Ulewny deszcz jaki przeszedł 19 lipca, przed wieczorem, nad Bisztynkiem zalał mieszkania w kamienicy przy pl. Buczka 7. Lokatorzy nie pozbierali się jeszcze po gradobiciu sprzed 15 dni, a znów musieli ratować swe mieszkania.
Kamienica przy pl. Buczka 7 już wizualnie wyróżnia się zaniedbaną elewacją i niezbyt dobrym stanem technicznym. Ocenić to może nawet laik. Podczas gradobicia lokatorzy mieszkający na poddaszu i pierwszym piętrze ponieśli duże straty w wyposażeniu swych mieszkań. Otrzymali pomoc, ale nikt nie zadbał o należyte zabezpieczenie dachu kamienicy.
Dzisiejsza, popołudniowa ulewa, jaka przeszła nad Bisztynkiem, znowu postawiła lokatorów na nogi. Ich mieszkania ponownie zalała woda. Na meblach ponownie pojawiła się folia. Na folii ułożonej po gradobiciu na strychu pojawiły się kałuże. Na ścianach nowe zacieki.
Mieszkańcy telefonowali do straży pożarnej w Bartoszycach, ale - jak twierdzą - straż odmówiła im pomocy w zabezpieczeniu cieknącego dachu. - Dyżurny z Bartoszyc powiedział mi, że mam się zgłosić do burmistrza. Ochotnicza Straż Pożarna w Bisztynku stwierdziła, że mają uszkodzony podnośnik i nie mogą podjąć interwencji - mówił nam jeden z lokatorów.
Sprawę nieudzielania pomocy lokatorom wyjaśnialiśmy w rozmowie z Wojewódzkim Stanowiskiem Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.
- Rzeczywiście dyżurny z Bartoszyc odmówił wysłania załogi do Bisztynka, ale nie była to decyzja "nie, bo nie". Dyżurny zaproponował zgłaszającemu, aby udał się do urzędu w Bisztynku, gdzie dyżur pełni osoba odpowiedzialna za przyjmowanie zgłoszeń związanych ze skutkami gradobicia z 4 lipca - mówił nam dyżurny oficer WSKR - mł. kpt. Rafał Melnyk.
- Inna osoba zgłaszająca mówiła natomiast, że być może sami lokatorzy sobie poradzą z zabezpieczeniem dachu. Obiecuję, że skontaktuję się z komendantem powiatowym PSP w Bartoszycach i przeanalizujemy ponownie to zgłoszenie. Poszkodowani na pewno nie zostaną bez pomocy - zapewniał Melnyk.
Lokatorzy są zdenerwowani i rozżaleni. Jedna z nich pokazuje pisma kierowane do administracji budynków komunalnych. W 2003 roku dwukrotnie zwracała się z podaniami o naprawę dachu kamienicy.
- Podania zostały bez jakiejkolwiek odpowiedzi i oczywiście bez efektu - mówiła. - Według mnie stan konstrukcji dachu jest taki, że grozi zawaleniem. Kolejne deszcze mogą spowodować prawdziwą tragedię. Na strychu widać ewidentnie wybrzuszenia konstrukcji i przegniłe krokwie i deski. Woda cieknie po kominie, przez dziury w murach przy ramach okiennych. Naprawdę boimy się tu mieszkać - mówili kolejno zdenerwowani lokatorzy komunalnej kamienicy.
- Rozumiemy, że nie jesteśmy jedynymi poszkodowanymi, ale po raz pierwszy spotykamy się z odmową udzielenia nam pomocy, bo tak potraktowaliśmy to co nam powiedziano w straży pożarnej. Już nie wiemy komu mamy zaufać - dodają zrezygnowani.
- Poprosiliśmy pana o pomoc, bo już nie wiemy, gdzie się mamy zwrócić. Jeszcze została nam telewizja i chyba trzeba będzie też ich zaprosić, aby pokazali w jakich warunkach żyje się w komunalnym mieszkaniu w Bisztynku. Mamy nadzieję, że pana interwencja zmieni decyzję strażaków. Czekamy na ich pomoc!
Jak nas poinformował mł. kpt. Melnyk - na miejsce pojechał oficer z Komendy Powiatowej PSP w Bartoszycach, aby rozpoznać sytuację "z naszego punktu widzenia". - Ponownie zapewniam, że nie zostawimy mieszkańców tej kamienicy bez pomocy - dodał.
Od autora: Zamieszczone poniżej zdjęcia nie oddają dobrze tego, co stało sie po wczorajszej ulewie w opisywanej kamienicy. Oprócz tego, co widać jest też to, co czuć. A czuć tam wyraźny zapach stęchlizny, jest wilgotno, podłogi w wielu miejscach są mokre.
Jeśli wolno mi cokolwiek sugerować władzom miasteczka i zakładowi sprawującemu "opiekę" nad budynkiem to sugeruję, aby tę kamienicę zacząć - i to pilnie - remontować. W pierwszej kolejności przed wszystkimi innymi, a w tym przed posterunkiem policji.
To musi być dokładny remont dachu, a nie przełożenie paru dachówek.
Byłoby też wspaniale, aby informacje, które otrzymują mieszkańcy, nie były sprzeczne ze sobą. Jeden urzędnik mówi im, że mogą samodzielnie dach naprawiać, kolejny, że w żadnym wypadku im tego robić nie wolno.
Byłoby też wręcz idealnie, gdybym mógł zamieścić na tej stronie informację o tym, że obecnie nie powinni obywatele telefonować do straży pożarnej, tylko kolejne następstwa gradobicia zgłaszać w urzędzie. Gdybym tę informację zamieszczał, to bym o tym wiedział i wiedziałoby parę innych osób w miasteczku, nie wyłączając tych z Buczka 7, bo - jak widać na jednym ze zdjęć - z komputerów korzystają.
Dowiedziałem się o konieczności powiadamiania urzędu od oficera WSKR, bo zatelefonowałem do rzecznika komendy głównej PSP, a ten poprosił, abym tam zgłosił problem i podał mi namiary, a wcześniej sam tam zadzwonił. Trochę skomplikowana i wcale nie taka tania droga zdobwania informacji! Zresztą dostępna głównie dla tych, którzy witają się z rozmówcą: "Dobry wieczór - Gazeta Olsztyńska - Andrzej Grabowski".
Przy okazji dowiedziałem się, że decyzję o takiej drodze zgłaszania interwencji podjął komendant powiatowy PSP w uzgodnieniu z burmistrzem, bo strażakom zgłoszono już parę idiotyzmów i otrzymali kilka fałszywych zgłoszeń z Bisztynka.
Mam więc nadzieję, że wkrótce będę mógł zrobić zdjęcia ekipie remontowo-budowlanej pracującej wydajnie i szybko na dachu kamienicy. To jest konieczność i to już od dawna! A moim zdaniem, w przypadku tej kamienicy, w miejscu reprezentacyjnym miasta, blisko powstającego CIT, przy przystanku, blisko urzędu itd. nie trzeba czekać na kasę z ubezpieczenia czy tę obiecaną - od wojewody. Tu trzeba wydać własną, gminną, czy też "spółkową", nawet jeśli niesie to ze sobą ryzyko "straty".
Pisałem wcześniej o pomocy udzielonej rodzinom z tej kamienicy. Dostali np. nowe meble tapicerowane. Jeśli będzie dalej tak jak jest obecnie, to za chwilę trzeba będzie organizować im meble nowe, bo te szlag jasny trafi. Tak jak tych lokatorów trafia i dziwić się nie ma czemu.
Kończąc przypominam uprzejmie, że tam mieszkają... ludzie! |
Andrzej Grabowski - 20.07.2012 r.
|