W wyświetlonym w ośrodku kultury filmie "Konwój" w reżyserii Macieja Żaka nic nie jest jednoznaczne. Film opowiada o szeroko pojętej sprawiedliwości a raczej względności ocen postaw ludzkich i i ich czynów. Reżyser opowiadał o tym i o filmie na spotkaniu z widzami.
Gdy zakończyła się projekcja filmu "Konwój" w reżyserii Macieja Żaka i w sali widowiskowej Ośrodka Kultury i Aktywności lokalnej włączono światło panowało w niej dojmujące milczenie widzów.
Film opowiada o konwojowaniu skazanego pedofila-mordercy do szpitala psychiatrycznego przez strażników więziennych. Dzieje się w zakratowanych pomieszczeniach więzienia, gabinecie jego dyrektora oraz autobusie do konwojowania skazanych.
Napisać tyle o jego treści oznaczałoby, że nie napisaliśmy nic. Nie chcemy jednak zdradzać całej fabuły. Film przede wszystkim mówi a nawet krzyczy w warstwie etycznej. Opowiada o przemianach człowieka o dobru i złu. Opowiada o sprawiedliwości, która nie jest jednoznaczna.
Nie sposób jednoznacznie ocenić postępowania głównych bohaterów. Wieloletni dyrektor więzienia (Janusz Gajos) wymierzanie sprawiedliwości, po wielu latach spędzonych w pracy "za murem", bierze w swoje ręce. Czy słusznie?
Początkowo wydaje się, że tak. Czyż bowiem sami nie ferujemy wyroków na podstawie szczątkowych informacji o przestępstwie i przestępcy? Czy nie jesteśmy skłonni samodzielnie wymierzyć mu "sprawiedliwości"?
W miarę rozwoju akcji filmu okazuje się jednak, że ów pedofil, domniemany morderca strażników więziennych (Ireneusz Czop) został wcześniej przez nich okaleczony i nie jest sprawcą zabójstw. Czy zatem zasługuje na śmierć, którą mają mu wymierzyć konwojujący go strażnicy?
Film nie daje prostych odpowiedzi na wszystkie zadane tu pytania i stąd wynika milczenie publiczności po jego projekcji. Takie też było założenie reżysera, o czym mówił podczas spotkania z widzami.
- Scenariusz filmu jest fikcją. Stąd tylko rzadko pojawiały się zarzuty, że przedstawiłem służbę strażników więziennych w złym świetle - mówił Maciej Żak.
- Jeśli dokładniej przyjrzeć się postawie strażnika (Robert Więckiewicz) okaże się, że ostatecznie staje się bohaterem i tym sprawiedliwym. Co prawda w sytuacji z której nie widział już wyjścia, ale jednak zmienia się i widz zaczyna go nawet lubić. Podobnie jest z postacią konwojowanego i innymi. Chciałem w ten sposób pokazać jak względne mogą być nasze oceny stawiane na podstawie szczątkowych informacji - mówił.
- Konwojowany początkowo jest bestią zasługującą na śmierć. W miarę odkrywania nowych faktów zaczynamy mu współczuć. To może nam pokazać jak łatwo oceniając kogoś możemy go skrzywdzić - mówił.
Reżyser odpowiadał na pytania prowadzącej spotkanie Joanny Drozdowskiej i widzów. Opowiadał o kulisach realizacji filmu. Choćby o innych jego zakończeniach, które zostały nawet nakręcone.
- Mam nadzieję, że po obejrzeniu tego filmu widzowie na długo go zapamiętają i będą zmagać się z dylematami moralnymi jakie w nim pokazałem. Sztuka musi prowokować do tego i cieszę się jeśli osiągnąłem taki efekt - mówił Maciej Żak.
Naszym zdaniem ten efekt został osiągnięty.
Andrzej Grabowski - 13.05.2017 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|