O Klubie Kobiet Aktywnych w Bisztynku, albo - jak kto woli - z Bisztynka, wspominaliśmy na naszej stronie. Chodziło wówczas o nabór do różnych kółek, kwadratów i trapezów zainteresowań, działań itp. Choćby do chóru. O klubie nie zapomnieliśmy i ów klub nie zapomniał o nas, czyli o swej promocji, bo reklama dźwignią handlu jest, ale nie tylko handlu.
Co zatem takiego zrobił ten klub? Zacznijmy od chóru, bo już o nim wspomnieliśmy. W Ośrodku Kultury i Aktywności Lokalnej w Bisztynku odbyły się przesłuchania osób chętnych do dzielenia się swym głosem z innymi. Z wynikiem pozytywnych, owe przesłuchania, "przeszło" 18 osób, a lista nie jest zamknięta. Zajęcia chóru rozpoczną się we wrześniu pod okiem profesjonalistki wokalnej.
Kobiety, i nie tylko kobiety, włączyły się w ogólnopolską akcję "Ratuj Maluchy". Na terenie naszej gminy zebrano 450 podpisów pod obywatelskim projektem ustawy przywracającej wykonywanie tzw. obowiązku szkolnego od siódmego roku życia.
Panie zajmują się też kontrowersyjnym pomysłem budowy biogazowni w Bisztynku. Prowadziły i prowadzą akcję edukacyjną uświadamiającą mieszkańcom naszego grodu jaki wpływ na jakość ich życia może mieć ta inwestycja. Przy okazji tego tekstu Panie przypominają, że 21 lipca 2011 r. o godzinie 17.00 odbędzie się w OKiAL spotkanie z inwestorem biogazowni mające charakter konsultacji społecznych w tej sprawie !!!
W zastępstwie niemrawych służb porządkujących nasze miasteczko, w dniach 15 i 16 lipca klubowiczki wraz z dziećmi uporządkowały otoczenie "Kamienia Diabelskiego". Patrycja (lat 12), Marcin (lat 9), Nikola (lat 9), Amelia (lat 5 i 6 m-cy) oraz nieco starsza Władysława usunęli śmieci z wierzchołka głazu oraz jego szczelin, oczyścili z chwastów i wygrabili przyległe skarpy, wygrabili podłoże, dzięki czemu oczom turystów ponownie ukazała się "mozaika" brukowo-granitowa, wcześniej zasypana grysem.
Panie z ulicy Kolejowej (A. Wasilewska, K. Ławrynowicz, R. Kasprzak, Wł. Bryl) zasadziły też kwiaty (i stale je pielęgnują!) na klombie przy ul. Kolejowej, przy drodze powiatowej. Również Panie z tejże ulicy (B. Sobczyk, W. Kubiec, Wł. Bryl) zagospodarowały nieużytek, zamieniając go w estetyczny, przydrożny skwerek, przy trasie spacerowej "Kamień Diabelski" - las miejski.
Kobiety są aktywne, co widać w czasie przechadzek ul. Kolejową, ale energii im na wszystko nie wystarczy, tym bardziej, że obowiązkim innych (instytucji i osób prywatnych) jest dbanie o estetyę i czystość otoczenia. Dlatego kobiety apelują (a jak kobiety apelują, to nie chcemy być w skórach tych, którzy apelu nie wysłuchają i zadań nie wykonają !!!) o:
- uprzątnięcie parkingu i drogi dojazdowej do "Diabelskiego Kamienia", który jest ustawicznie odwiedzany przez turystów;
- oczyszczenie podłoża przy szpalerze krzewów przy "Kamieniu";
- naprawę ławki i oświetlenia tego pomnika przyrody nieożywionej;
- wykończenie szczytów skarp otaczających teren rekreacyjny przy "kamyku"; - wspólną troskę o estetykę otoczenia "Kamienia" jak wizytówki naszego miasta.
- uporządkowanie i wykoszenie rowu przy drodze powiatowej (ul. Kolejowa);
- wykoszenie poboczy tej ulicy-drogi powiatowej, która jest (czy ktoś chce, czy nie) - "Lipową Aleją";
- uporządkowanie okolicy "starego dębu", czyli skrzyżowania ulicy Kolejowej z Kolejową :-) czyli z dawną Dworcową;
- naprawę czegoś, co obecnie stanowi jezdnię, od drogi powiatowej w kierunku skupu surowców wtórynych (obecny stan nawierzchni nie predystynuje jej do miana "jezdni" !!!)
Panie mają niezwykłą chęć, aby doprowadzić okolice ul. Kolejowej (ale nie tylko) do stanu w którym przyjemnie będzie poruszać się w tym zakątku miasta i przyjemnie nań popatrzeć. Chcą, aby większą aktywność wykazywały nie tylko władze samorządowe, instytucje odpowiedzialne za estetykę i czystość, ale też sami mieszkańcy. Na przykład budynku kilurodzinnego, przy wymienianej już wielokrotnie ul. Kolejowej. To taki żółty, przecudnej urody i architektury, około stuletni dom, przy skrzyżowaniu Kolejowej z Kolejową.
Kierujemy do nich prośbę o dokończenie malowania wyremontowanego "siłami gminy Bisztynek" płotu z metalowych elementów. Bo farba jest i tylko chęci potrzeba oraz kilkunastu minut poświęconych na "zajęcia plastyczne". Na każdą z rodzin, tam mieszkających, "przypadają" zaledwie dwa przęsła tego ogrodzenia. Plan wykonała tylko jedna rodzina, a właściwie żeńskia część tej rodziny. I teraz płot ma dwa przęsła w barwie bordo, a pozostałe w bliżej nieokreślonej, ale nieciekawej, kolorystyce. Można przy tej okazji zrobić wspólnego grilla, porozmawiać i wykazać się daleko idącą kreatywnością, pomysłowością i "takimi tam" cechami intelektualnymi. Można też, nie czekając na wykazujące się dużą siłą inercji "odpowiedzialne służby" wykosić parę metrów kwadratowych traw wszelakich, będacych utrapieniem alergików.
Powiadam Wam ! Jak sami tego nie zrobicie przyjdę tam z kosiarką, a potem o tym napiszę. To się nazywa "kreowaniem tematu" :-) Paniom z KKA kolejny raz gratuluję energii ogromnej i - jak się okazuje - odnawialnej. Tyle, że powstałej z innych substratów niż kiszonka kukurydziana i gnojowica, ale o tym innym razem...
Andrzej Grabowski - 18.07.2011 r.
|