Nie mam pojęcia dlaczego akurat wczoraj. Akurat wczoraj kilka osób zapytało mnie o to, jak dojechać do "Diabelskiego Kamienia". Dlaczego akurat wczoraj?
Zaczęło się od wizyty dziennikarza Polskiego Radia Olsztyn - Mariusza Bojarowicza. On jednak trafił na miejsce bez problemów, bo miał przewodniczkę - Magdę Gutkowską. Na miejscu nieśmiało proponował, aby jakoś bardziej wyeksponować bisztynecki Kamyczek. Jeśli dobrze zrozumiałem jego intencje, chodziło o lepsze oznakowanie dróg prowadzących do pomnika przyrody.
Po wykonaniu zdjęć z wizyty radiowca z dziećmi, szedłem ul. Kolejową. Zatrzymały się koło mnie dwa samochody z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi. Pasażer mówiący po polsku zapytał o Kamień. Pokazałem gdzie go szukać. Przy Miejskim Placu Zabaw zaczepił mnie starszy pan z Bartoszyc, podróżujący z liczną rodziną, pytając dokładnie o to samo. Wytłumaczyłem. Za czas jakiś, młody fotoamator zapytał mnie o kościół pod wezwaniem świętego Mikołaja w Bisztynku. Objaśniłem, że takiego nie ma, ale jest kościół św. Macieja Apostoła. O ten właśnie mu chodziło. Chwilę później zapytał - a jakże - o "Diabelski Kamień". Ponownie wskazałem drogę.
Nie skarżę się. Podobnie jak wielu innych mieszkańców Bisztynka wielokrotnie tłumaczyłem turystom jak trafić do Kamienia. Jest jednak znacznie prostsze rozwiązanie. Nazywa się "tablica informacyjna". Oczywiście nie jedna, a kilka. Takie tabliczki kierunkowe przewiduje nawet Kodeks Drogowy. To swoiste drogowskazy oznaczone symbolami od E-7 do E12a. Trzeba je tylko umieścić w kilku miejscach. To chyba dość proste? Takimi prostymi "ustrojstwami" można pokazać turystom nie tylko Kamień. Jest wszak w Bisztynku jeszcze kilka ciekawych obiektów.
Andrzej Grabowski - 17.07.2008 r.
|