Aktualności >>> O pojazdach w bibliotece >>>

 .: Zajęcia na podstawie książki

Poznali pojazdy z całego świata

Mimo lejącego deszczu na zajęcia poświęcone pojazdom z całego świata przyszły dzieci do których te zajęcia były adresowane. Niektóre przyjechały z rodzicami wbrew sugestiom tych rodziców, aby pozostały w domach. Podczas zajęć poznały przedziwne i mniej dziwne pojazdy poruszające się po drogach, morzach, torach i rzekach świata. A mnie poprawiły nastrój.

Lał deszcz, gdy dotarłem wczoraj (8 sierpnia) do biblioteki w Bisztynku. Chciałem przekonać się jak wyglądają zajęcia tam organizowane. Deszcz lał więc nie spodziewałem się, że frekwencja powali mnie na kolana. Zdziwiony zauważyłem, że na zajęcia na temat dziwnych i mniej dziwnych pojazdów świata, oczekuje czworo dzieci. Jeszcze przed ich rozpoczęciem dotarły kolejne dzieciaki a wśród nich Kornelia, która namawiana była przez mamę do rezygnacji z tych zajęć, bo pogoda jaka była, każdy widział. Mama Kornelii miała widocznie słabe argumenty, bo córkę przywieźć musiała, na jej wyraźne życzenie i żądanie. Ich przybycie uwieczniłem na zdjęciu.

Inna z mam dostarczających swe pociechy na zajęcia obawiała się nieco o córkę, która może nagle zatęsknić za matczyną spódnicą, ale te obawy okazały się mocno przesadzone, bo i ta dziewczynka bawiła się wśród rowieśnikow doskonale.

Tak! Bawiła się, bo zajęcia nie polegały jedynie na wykładzie na temat pojazdow osobliwych, ale i zabawie w kolorowanie, znajdowanie różnic na rysunkach i wykonaniu łodzi z papieru kolorowego.

Podstawą zajęć w bibliotece była książka dla dzieci Katarzyny Węgierek "Z notatnika młodego podróżnika. Pojazdy i nie tylko". Wiadomości zaczerpnięte z tej książki i poszerzone o powszechnie dostępne przedstawiała bibliotekarka Justyna Kwaśniewska. Jedno zdanie wspomnień z dzieciństwa wtrąciłem i ja, bo okazało się, że na prezentacyjnym slajdzie jest motoriksza bardzo przypominająca przerobionego Junaka ze specjalną budką, który był atrakcją olsztyńskiego Zatorza wtedy gdy ja dzieciakiem i młodzieńcem byłem. (Tak! Byłem kiedyś dzieciakiem!) Atrakcją był, bo z budki na podwoziu dwukołowym, napędzanym z owego Junaka kupowało się lizaki i watę cukrową. Motoriksza nie jest zatem wynalazkiem z krajów egzotycznych tylko olsztyńskiego producenta waty cukrowej i lizaków :-)

Przed oczyma dzieci na ekranie przesuwały się też motocyklowe karetki pogotowia, cieżarówki i autobusy malowane we wszystkie wzory i kolory jakie tylko przynosi ludziom wyobraźnia, szybkie pociągi, tankowce, najtańsze samochody świata i łodzie z oczami z wietnamskiej rzeki Mekong.

Zawsze, gdy uczestniczę, choćby we fragmentach podobnych zajęć, wprowadza mnie to w dobry, lub co najmniej lepszy nastrój. Zadają one kłam powszechnemu twierdzeniu, że nic się nie dzieje a podwoje wyremontowanego domu kultury są zamknięte przed dziećmi z obawy o porysowanie nowiutkich podłóg. O tych podłogach ostatnio mi uprzejmie doniesiono i to nawet w dobrej wierze, ale bez osobistej bytności w tym budynku, tylko "bo tak ludzie gadają".

Zadają one też kłam twierdzeniom, że dzieci i młodzież wyłącznie siedzi przed komputerami, co zresztą też nie jest złym zjawiskiem, o ile nie ma w tym przesady.

A teraz czekam na gromy spadające na mnie, bo tekst niniejszy zostanie odebrany przez wielu jako obrona rzeczy i osób, których podobno bronię. Przed podjęciem zmasowanego ataku radzę jednak przeczytać ten tekst, bo najczęściej gromami walą ci, ktorzy przeczytali tytuł i wstęp streszczający, zwany z dziennikarska leadem :-)

Andrzej Grabowski - 09.08.2014 r.



Copyright: www.bisztynek24.pl 2014