Aktualności >>> Wieczór z Kabaretem Dworskim >>>

 .: Kabaret Dworski wystąpił w Bisztynku

Publiczność bawił Kabaret Dworski

Kabaret Dworski z Lidzbarka Warmińskiego wystąpił na scenie ośrodka kultury w Bisztynku. Rozbawił publiczność swoim oryginalnym programem, w którym doskonale połączono współczesność i historię.

Główne postaci jakie wystąpiły 27 listopada na scenie ośrodka kultury w Bisztynku to: Ser Gouda (Paweł Sadowski), Hrabia Sławoj (Arkadiusz Jaksa Jakszewicz) i Księżna Katerena (Alicja Andrzejewska), czyli Kabaret Dworski z Lidzbarka Warmińskiego.

Aktorzy wcielali się też w inne persony, jak choćby Czerwonego Kapturka, Profesora Muu, wampira wymagającego pomocy psychoterapeutycznej, urzędnika, petenta, panią piszącą projekty unijne i prowadzącą ich owulację (ewaluację), Brzoskwiniową Ciżemkę, księcia, giermka, chłopa.

Kabaret umiejscowił akcję swoich scen w odległych czasach, na dworze książęcym, w szlacheckim domostwie oraz w dzikiej kniei, gdzie polowano zarówno na zwierzynę jak i na... męża.

Kabaret Dworski to formacja inna od innych, popularnych kabaretów. Ich formy sceniczne trudno jest nazwać skeczami. To raczej małe formy teatralne, dłuższe od typowych skeczów, z własnym scenariuszem, fabułą i oczywiście puentą.

Na scenie pokazano sceny nawiązujące do historii i przez jej pryzmat pokazujące nieśmiertelne przywary mężczyzn i kobiet. Bo czyż gadatliwość pań lub ich sławne "nie mam się w co ubrać" nie są nieśmiertelne? Czyż pragnienie "świętego spokoju", zwłaszcza w czasie oglądania turnieju rycerskiego nie jest cechą współczesnych kibiców (mężczyzn) piłki nożnej?

Aktorzy kabaretu wyśmiewają także współczesność. Zwłaszcza nowomowę projektów unijnych. Stąd "owulacja" zamiast "ewaluacji". Stąd projekt pt. "Dolej spirytusu do piwa", który pozwoli na zwalczenie bezrobocia na Warmii i Mazurach przez fizyczną eliminację tych, którzy pracują.

Historie opowiadane przez aktorów wpisują publiczność w ich scenografię a niektóre odgrywane są z udziałem wybranych z niej osób. Sam wybór tych osób jest zwykle oddzielną sceną. A to trzeba sprawdzić dziewictwo (przez zaglądanie w oczy) albo siłę (podnoszenie konia). Publiczność raz jest zbiorem posągów-popiersi lub... płaskorzeźb a innym razem krzakami w puszczy.

Interakcja z publicznością ma też wymiar, który nie powinien się zdarzać. Aktorom "szumi w głowie", lub pytają "po co biją dzwony?" zawsze wtedy, gdy na sali odzywa się telefon komórkowy jakiegoś widza.

Program zaprezentowany w Bisztynku wzbudzał salwy śmiechu i oklasków. Nie obyło się bez bisu.

Andrzej Grabowski - 28.11.2015 r.

Materiał znajdziesz także na portalu:






Copyright: www.bisztynek24.pl 2015