn ciągnął sanki naładowane naszymi walizkami jak i bagażami innych kobiet. Częściowo szliśmy pieszo, tylko krótki odcinek jechaliśmy samochodem wojskowym. Potem znów pieszo, między końmi i kolumnami ludzi. Z wielkim trudem dotarliśmy do Biskupca. Wszędzie było pełno uciekinierów. Najpierw poszliśmy do parafii, gdzie już było wiele osób. Mój syn powiedział, żebym została tu, a on pójdzie z sankami do proboszcza, który mieszkał kilka domów dalej. Chciał zobaczyć, czy tam może będzie więcej miejsca".

Ks. Franz Schacht, który wówczas od kilku miesięcy pomagał miejscowemu administratorowi parafii, którym był ks. Hugo Will, przydzielił księdzu Arturowi Schulzowi pokój w probostwie. Jednak na noc ks. Artur wrócił do budynku, gdzie została jego matka, która tak wspomina ostatni wieczór z synem: "Jedliśmy kolację, gdy do pokoju wtargnął jakiś Rosjanin, zbliżył się do mojego syna i zobaczył, że jest księdzem, gdyż był w czarnym ubraniu, po czym natychmiast wyszedł. W międzyczasie mój syn przygotowywał się do modlitwy".

Nazajutrz rano ten sam żołnierz ponownie przyszedł do domu, gdzie przebywał ks. Schulz. Naoczny świadek śmierci Sługi Bożego opowiedział, że wczesnym rankiem 30 stycznia 1945 r. do pokoju, gdzie przebywał ks. Schulz wraz z kilkoma innymi ewakuowanymi, wszedł rosyjski oficer, ręce trzymał z tyłu, a w nich pistolet.

Mówił trochę po niemiecku i rozmawiał z księdzem. Obaj podeszli do mapy ściennej, na której ksiądz miał mu pokazać, gdzie leży Berlin. Gdy odwrócili się od ściany, oficer strzelił mu w czoło.

Ks. Schulz natychmiast padł martwy na ziemię. Oficer oddalił się, a osoby przebywające w tym pokoju lękliwie przeszły do pokoju sąsiedniego.

Gdy matka księdza Artura dowiedziała się o śmierci syna, natychmiast przyszła i znalazła zabitego syna leżącego we krwi. Matka wspomina, że towarzyszące jej kobiety mówiły, że żołnierz, który go zabił, to był pijany komunista, mówił do kobiet przebywających wówczas w pokoju, że wszystkich zastrzeli, jeśli się nie uspokoją. Po tym tragicznym wydarzeniu nikt już nie został w domu parafialnym. Wszyscy udali się do budynku, gdzie była duża grupa osób. O północy przyszli Rosjanie, świecąc latarkami po twarzach śpiących ludzi, wyciągali dziewczyny i młode kobiety, które musiały z nimi pójść. Powtarzało się to kilkukrotnie.

Ks. Franz Schacht po pięciu dniach dowiedział się o śmierci ks. Artura Schulza. Odnalazł w pokoju jego ciało leżące we krwi. Razem z ks. Hugo Willem położyli zmarłego na kocu i zanieśli do ogrodu, gdzie z trudem wykopali w zmarzniętej ziemi płytki grób, w którym go pochowano. Obok pochowano kobietę, którą Rosjanie zabili w pobliskiej szkole.

Dopiero 26 marca przeniesiono ciało księdza Schulza na cmentarz katolicki. W czasie pogrzebu, gdy grób był jeszcze otwarty, przyjechał na rowerze żołnierz sowiecki, by zobaczyć, co się w nim znajduje i rozpytywał zebranych, czy nie ma tam niczego więcej.

Sylwetka duchowa

Biskup warmiński Maksymilian Kaller w liście napisanym rok po śmierci księdza Schulza stwierdził: "Chciałem prosić, by w tej dobrej starej Matce, którą bardzo dobrze znam i wysoko cenię i szanuję, wyrazić moje serdecznie współczucia z powodu śmierci jej syna - wzorowego księdza. Będę pamiętał o Nim w modlitwie i w ofierze".

Agnes Schulz, matka księdza Artura, która przez 12 lat była razem z nim w parafii, tak wspomina swego syna: "Mój syn Artur miał 47 lat, gdy podczas ewakuacji został zastrzelony przez Rosjanina. Syn miał jeszcze wiele planów, chciał jeszcze dużo dokonać. Zawsze postępował według życzeń księdza biskupa". Dlatego ks. Schulz zgodził się na ewakuację z Olecka, choć sam uważał, że księża nie powinni jako pierwsi opuszczać parafii, lecz jako ostatni. Choć i tak pozostał w Olecku dopóki niemieckie władze wojskowe nie zmusiły do opuszczenia miasta.

Sługa Boży ks. Artur Schulz gorliwie i z oddaniem służył wiernym, do których został posłany. Swoje kapłańskie serce poświęcił dzieciom i młodzieży, dla której znosił prześladowania ze strony nazistowskich władz. A męczeńską śmierć poniósł z rąk innego, komunistycznego reżimu, który w nienawiści miał wszystko, co związane było z Bogiem i Kościołem. Ks. Artur Schulz z odwagą i miłością podejmował trud ewangelizowania młodych pokoleń, w dobrych zawodach stanął, bieg ukończył, a Chrystus dał mu za to wieniec męczeństwa.

Materiał nadesłany przez ks. dra Lucjana Świto

Gdzie jest grób ks. Schulza?

Informacje zawarte w powyższym materiale przesłanym przez ks. dra Świto wskazują, że Sługa Boży ks. Artur Schulz spoczywa na cmentarzu w Bisztynku. Udaliśmy się nań w poszukiwaniu grobu. Niestety nie odnaleźliśmy grobu, który byłby oznaczony tablicą z nazwiskiem księdza. Cóż. Parafianie w roku 1945 nie mieli możliwości godnego upamiętnienia miejsca Jego spoczynku. Później, w znakomitej większości, wyjechali lub zostali wysiedleni.

Jest jednak możliwe, że grób ks. Schulza znajduje się w pobliżu grobów innych księży, którzy pracowali i zmarli w Bisztynku. W pobliżu tych grobów jest kilka mogił bezimmiennych, które przedstawiamy na zdjęciach poniżej. Czy leżą tu szczątki księdza Schulza. Nie wiemy.



Opracował: Andrzej Grabowski - 14.11.2011 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2011