Za kościołem w Bisztynku, w fundamentach dawnego spichrza są tajemnicze, kamienne tablice z napisami i płaskorzeźbą (reliefem) czaszki. Ta czaszka budzi wyobraźnię wielu tych, którzy przyglądali się tablicom. Bo jeśli czaszka to śmierć, grób... Dziś rozwiązujemy zagadkę tych kamiennych tablic.
Za zakrystią kościoła farnego pod wezwaniem Św. Macieja Apostoła w Bisztynku znajdował się niegdyś budynek tzw. spichrza. Był to obiekt ceglany, nakryty dachem mansardowym. Jego powstanie datuje się na XVIII wiek. Kilka lat temu, za zgodą władz konserwatorskich, w związku z fatalnym stanem technicznym, budynek ten został rozebrany. Pozostała jedynie ściana frontowa, która wpisuje się w linię muru okalającego kościół.
W fundament tego obiektu zostały wmurowane kamienne tablice zawierające tekst pisany łaciną, a także wizerunek czaszki. Powszechnie wiązano je z epidemią dżumy, bądź określano jako tablice nagrobkowe, jednak dokładniejszych badań nie poczyniono. Dzięki uprzejmości ówczesnego proboszcza parafii Bisztynek, księdza kan. dra Eugeniusza Bartusika, udało się przeprowadzić dokładniejsze oględziny tego zabytku.
Już na wstępie okazało się, że kamienne fragmenty stanowiły kiedyś całość. Zachowały się 3 elementy. Dwa z nich zalegały częściowo pod powierzchnią obecnego bruku. Fragment 1 (licząc od lewej strony) jest wysoki na 129 cm i szeroki średnio na 51 cm. Wmurowano go w prawidłowym układzie względem linii tekstu. W jego lewym narożniku znajduje się ćwiek/kotwa żelazna w formie kwadratu o boku 8 cm.
Fragment 2 wmurowany jest w fundament w pozycji leżącej, linia tekstu przebiega prostopadle względem wątku muru. Jest on szeroki na 70 cm i wysoki na 82 cm. Stanowi dolny prawy narożnik całej tablicy z ćwiekiem/kotwą o takiej samej wielkości jak we fragmencie 1.
Część trzecia to górny prawy narożnik tablicy, szeroki na 76 cm i wysoki na 111 cm. Ten fragment również zawiera żelazne, kwadratowe mocowanie, o boku 8 cm.
Niestety nie udało się odnaleźć dolnego lewego narożnika tablicy. Wprawdzie, w obrębie fundamentu spichlerza, leżą podobne podobne kamienie, jednak trudno orzec czy stanowiły one całość.
Sumując wymiary poszczególnych elementów obiekt ten można zrekonstruować jako kamienne epitafium szerokie na 126 cm i wysokie na 193 cm. Być może pierwotnie wymiary te wynosiły kolejno 130 i 195 cm. Grubość tablicy wynosi średnio 8 cm. Ze względu na regularność otworów na ćwieki/kotwy żelazne należy przypuszczać, że identyczny element znajdował się również w brakującym dolnym lewym narożniku tablicy.
Zabytek zachował się w stanie zaawansowanej korozji, tj. pokryty był porostami. Pod powierzchnią bruku natomiast ziemia doskonale zabezpieczyła kamień, czyniąc go niemal nienaruszonym, co zdecydowanie ułatwiło odczytanie napisów.
Rekonstrukcja rysunkowa epitafium. Wykonał: Łukasz Felczak
Dzięki rysunkowej rekonstrukcji można stwierdzić, że tekst składał się z 21 wyśrodkowanych linijek pisanych łaciną oraz z wizerunku czaszki. Całość rozpoczyna klasyczne wezwanie - D. O. M. (Deo Optimo Maximo), co znaczy Bogu Najlepszemu, Największemu. Następne linijki, ze względu na stan zachowania są trudne do odczytania. Zawierają jednak typowe zwroty nawołujące do świętej i pobożnej pamięci o tych, którzy odeszli. Jest tu również odniesienie do bożego miłosierdzia - per misericordiam DEI oraz wezwanie recescant im pace - niech spoczywają w pokoju (R.I.P.). Za zmarłych, którym dedykuje się epitafium, modlą się (precatur) osoby wymienione w drugiej części tekstu.
D. O. M.
Sancta et salubris est cogitatio pro Defunctis exorare
at eccatis so vantur [...] Machantzt ve[...] Pidellum Annoae, per misericordiam DEI recescant im pace
precatur | Bogu Najlepszemu,
Największemu
Święta i pobożna jest myśl o zmarłych
Przez miłosierdzie Boże
Niech spoczywają w pokoju
Modlą się/Błagają |
Listę rozpoczyna Johannes Chrysostomus Ohm, proboszcz parafii Bisztynek od maja 1738 do 19 lutego 1753 roku. Ohm urodził się we Fromborku w roku 1697, był m.in. proboszczem w Unikowie (Glockstein), zmarł w roku 1753 w Bisztynku.
Następnie wymienieni są kapelani - Martinus Wetzki i Jacobus Gerigk oraz wikariusz - Adalbertus Helming.
Kolejny na liście występuje Bartholomaes Schrötter, który zgodnie z podpisem, Praesidens, był pierwszym burmistrzem. Co ciekawe, ze spisu dokonanego w roku 1772, po pierwszym rozbiorze Polski, kiedy to Warmia została włączona do Królestwa Prus, wynika, że Schrötter pełnił wówczas funkcję "drugiego burmistrza" (obok Andreasa Müllera, który był "präsidierender"). W dokumencie tym podano, że Schrötter pełnił służbę urzędniczą od 32 lat, sam miał już 54 lata i pobierał pensję w wysokości 31 florenów. Niestety nieczytelne jest nazwisko drugiego burmistrza.
Tablica zawiera nazwisko sędziego (Iudex). Być może chodzi tu o Petera Marcelli, którego nazwisko wymienione jest kilkukrotnie w pracy Aliny Naruszewicz-Duchlińskiej, pt. "Nazwiska mieszkańców komornictwa lidzbarskiego (1500-1772 r.)".
Podobnie rzecz się ma z nazwiskiem Lamprecht. W źródłach udało się odnaleźć dwie takie postacie. Bartholomäus Lamprecht w spisie występuje jako poborca podatkowy - Cassarius und Contributions - Einnehmer. Natomiast wspomniany już dokument z roku 1772, jak czytamy w podpisie, sporządził "Andreas Lamprecht notarius loci juratus", miejski pisarz i notariusz, który wchodził m.in. w skład ławy sędziowskiej.
Samo nazwisko Lamprecht było w omawianym czasie niezwykle popularne w Bisztynku. Powszechnie występuje we wspominanym spisie nazwisk komornictwa lidzbarskiego.
Na samym końcu listy znajduje się odniesienie do wszystkich mieszkańców Bisztynka - Civitatis Communas, którzy również wspominają zmarłych podczas epidemii dżumy. Epitafium wieńczy data MDCCXI (1711), która odnosi się do pamiętnego roku szalejącej zarazy.
Dżuma, w związku z którą powstało opisywane epitafium, dotkliwie wyludniła Warmię w latach 1708-1711. W Bisztynku jak i w Dobrym Mieście czy Jezioranach, wprowadzono rygorystyczne przepisy i zamknięto w tym czasie bramy miejskie, dzięki czemu udało się uniknąć poważnej epidemii tzw. czarnej śmierci. Mieszkańcy Bisztynka niewielkie straty uznali za cud i bożą opatrzność, co przyczyniło się do rozwinięcia na szeroką skalę kultu św. Rocha. Wtedy też ufundowano okolicznościowe epitafium.
Kiedy mogło ono powstać? Z pewnością nie w roku 1711. W tym czasie proboszczem parafii był bowiem Johann Ignatz Weiß. Tablica powstała zapewne między rokiem 1738, a 1753. Z roku 1737 pochodzi figura Zbawiciela Świata, Chrystusa w Olsztynie trzymającego w ręku kulę ziemską, która także miała upamiętniać czasy czarnej śmierci. Być może właśnie wtedy (z odgórnego polecenia bądź szczerych chęci) ufundowano interesujące nas epitafium.
Zniszczenie tablicy należy wiązać z rozbudową kościoła parafialnego w Bisztynku, a następnie pożarem w 1770 roku. Rozbudowa rozpoczęła się w 1739 roku i możliwe, że po jej zakończeniu na ścianie kościoła zawisła ta tablica. W następstwie pożaru została zniszczona, albo przez przypadek zniszczona, a następnie jej fragmenty wmurowano w fundament nowo powstającego budynku gospodarczego ulokowanego za kościołem farnym.
Dzięki przeprowadzonym badaniom i rekonstrukcji bezimienne fragmenty tablicy, określane lakonicznie nagrobkami, zyskały swoją historię. Jest ona bardzo interesująca i sprawia, że parafia i miasteczko zyskały kolejny ciekawy zabytek, o którym warto opowiadać. Łukasz Felczak, and - 04.09.2012 r.
|