Protestanci i prawosławni spoczywają na jednym cmentarzyku w dawnym Bischdorfie. Jeszcze kilka lat temu cmentarz był zarośnięty. Teraz wymaga tylko ogrodzenia. Chcemy poznać dokładniej jego historię. Okazją do tej publikacji jest zbliżające się Święto Zmarłych.
Dzisiejsze Sątopy-Samulewo to przedwojenny Bischdorf, czyli Biskupia Wieś. Ślad tej nazwy pozostał w pamięci mieszkańców, bo okolice dawnego pałacu biskupiego do dziś wielu nazywa Biskupią Wola. Częściej jednak słyszymy potoczną nazwę "Dołek".
Prowadzi tam wykonana z kostki brukowej droga. Na jej końcu w lewo wiedzie droga do dawnego biskupiego majątku. W prawo do dawnej szkoły i usytuowanego na przeciwko niej niewielkiego cmentarzyka.
Jeszcze kilka lat temu był tak zarośnięty, że z trudem można było dostrzec tam nagrobki. Nagrobki nieliczne, bo i teren cmentarzyka to zaledwie kilkaset metrów kwadratowych. Stała tu kiedyś kaplica o neogotyckiej architekturze wybudowana na początku XX wieku. Dziś można ją zobaczyć jedynie na kilku archiwalnych zdjęciach oraz rysunkach technicznych. To przy niej urządzono cmentarzyk.
Lokalna wieść niesie, że przed wojną był to cmentarz ewangelicki, bo i kaplica była ewangelicka. Archiwalne zdjęcie wnętrza kaplicy rzeczywiście na to wskazuje. Wygląd starych nagrobków mówi co innego. Na żeliwnym krzyżu jest figurka Jezusa a ewangelicy przecież nie używają takich figurek na krzyżach.
- Nie wiadomo, czy ten krzyż nie został przeniesiony z innego miejsca - próbuje wyjaśnić nam te sprzeczności proboszcz parafii w Sątopach ks. Jan Sztygiel.
Jak mówią nam mieszkańcy, to za jego sprawą cmentarzyk został oczyszczony z krzaków i jest obecnie widoczny. Oni sami od czasu do czasu kładą na grobach kwiaty i zapalają lampki.
- Nie zajmowałem się historią tego miejsca. Po objęciu parafii zorganizowałem tu ludzi, aby oczyścić cmentarz i uczynić go miejscem godnym nie z powodu historii, ale z czysto ludzkich przesłanek. Nie jest dla mnie ważne, że spoczywają tu protestanci i prawosławni. To jest miejsce spoczynku dawnych mieszkańców i wymaga należytego szacunku. Dlatego rok w rok w listopadzie organizuję tam procesję i modlitwę za zmarłych - mówi ks. Sztygiel.
- Parafianie opowiadali mi, że kaplica obok cmentarza została zburzona w latach 70tych a cegła zawieziona do Białegostoku na budowę cerkwi. Nie wiem czy to prawda i trochę się temu dziwię, bo wówczas już nad takimi obiektami nadzór sprawował konserwator zabytków - dodaje.
Faktem jest, że kaplica została zburzona a jej pozostałości leżą jeszcze w krzakach obok cmentarza.
Na samym cmentarzu obok żeliwnych krzyży odnajdujemy potłuczoną tablicę nagrobną z niemieckimi napisami. Odczytujemy z niej, że leżała kiedyś na grobie żołnierza I wojny światowej Karla Radttke, który "poległ śmiercią bohaterską" 10 grudnia 1914 roku w wieku niespełna 36 lat.
To jedyna znaleziona tam tablica z zachowanymi danymi sprzed II wojny. Jest tu też drewniany zmurszały krzyż. Są cementowe obramowania mogił, ale nie zachowały się już przedwojenne nagrobki. Obok są za to groby z lat 50tych osób wyznania prawosławnego.
W Sątopach dowiadujemy się, że była tu niewielka grupka wyznawców tej religii, którzy dawną kaplice ewangelicką przekształcili w małą cerkiewkę.
- To osoby wysiedlone w ramach akcji "Wisła" - mówi nam jedna ze starszych mieszkanek. - Żyliśmy tu zgodnie. Było ich mało i poumierali albo powyjeżdżali. Teraz chyba już nikogo z nich tu nie ma - dodaje.
Zapamiętała, że "ich ksiądz" wyjechał do Ameryki lub Kanady. Wkrótce potem kaplice zburzono. Nie jest pewna dat. Cmentarzyk funkcjonował do końca lat 50tych. Najpóźniejsze pochówki są z 1958 roku.
W nagrobkach wyryto charakterystyczne prawosławne krzyże "z poprzeczką". Niektóre z nagrobków maja napisy wyłącznie w języku rosyjskim, kolejne w języku polskim z rosyjską sentencją "Pokój twoim prochom" a jeszcze inne tylko w języku polskim.
Nie jest to cmentarz całkowicie zapomniany. Niektóre rodziny postawiły tu nowe nagrobki. Nie tylko mieszkańcy SątopSamulewa tu spoczywają. Na jednym z nagrobków znajdujemy rosyjski napis "Grzenda p. Reszel".
Obecnie jest to cmentarz zarządzany przez gminę Bisztynek. W czasie, gdy przypatrywaliśmy się nagrobkom towarzyszył nam pies. Niestety załatwił swe potrzeby na cmentarzu. Wydaje nam się, że koniecznie trzeba go ogrodzić i dokładniej poznać jego historię.
Być może ktoś z czytelników zechce podzielić się z nami wiedzą? Prosimy o kontakt z autorem.
Andrzej Grabowski admin@bisztynek24.pl - 22.10.2017 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|