Kolejny bezdomny piesek poszukuje domu. Jego przypadek zgłosili nam gimnazjaliści, wrażliwi młodzi ludzie, którzy nie mogą sami zająć się przyjaznym mieszańcem, włóczącym się koło bisztyneckich szkół. Ten kolejny przypadek skłonił nas do napisania więcej na temat bezradności władz gminy w kwestii rozwiązania probelmu bezdomnych zwierząt.
Kolejnego bezdomnego pieska ujawnili gimnazjaliści z Bisztynka. Ludzie młodzi i wrażliwi, którzy obserwują jak włóczy się on w pobliżu bisztyneckich szkół. Prawdopodobnie ktoś go porzucił. Tego nie wiemy. Możliwe też uciekł z domu i nie potrafi tam samodzielnie wrócić. To przyjazny mieszaniec w typie teriera o wyjątkowo smutnej minie.
Publikujemy jego zdjęcia, bo być może znajdzie się ktoś, kto go przygarnie lub odnajdzie go właściciel. Najłatwiej zastać go w pobliżu szkół w Bisztynku, choć czesto podąża za przypadkowymi ludźmi "prosząc" o zaopiekowanie się nim.
Sami nie wiemy, ile już takich komunikatów publikowaliśmy, choć nie przestaniemy tego robić, zawsze z nadzieją, że ktoś psiaka przygarnie. Ci młodzi mieszkańcy Bisztynka, którzy powiadomili nas o tym piesku widocznym poniżej, nie mogą mu pomóc, bo mają już psy w domu i to także przygarnięte.
Ze smutkiem konstatujemy, że nasza gmina kompletnie nie radzi sobie z problemem bezdomnych psów! A zwłaszcza psów agresywnych, takich jak suka, która ustawicznie broni terenu Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Bisztynku. Broni kąsając interesantów. Jeden z takich przypadków miał miejsce kilka dni temu i mimo zgłoszenia zdarzenia burmistrzowi suka nadal biega po terenie zakładu zupełnie swobodnie. Chodzi tu o sukę, która onegdaj (11 sierpnia 2013 r.) pogryzła mieszkańca Bisztynka (nie jednego zresztą) na cmentarzu komunalnym. Broniła wówczas swych szczęniąt.
Po tym zdarzeniu została zabrana (około 20 sierpnia 2013 r.) przez pracowników ZGKiM i tymczasowo umieszczona na terenie zakładu przy ul. Słonecznej. Wówczas jednak zakład był jeszcze remontowany a interesantów przyjmowano w budynkach na stadionie. To zmieniło się wraz z oddaniem do użytku nowej-starej siedziby ZGKiM.
Jak się dowiedzieliśmy, już w dniu umieszczenia suki na terenie ZGKiM wystosowano pismo do burmistrza informujące, że to tymczasowe, humanitarne rozwiązanie pozwalające na uratowanie szczeniaków i ich adopcję. Zakład nie ma jednak warunków i uprawnień do przetrzymywania bezdomnych zwierząt. Do dziś nie odnotowano żadnej reakcji władz gminy na pismo wystosowane przez spólkę.
Tymczasem trafia do nas coraz więcej skarg interesantów spółki ZGKiM, którzy zostali zaatakowani przez agresywną sukę. Dotyczy to także osób przechodzących w pobliżu. Lekarz, który opatrywał pogryzioną ostatnio kobietę zgłosił sprawę do Sanepidu, bo nie wiadomo przecież, czy suka została zaszczepiona przeciw wściekliźnie.
To wszystko nie rozwiązuje jednak problemu. Ta agresywna, broniąca "swego terenu" suka, musi być umieszczona w bezpiecznym dla niej i mieszkańców Bisztynka miejscu. Takim miejscem jest schronisko. Wiemy, że to kosztuje, ale nie wolno chyba oczekiwać na kolejne przypadki pogryzienia dorosłych i towarzyszących im często dzieci. Kobieta, kótra została pokąsana niedawno, jutro po raz kolejny ma interweniować u burmistrza. My interweniujemy niniejszym tekstem, bo ta niemoc władz wobec bezdomnych psów zaczyna już być irytująca.
Andrzej Grabowski - 01.12.2013 r.
|