Aktualności >>> Dane wyciekły bez zgody rodziców >>>

 .: Jak "instytut" rekrutował uczniów

Kusili dzieci tabletami.
Zebrali dane osobowe rodziców

W czasie ostatniego weekendu w wielu domach i mieszkaniach w Bisztynku i okolicach pojawiał się przedstawiciel Instytutu Skutecznej Edukacji namawiając uczniów i ich rodziców do udziału w prowadzonych przez nich zajęciach skutecznych i efektywnych sposobów nauki. Dopiero w czasie tych wizyt rodzice dowiadywali się o tym, że zajęcia są odpłatne a ich dane, adresy i telefony firma uzyskała od dzieci podczas lekcji w szkol i gimnazjum w Bisztynku. To wzburzyło wielu rodziców.

Na pierwszych w tym roku szkolnym zebraniach ogólnych z rodzicami uczniów Szkoły Podstawowej i Gimnazjum Publicznego w Bisztynku pojawili się przedstawiciele Instytutu Skutecznej Nauki w Olsztynie, czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Olsztynie przy ul. Bałtyckiej zajmującej się m.in. kursami skutecznego przyswajania wiedzy i kompetencji społecznych. Jednym z elementów takiego kursu jest np. nauka szybkiego czytania.

Z relacji rodziców uczestniczących w tych zebraniach wynika, że pani przedstawiająca się jako pracownica instytutu zadała im pytanie czy chcą, aby ich dzieci lepiej się uczyły? W odpowiedzi usłyszała gremialne "tak" i chyba trudno spodziewać się innej reakcji. Zarówno w podstawówce jak i gimnazjum przedstawiciele instytutu pojawili się na zebraniach na czas po około 2 minuty i uzyskali zgodę rodziców na udział ich dzieci w przyszłych zajęciach. Ściślej mówiąc, nie usłyszeli tam żadnego sprzeciwu. Przedstawiciele firmy ani słowem nie zająknęli się jednak o tym, że zajęcia oferowane przez nich są odpłatne.

- Przyznaję, że brak informacji o odpłatności zastanowił mnie, bo ja sama zostałam poinformowana przez tą panią o tym, że chodzi o zajęcia odpłatne – mówi dyrektor SP w Bisztynku – Teresa Wołkowicz-Maciorowska.

- Wyraziłam zgodę na spotkanie przedstawicielki firmy z rodzicami i na późniejsze wizyty w klasach, podczas lekcji. Byłam jednak poinformowana, że dzieci otrzymają w klasach ulotki z załączonym kwestionariuszem, które mają następnie zanieść do domu, aby zainteresowani rodzice mogli je wypełnić – zapewnia Maciorowska. - Nikt mi nie mówił o tym, że to dzieci mają te kwestionariusze wypełnić, podając dane swoich rodziców. Dlatego dziś (poniedziałek 29 września) zatelefonowałam do tej firmy mówiąc im, że zostaliśmy oszukani i w związku z tym w naszej szkole nie będą mieli możliwości prowadzenia zajęć. Było to zresztą stanowisko prezydium Rady Rodziców, bo niepokojące sygnały o postępowaniu firmy już do członków prezydium dotarły - mówi dyrektorka szkoły.

- Wyraziłem zgodę na spotkanie podczas zebrania z rodzicami, choć z oporami, bo przedstawicielka firmy mówiła mi, że ich oferta kierowana jest do najzdolniejszych uczniów tymczasem wolałbym, aby wspomagała uczniów słabszych. Po opuszczeniu zebrania przez przedstawiciela firmy poinformowałem rodziców, że mam wątpliwości co do rzetelności tej firmy, bo mieliśmy już podobny przypadek w przeszłości, kiedy to rodzice musieli spłacać kredyt za zajęcia z nauki szybkiego czytania. Podkreśliłem więc, że nasza szkoła nie ma nic wspólnego z tym instytutem i podpisania umowy nie można wiązać z naszą placówką a jest to wyłącznie przejaw woli rodziców zawierających umowę z tą firmą. Przedstawiciel zapewniał mnie, że w poszczególnych klasach zostaną przeprowadzone zajęcia pokazowe trwające 10-15 minut. Nie było mowy o wypełnianiu żadnych kwestionariuszy. Na takie zajęcia pokazowe wyraziłem zgodę - mówi dyrektor Gimnazjum Publicznego w Bisztynku Mirosław Domżalski.

Przedstawiciel ISE dotarł w ostatnią sobotę i niedzielę do rodziców uczniów w Bisztynku, Troszkowie, Krzewinie, Sułowie a nawet Sękitach. Relacje rodziców wskazują na to, że przede wszystkim chciał rozmawiać z... uczniem a nie rodzicami. Wielu na to się nie godziło. W kilku przypadkach mówił rodzicom, że został do ich domu zaproszony przez ich dziecko, czego same dzieci nie potwierdzały.

Rodzice twierdzili, że dopiero w tym momencie dowiadywali się o tym, że ich dzieci udostępniły dane osobowe. Wielu z nich wzburzył ten sposób pozyskiwania ich adresów, danych i numerów telefonów. Ci, którzy prowadzili rozmowy z przedstawicielem zaskoczeni też byli tym, że mają to być zajęcia odpłatne a na ich sfinansowanie mogą wziąć kredyt. Przedstawiciel sprawdzał nawet, czy mają zdolność kredytową. Jedna z mieszkanek Troszkowa mówiła nam, że po raz pierwszy cieszy się z tego, że tej zdolności nie ma i dlatego umowy z nią nie podpisano.

Okazało się też, że dzieci w klasach, podczas "pokazu" były namawiane do wypełnienia kwestionariusza obietnicą otrzymania tabletu. Niektórzy nauczyciele, mający wątpliwości, czy dzieci mogą podawać dane swych rodziców, wypraszali przedstawiciela firmy. Ten z kolei, docierał do tych samych uczniów na kolejnych lekcjach z udziałem innych nauczycieli, którzy nie oponowali, w przekonaniu, że dzieje się tak za zgodą dyrekcji szkoły.

W sprawie tego, co najmniej nieetycznego, pozyskiwania danych osobowych przez ISE zadaliśmy firmie kilka pytań, opisując też sytuację. Oto odpowiedź jaką otrzymaliśmy:

W szkole podstawowej i gimnazjum w Bisztynku otrzymaliśmy zgodę dyrekcji na wystąpienie podczas spotkania z rodzicami oraz późniejsze przeprowadzenie zajęć pokazowych. Zgodnie z naszymi procedurami podczas takiego spotkania informujemy rodziców o naszej działalności i prezentujemy ofertę zajęć pozalekcyjnych z zakresu efektywnej nauki.

Następnie informujemy o planowanych zajęciach pokazowych. Pytamy rodziców czy wyrażają zgodę na wypełnienie przez uczniów, których zainteresuje tematyka naszych zajęć, formularzy kontaktowych, które umożliwią nam indywidualne spotkanie z rodzicami i uczniami i podjęcie przez nich dalszych decyzji. Dopiero po otrzymaniu takiej zgody rodziców (co było zarówno warunkiem naszym jak i dyrekcji szkoły w Bisztynku) przeprowadziliśmy zajęcia pokazowe. Na lekcjach, na których nasz trener prezentował jedną z metod efektywnej nauki, obecni byli nauczyciele szkoły. W kolejnych dniach nasz konsultant kontaktował się z rodzicami i uczniami, którzy wyrazili zainteresowanie zajęciami.  (...)

Celem naszej działalności, jest prowadzenie zajęć, które pomagają uczniom szybciej przyswajać wiedzę. Zdajemy sobie sprawę, że to rodzice podejmują decyzję o udostępnieniu przez uczniów danych kontaktowych, dlatego zaczęliśmy nasze działania od kontaktu z nimi na spotkaniu w szkole.  Niemniej jednak po otrzymaniu informacji od Pana, jak i sygnałach od naszego konsultanta, który kontaktował się z zainteresowanymi, podjęliśmy decyzję o sprawdzeniu, czy spotkanie z rodzicami przebiegło w sposób prawidłowy, tj. zgodny z procedurami firmy, i czy nasza przedstawicielka rzetelnie przekazała wszystkie informacje. Zapewniam Pana, oraz rodziców uczniów szkoły w Bisztynku, że zależy nam zawsze na działaniu etycznym i przede wszystkim niosącym pożytek uczniom. Z tego powodu, jeszcze dziś (29 września – przyp. red.) skontaktujemy się  z rodzicami, którzy zdecydowali się zapisać uczniów na zajęcia, i jeśli w jakimkolwiek stopniu czują się oni źle poinformowani lub zaniepokojeni sytuacją, umowy z nimi zostaną unieważnione.

Zależy nam na wyjaśnieniu sprawy zarówno ze względu na rodziców, dobre imię szkoły oraz naszej placówki, której celem jest prowadzenie zajęć edukacyjnych pomagających uczniom podnosić swoje wyniki w szkole.

Adam Nowak
koordynator ISE

Naszymi wątpliwościami podzieliliśmy się z nim także telefonicznie twierdząc np. że nikt nie jest w stanie przekazać oferty zajęć w czasie 2 minut więc i zgoda rodziców dotyczyła zupełnie czegoś innego niż pozyskiwanie ich danych osobowych. Adam Nowak zapewnia, po raz kolejny, że wyjaśni postępowanie ich pracowników i jeśli potwierdzą się nasze informacje pracownicy winni nie stosowania się do procedur firmy zostaną ukarani.

- Jest to dla nas sygnał, że być może stosowane przez nas procedury są także niedoskonałe i musimy się im bliżej przyjrzeć - mówi Adam Nowak, zapewniając ponownie, że skontaktuje się ze wszystkimi rodzicami, którzy umowy podpisali i jeśli będą mieli jakiekolwiek wątpliwości zostaną one rozwiązane bez żadnych dolegliwości finansowych i innych obciążających rodziców.

Całą sprawę przedstawiliśmy także Głównemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych. Zdaniem GIODO szkoły nie spisały się nalezycie w opisywanej sytuacji.

Szanowny Panie Redaktorze, uprzejmie informuję, że w ocenie Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych szkoła, oprócz wypełniania swoich dydaktyczno-wychowawczych obowiązków, powinna jednocześnie czuwać nad zapewnieniem ochrony prywatności dzieci, tym bardziej, że wyrażona przez nie zgoda na przetwarzanie danych osobowych jest, w świetle prawa, bezskuteczna. Zgodnie bowiem z ustawą z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny, osoby, które nie ukończyły lat trzynastu nie mają zdolności do czynności prawnych, a osoby małoletnie, które ukończyły 13 lat, mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Oznacza to, że dla ważności dokonywanych przez nie czynności prawnych (np. zaciągania zobowiązań, czy rozporządzania swoim prawem) potrzebna jest zgoda ich rodziców lub opiekunów prawnych.

W opisywanej przez Pana sprawie, dane osobowe rodziców uczniów zostały udostępnione bezpośrednio przez samych uczniów. A przecież w szkole, zarówno jej dyrektor (jako administrator danych osobowych uczniów), jak również zatrudnieni nauczyciele, są zobowiązani czuwać nad takimi dobrami uczniów jak np. ich bezpieczeństwo, ale także winni dbać, aby nie dochodziło do sytuacji mogących spowodować niezgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych.

Pozyskane przez przedstawicieli firmy dane osobowe rodziców uczniów może wzbudzać uzasadnione poczucie zagrożenia prywatności zarówno uczniów, jak i rodziców. Tymczasem, aby takie działanie można uznać za legalne konieczne jest uzyskanie zgody rodziców (lub opiekunów prawnych) uczniów.

Jednocześnie informuję, że Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych (GIODO) znane są przypadki pozyskiwania przez prywatne firmy, odwiedzające szkoły, danych uczniów i ich opiekunów prawnych w celach marketingowych. W takich przypadkach GIODO zwracał się z sygnalizacją do dyrektorów takich szkół, o podjęcie stosownych czynności dyscyplinujących w ramach sprawowanego przez nich nadzoru służbowego.

Z kolei na skutek indywidualnych skarg od opiekunów prawnych dzieci, których dane zostały w ten sposób pozyskane (były to m.in. dane w zakresie imienia i nazwiska dziecka, klasy, do której dziecko uczęszcza, adresu zamieszkania, a także jego numeru telefonu oraz adresu e-mail) GIODO prowadził postępowania administracyjne, a po ich zakończeniu nakazywał usunięcie danych osobowych zebranych bez podstawy prawnej. Często już w trakcie trwającego postępowania podmioty te usuwały dane osobowe uczniów i ich rodziców (opiekunów prawnych).

Odnosząc się natomiast do przesłanego artykułu uprzejmie informuję, że zapewnienie pana Nowaka, że: "Dane osobowe rodziców i uczniów zapisane w kwestionariuszach są bezpieczne. Nie są nikomu przekazywane i same kwestionariusze są niszczone. W przypadku, gdy nie powstaje grupa edukacyjna usuwamy też te dane z naszych systemów.", świadczy co prawda o znajomości niektórych zasad wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych ale nie wszystkich.

Podkreślić należy, że aby pozyskiwanie i gromadzenie (jako formy przetwarzania) danych osobowych było legalne, należy wykazać się podstawa prawną, o której mowa w art. 23 ust. 1 pkt 1-5 ustawy. Istotne jest spełnienie co najmniej jednej z nich. Może nią być m.in. zgoda osoby, której dane dotyczą (pkt 1) albo szczególny (branżowy) przepis prawa zezwalający na przetwarzanie danych osobowych w określonym celu (pkt 2). W opisywanym przypadku należało pozyskać zgodę z zastrzeżeniem, ze wyrazić ją powinny nie dzieci ale ich rodzice lub opiekunowie a, o czym mowa wyżej.

Inne obowiązki, które ustawa nakłada na tzw. administratorów danych to m.in.: 1. obowiązek dołożenia szczególnej staranności w celu ochrony interesów osób, których dane wskazany w art. 26 ust. 1 ustawy obowiązek zapewnienia, aby dane były przetwarzane zgodnie z prawem; zbierane dla oznaczonych, zgodnych z prawem celów i nie poddawane dalszemu przetwarzaniu niezgodnemu z tymi celami, z zastrzeżeniem ust. 2 tego przepisu; merytorycznie poprawne i adekwatne w stosunku do celów, w jakich są przetwarzane; przechowywane w postaci umożliwiającej identyfikację osób, których dotyczą, nie dłużej niż jest to niezbędne do osiągnięcia celu przetwarzania,

2. obowiązek poinformowania przez kogo (nazwa firmy, jej adres), w jakim celu i zakresie dane będą przetwarzane oraz komu zostaną przekazane, o ile po stronie administratora istnieje taki zamiar. Również o prawie dostępu do treści danych i o możliwości ich poprawiania,

3. obowiązek zapewnienia osobom, których dane osobowe dotyczą, praw do kontroli procesu przetwarzania ich danych osobowych, stosownie do przepisów rozdziału 4 ustawy o ochronie danych osobowych,

4. obowiązek zastosowania środków technicznych i organizacyjnych zapewniających ochronę przetwarzanych danych osobowych przed ich udostępnieniem osobom nieupoważnionym, zabraniem przez osobę nieuprawnioną, przetwarzaniem z naruszeniem ustawy, zmianą, utratą, uszkodzeniem lub zniszczeniem, o których mowa w art. 36-39 ustawy, zaś w przypadku przetwarzania danych w systemie informatycznym - w przepisach rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie dokumentacji przetwarzania danych osobowych oraz warunków technicznych i organizacyjnych, jakim powinny odpowiadać urządzenia i systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych.

Małgorzata Kałużyńska-Jasak
Dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego GIODO

Materiał znajdziesz także w "Gońcu Bartoszyckim" z 3 października 2014 r.



Andrzej Grabowski - 03.10.2014 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2014