Dym i zapach palonej gumy, ryk silników i pisk opon towarzyszyły wczoraj (13 maja) mieszkańcom Bisztynka i publiczności przybyłej na Drift Meet Round 3. Były pokazy driftu, konkurencje i drift taxi. Na torze pojawiły się auta z ligi wraków. Impreza przyciągnęła bardzo dużą publiczność i już na stałe wpisała sie w kalendarz wydarzeń w Bisztynku
Kolejna, już trzecia runda Drift Meet w Bisztynku za nami. Tak jak poprzednio ta sportowa impreza odbywająca się w piknikowej, rodzinnej atmosferze przyciągnęła setki, jeśli nie ponad tysiąc zainteresowanych.
W Bisztynku ulice zastawione były autami z rejestracjami z całego województwa i województw okolicznych.
Organizacja Driff Mett to pomysł mieszkańca Bisztynka Tomasza Bzury i to on pokazy prowadził, wcielił się w rolę konferansjera i specjalisty, który tłumaczył publiczności wiele aspektów tego sportu.
Wszystkich kierowców i publiczność witali: burmistrz Bisztynka Marek Dominiak, wiceburmistrz Włodzimierz Mońka oraz przedsiębiorca (BramyLidzbark.pl >>>) i kierowca Wojciech Żebrowski - współorganizator imprezy.
Powitanie i prezentacja kierowców odbyła się już po przedpołudniowych treningach, które obserwowało wielu mieszkańców Bisztynka przyzwyczajając swe uszy do ryku silników i pisku opon a nosy do zapachu palonej gumy opon.
Kierowcy biorący udział w Drift Mett 3 zaprezentowali swe auta a ich samych przedstawiał Tomasz Bzura. Oto wszyscy drifterzy i ich auta:
- Łukasz Miazio - BMW E36 2.5 turbo;
- Karolina Woszuk - BMW E46 2.8;
- Wojciech Żebrowski - BRAMYLIDZBARK.PL BMW E36 z silnikiem 2.5/2.0;
- Orest Michalczuk - z ENERGO DRIFT TEAM - Nissan Skyline R33 z silnikiem LS3 6.2 o mocy 500 KM z Chevroleta Camaro. Kierowca startuje w driftingowych mistrzostwach Polski;
- Michał Wierciński - OKLEJ TO i Piotr Polinkiewicz - SCIEMNIAMY.PL. Michał - Nissana S13 z silnikiem 2JZ -GE o mocy 220 KM, Piotr - BMW E30 o mocy ok. 192 KM;
- Oskar Mydlarz - BMW ER36 1.8
- Oskar Maśnicki - BMW E30 2.5 - MAWARU
- Maciek Winciun - BMW E36 Coupe 1.8 IS;
- Rafał Pryszczepko vel Igot Drifter - AUTOSPA BARTOSZYCE - BMW E36 M50b25 (Jin Ling). |
W tej rundzie Drift Meet wystąpili także, w pokazowej jeździe, kierowcy biorący udział w Polskiej Lidze Wraków. Byli to kierowcy z Bisztynka i gminy Bisztynek oraz okolic. Wyjaśniali, że w tej lidze mogą brać udział auta o wartości nie przekraczającej 1000 złotych. Zawody wraków składają się z trzech konkurencji: indywidualnej czasówki, wyścigu wspólnego (wygrywa ten, kto przejedzie najwięcej okrążeń w określonym czasie) oraz... konkursu dotyczącego urody auta. Dlatego wraki są fantazyjnie pomalowane.
Wyglądały tak, że trudno było rozpoznać markę auta. O zawodach ligowych opowiadali Grzegorz Klimek i Bogdan Budnik. Podkreślali, że są to wbrew ozorom zawody bezpieczne. W trakcie wyścigu można spychać auta przeszkadzające w jeździe ale nie wolno ich uderzać w bok.
- To nie są zawody polegające na destrukcji aut - podkreślali.
Po prezentacjach przyszedł czas na pokazy. Kierowcy jeździli indywidualnie i w parach. Często w takiej odległości, że pasażerowie lub sami kierowcy dotykali rękoma pojazdów sąsiadujących (możecie to zobaczyć na niektórych zdjęciach).
Wzięli też udział w Drift Games, czyli trzech konkurencjach. Pierwsza to parkowanie równoległe. Zobaczcie jak to robią drifterzy.
W kolejnych kierowcy musieli musnąć tyłem auta ustawioną zaporę a następnie zrobić dwa okrążenia wokół beczki tak aby przód auta znajdował się jak najbliżej niej. Zobaczcie film.
Kolejna konkurencja okazała się najtrudniejszą. polegała na strąceniu tyłem auta trzech piłek ustawionych na torze. Ta sztuka udała się jedynie Orestowi Michalczukowi w jego 500-konnym Nissanie.
Ponad 100 osób (chętnych było więcej) zdecydowało się na kupno biletów na Drift Taxi i mieli oni okazję poczuć przypływ adrenaliny w trakcie jazdy, jako pasażer. Byli wśród nich dzieci a nastarszym pasażerem był 84-letni mieszkaniec Bisztynka. Nie mogło wśród nich zabraknąć autora tego tekstu. Zobaczcie film z wnętrza BMW z wymalowaną na boku marką bardzo popularnych papierosów produkowanych w Rosji.
Nad bezpieczeństwem uczestników czuwały patrole policji oraz załogi karetek pogotowia. Imprezę zabezpieczali strażacy OSP Troszkowo. Nie były jednak potrzebne żadne interwencje. Ratownicy przeprowadzili kurs pierwszej pomocy skierowany do dzieci i młodzieży. Chętni (a było ich wielu) mogli zasiąść w symulatorze dachowania z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Olsztynie. W parku miejskim zorganizowano miejsce zabaw dla dzieci i mogły tam one dać upust swym fantazjom artystycznym malując samochód. Zmienił się on nie do poznania po tej dziecięcej aktywności artystycznej.
Każdy mógł też skorzystać z oferty wielu stoisk z lodami czy kiełbaskami z grilla i napojami. Niedostępny był jedynie alkohol. W miejscu imprezy obowiązywał zakaz spożywania alkoholu. Oprawę muzyczną całej imprezy zapewniał zespoł stowarzyszenia Zabij Nudę z Bartoszyc. Nagłośnienie oraz materiały malarskie do odobienia auta - Ośrodek Kultury i Aktywności Lokalnej w Bisztynku.
- Zdaję sobie sprawę, że jest wielu malkoltentów, którym ten rodzaj aktywności się nie podoba. Przekonałem się jednak, że jest to bezpieczne. Kierowcy doskonale znają swe samochody, są w stanie zahamować dosłownie w miejscu i po torze poruszają się z niewielkimi prędkościami - mówił burmistrz Bisztynka Marek Dominiak.
- Ślady opon na terenie targowiska, które oczywiście przeznaczone jest do innych celów, znikają w ciągu miesiąca po zakończeniu imprezy bez podejmowania jakichkolwiek zabiegów czyszczących. To też mówię malkoltentom - dodał.
- Myślę, że Drift Meet już na stałe wpisał się w kalendarz wydarzeń w Bisztynku, bo po ilości osób przybyłych do naszego miasteczka widać, że warto to robić - mówił Marek Dominiak.
W trakcie całej imprezy mówiono bardzo dużo o bezpieczeństwie na drogach. Podkreślano, że drift dozwolony jest jedynie na torze i specjalnie do tego przygotowanym samochodem ze zmienionym zawieszeniem oraz powiększonym skrętem.
Andrzej Grabowski - 14.05.2018 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|