Od kilku już lat zastanawiałem się nad jednym z istniejących w Bisztynku pomników (a są ich trzy). Popiersiem Henryka Sienkiewicza. Dziś nazywamy go "Panem Głową", "Heniem", albo "Sienkiem". Rzadko - jak mi się wydaje - próbujemy dowiedzieć się jaka jest jego historia.
Dość proste było dowiedzieć się, że został on uroczyście odsłonięty 1 września 1929 roku. Na bokach cokołu, na czterech tablicach, umieszczono imiona i nazwiska 169 mieszkańców Bisztynka poległych w czasie I wojny światowej. Na postumencie umieszczono rzeźbę św. Zygfryda pokonującego smoka. Sama ta postać może być tematem odrębnej opowieści...
Wracajmy jednak do pomnika. Kriegerdenkmal/Ehrenmal - po niemiecku. Pomnik Walczących/Pomnik Chwały - po polsku. Postawiono go i odsłonięto
dopiero w 1929 roku - 11 lat po zakończeniu wojny. Miasteczko bowiem było zniszczone, należało doprowadzić je do porządku. W roku 1920 odbywał się słynny plebiscyt w czasie którego, w Bisztynku nie oddano ani jednego głosu za Polską. Najpierw więc odsłonięto, do dziś stojący na skwerze, przy dzisiejszym Urzędzie Miejskim tzw. Kamień Plebiscytowy. Wreszcie postanowiono uczcić poległych.
Tablice z nazwiskami były - najprawdopodobniej - odlane z metalu. Świadczy o tym jedno z poniżej publikowanych zdjęć
na którym widać zarysy liter. Tablice zniknęły po 1945 roku. Mimo wielu prób nie udało mi się odkryć jak je
zniszczono, czy je zniszczono, a jeśli nie - to gdzie się znajdują? Podobnie rzeźba św. Zygfryda. Choć tu należy
przypuszczać, że najzwyczajniej została rozbita, tak jak w latach 80-tych pierwsza wersja popiersia Sienkiewicza.
Ponieważ nie udało mi się dociec, co się z tymi tablicami stało, miałem już zrezygnować z poszukiwania nazwisk
poległych Bisztynian. Wówczas poszedłem na cmentarz... Na cmentarz, którego zabytkowe części w barbarzyński sposób zniszczono i zlikwidowano w latach 90-tych XX wieku. Na szczęście nie w całości.
Znajduje się tam nagrobek trzech mężczyzn o nazwisku Neubauer. Postawiono go prawdopodobnie w roku 1918. Z treści
napisów na tablicy można wywnioskować, że fundatorami pomnika są: żona najstarszego z wymienionych oraz jego pozostałe
dzieci (może córki). Napis bowiem brzmi: "Tu spoczywa w Bogu, mój kochany mąż i dobry ojciec.
Franz Neubauer, ur. 2 lutego 1859 r. rozstrzelany w czasie rosyjskiego ataku (napaści) 29 sierpnia 1914 r."
Ta ostatnia data jest bardzo znacząca w historii Bisztynka. Tego dnia bowiem, do miasteczka wkroczyły wojska
rosyjskie. Bisztynek został przezeń częściowo zniszczony, spalony. Za budynkiem dworca (równiez podpalonego) rozstrzelano
wówczas 14 przypadkowych mieszczan. Wszystko wskazuje na to, że jednym z nich był Franz Neubauer. Mężczyzna wówczas
55-letni, nie podlegający powołaniu do armii.
Z nagrobka odczytujemy niżej: "Dla chrześcijańskiej pamięci o moich kochanych synach i dobrych braciach, którzy
polegli dla ojczyzny". Niżej - "Franz Neubauer ur. 13.08.1894, poległ 30.03.1917 r. w Scherrizani - Macedonia. Starszy szeregowiec (Gefreiter); Josef Noubauer ur. 01.07.1893 r. zmarł po odniesieniu ciężkich ran, w dniu 07.08.1918 r.
w szpitalu polowym w Dissonne we Francji. Spoczywają w obcej ziemi". Treść ta wyraźnie mówi, że dla dwóch synów
rodziny Neubauerów jest to jedynie grób symboliczny.
Co z tego wszystkiego wynika? Otóż na bisztyneckim cmentarzu odnalazłem 3 ze 169 nazwisk, które widniały ongiś na
cokole Pomnika Walczących. Fundatorka nagrobka, poprzez umieszczenia na nim dokładnych informacji, ułatwiła mi to "zadanie".
Żałuję jedynie, że w podobny sposób nie zdołam już odnaleźć pozostałej większości nazwisk. Dzięki barbarzyńskim -
podkreślam - barbarzyńskim zabiegom jakim poddano najstarsze części cmentarza w latach 90-tych. Dodam jeszcze, że dzięki źródłom historycznym znane jest czwarte z nazwisk. W bitwie rozegranej w okolicach Olsztynka, w której Hindenburg odniósł spektakularne zwycięstwo nad armią Samsonowa, poległ burmistrz Bisztynka dr Fechner, który urząd swój objął zaledwie w lutym 1914 r. Jego nazwisko z pewnością umieszczono na wyróżnionym miejscu.
Co działo się z pomnikiem w 1945 roku? Popatrzcie na zdjęcie wykonane z kamienicy koło poczty, gdzie dziś mieszka
znany wszystkim emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego z żoną. Stan jak na tym zdjęciu trwał do 1965 roku, kiedy to uroczyście odsłonięto popiersie Henryka Sienkiewicza i umieszczono na cokole tablicę o treści "Henrykowi Sienkiewiczowi - Mieszkańcy Bisztynka - 1965". Pod koniec lat 80-tych pewien wandal oderwał głowę "Henia" od popiersia. Przypadkiem - po latach dowiedziałem się kto to był. Swój postępek przypłacił jedynie złamaniem ręki.
Ów "wandal" skontaktował się ze mną telefonicznie w dniu 26.11.2008 r. Telefonował zza granicy. Opowiedział jak głowa Sienkiewicza oderwała się od korpusu.
- Miałem wtedy 16 lat. Był rok 1988. Wracałem, około 1.00 w nocy, w towarzystwie kolegów i koleżanek z dyskoteki, która odbyła się w ówczesnym MGOK-u. Przy "Heńku" usiedliśmy na ławkach. Dla popisania się przed kolegami wlazłem na cokół i usiadłem na popiersiu tak, że głowę miałem między nogami. Siedziałem tyłem do budynku Przedszkola. Po klikunastu sekundach chciałem zejść. Chwyciłem ręką za czoło Sienkiewicza i opuszczałem nogi w dół. Wtedy ta głowa się oderwała i poleciała najpierw na mnie, a potem na ziemię rozsypując sie w "drobny mak". Nie mogłem utrzymać równowagi i spadłem z cokołu. Koledzy się śmiali zamiast mi pomagać! Uderzając o beton złamałem sobie prawą rękę w łokciu. Wylądowałem w szpitalu gdzie składano mi ją operacyjnie, na śruby - opowiadał nam "sprawca" zniszczenia popiersia. - Myślę, że to popiersie było już naruszone i popękane wcześniej. Sprawiły to pewnie same warunki atmosferyczne. Materiał z którego wykonano popiersie był miękki i - jak przypuszczam - przez lata stracił swoją spójność. Oczywiście przyznaję, że nie po to popiersie tam było, aby na nie włazić, To był zwyczajny wygłup szesnastolatka. Nie zrobiłem tego specjalnie, bo do Henryka Sienkiewicza nic nie mam - śmiał się rozmówca. - Teraz, po 20. latach i po przeczytaniu tekstu na stronie Bisztynka, myślę sobie, że to był pewien znak. Znak, że ta pierwotna rzeźba chce wrócić na swoje miejsce. Uważam to za dobry pomysł.
Na początku lat 90-tych zastąpiono ją
kompletnie nieproporcjonalnie dobraną głową naszego noblisty. Wieść gminna niesie, że ta rzeźba była wykonana znacznie
wcześniej i miała przedstawiać Feliksa Dzierżyńskiego. Artysta jednak dokonał poprawek, odkuł co nieco, i tak
Dzierżyński stał się Sienkiewiczem. Czy to prawda? Rzeźbiarz się na pewno nie przyzna.
Napisałem to wszystko zastanawiając się, czy nie warto wrócić do pierwotnej wersji pomnika? Czy nie warto odkryć to co
jest obecnie zakryte? Na przykład oryginalne napisy na Kamieniu Plebiscytowym. A co Wy o takim pomyśle sądzicie?
Andrzej Grabowski - 24.11.2008 r.
|