Aktualności >>> Słuzby ratunkowe traciły czas na poszukiwania wypadku, którego nie było >>>

 .: Zadzwonił dla żartu, że jest powazny wypadek

Fałszywy alarm postawił na nogi wszystkie służby

Pięć zastępów straży pożarnej, dwie karetki pogotowia i dwa radiowozu policyjne wysłano na miejsce wypadku, którego nie było. Na szczęście, w tym samym czasie służby ratunkowe nie były potrzebne w innej części powiatu.

Strażacy po otrzymaniu zgłoszenia o zagrożeniu, o wypadku drogowym, o pożarze wysyłają na wskazane miejsce dużą liczbę tzw. sił i środków. Nie czekają aż dotrze tam jeden zastęp i zamelduje, że trzeba więcej. Wychodzą z założenia, że lepiej natychmiast wysłać więcej niż za mało.

Podobnie było w nocy 18 grudnia. Około godz. 1 otrzymali sygnał o wypadku drogowym na zakręcie drogi krajowej nr 57, w pobliżu Krzewiny. Na miejsce pojechały dwa zastępy OSP Bisztynek, zastęp z OSP Troszkowo i dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Bartoszycach.

Na miejsce dotarły także dwie karetki pogotowia i dwa policyjne radiowozy.

Przez długi czas zajmowali się... poszukiwaniem tego wypadku. Wreszcie okazało się, że go nie było. Był to fałszywy, złośliwy alarm o czym poinformowała telefonicznie dziewczyna "żartownisia", który wcześniej zatelefonował na numer 112.

Osobę przyjmującą zgłoszenie poinformował o trzech osobach poszkodowanych w wyniku wypadku.

- To nie są częste przypadki, ale się zdarzają - mówi kpt. Piotr Kowalski z KP PSP w Bartoszycach.

- Taki "żart" może dla kogoś zakończyć się tragicznie. W tym samym czasie, na szczęście, nie doszło do zdarzenia w innej części powiatu. Nie jest trudno jednak przewidzieć, że czas dotarcia na miejsce innego zdarzenia, które rzeczywiście nastąpiło, uległby wydłużeniu - mówi oficer.

Apeluje, aby nie dopuszczać się podobnych czynów, bo ktoś, kto potrzebuje pomocy może jej w takiej sytuacji w porę nie otrzymać.

Oficer prasowy straży pożarnej jest oszczędny w osądach. Inaczej niż strażacy -ochotnicy, którzy poszukiwali wypadku. Określenia jakimi poczęstowali zgłaszającego nie nadają się do publikacji.

W tej konkretnej sytuacji autor "żartu" może odpowiadać za wykroczenie z art. 66 kodeksu wykroczeń. Grozi mu za to kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych oraz nawiązka w wysokości do 1000 złotych.

Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie policja ustaliła już sprawcę fałszywego alarmu. Jest to osoba mieszkająca w gminie Bisztynek.

Andrzej Grabowski - 19.12.2016 r.

Materiał znajdziesz także na portalu:






Copyright: www.bisztynek24.pl 2016