Jedna ofiara śmiertelna i cztery osoby poszkodowane (w tym strażak) to bilans pożaru jaki wybuchł dziś około godz. 14:00 na drugiej kondygnacji Urzędu Miejskiego w Bisztynku. Zginęła jedna z urzędniczek a informatyk, urzędniczka i jeden z pracowników oraz strażak podtruli się dymem.
Gdyby nie fakt, że były to ćwiczenia powyższy opis byłby tragiczny i dramatyczny a już w poniedziałek rozpisany zostałby konkurs na wolne miejsce pracy opróżnione przez ofiarę śmiertelną. Dramatyczny opis ma jednak uzmysłowić pracownikom urzędu i mieszkańcom, że taki scenariusz może się zdarzyć. Stąd ćwiczenia służb ratowniczych, przede wszystkim - jednostek OSP z naszej gminy.
Scenariusz zakładał wybuch pożaru na poddaszu. W zadymionych pomieszczeniach pozostał i zasłabł informatyk urzędu bohatersko ratujący dane z serwerów i komputerów. Został wyprowadzony przez strażaków, którzy odnaleźli go leżącego na biurku. W podobnej sytuacji strażacy odnaleźli jedną z urzędniczek na pierwszym piętrze. Była przytomna, ale jej wypowiedzi były niespójne i choatoczne. Została odtransportowana na zewnątrz na desce (noszach) i tam jej i informatykowi podano tlen, po czym doszli do siebie.
Śmiertelnemu zatruciu uległa zaś urzędniczka, którą strażacy odnaleźli w toaletach. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować życia. Ciało wynieśli strażacy i umieścili w specjalnym worku na zwłoki. Później zasłabł jeden ze strażaków. Podano mu tlen. Najwięcej kłopotów było z pracownikiem urzędu, który przed ogniem uciekł na dach budynku. Strażacy mieli trudności z jego odnalezieniem i późniejszym transportem na zewnątrz.
Działania strażaków ochotników z gminy Bisztynek bacznie obserowali przedstawiciele Jedostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej i Komendy Powiatowej PSP w Bartoszycach oraz komórki zarządzania kryzysem Starostwa Powiatowego. Udało nam się usłyszeć od st. kpt. Bogusława Krajewskiego, że ćwiczenia były przeprowadzone bardzo dobrze. Znacznie lepiej niż kilka dni wcześniej w innej gminie. Postępowanie samych urzędników po zauważeniu pożaru, w zderzeniu z zasadami opisanymi w instrukcji przeciwpożarowej UM w Bisztynku omówił, na specjalnym spotkaniu, asp. sztab. Stanisław Dąbkowski z KP PSP w Bartoszycach. Okazało się m.in., że po zauważeniu ognia nikt z pracowników urzędu nie przystąpił do próby gaszenia a wszyscy sprawnie ewakuowali się na zewnątrz.
Błędem samych strażaków z kolei, był brak obserwacji całego budynku z zewnątrz. Wówczas mogliby łatwo zauważyć mężczyznę, który uciekł na dach. Pozostałe działania pracowników urzędu oraz strażaków oceniono bardzo dobrze. Bardzo dobrze ocenione były zwłaszcza czynności ratowniczo-medyczne wobec poszkodowanych.
To były ćwiczenia, ale każdy z nas powinien być gotowy do podjęcia przemyślanych wcześniej i/lub przećwiczonych czynności w przypadku pożaru lub innego zagrożenia, które - ze swej natury - przychodzi nagle i niespodziewanie. Nawet wówczas a może zwłaszcza wówczas, gdy chodzi o nasz budynek prywatny, o własny dom. Gdy znajdziemy się w takie sytuacji w urzędzie lub innym budynku użyteczności publicznej ktoś akcją ewakuacji pokieruje a wtedy musimy bezwzględnie wykonywać polecenia tej osoby. Spokojnie i bez paniki.
Prawda, że proste?! W praktyce jednak okazuje się niezwykle trudne, tak jak trudne były dzisiejsze ćwiczenia.
Andrzej Grabowski - 15.11.2013 r.
|