- Myśliwi z koła łowieckiego w Bisztynku wysypali karmę dla zwierząt leśnych tuż przy moim polu uprawnym - powiedział nam Waldemar Kornatowski. - To spowoduje, że zwierzyna będzie powodować szkody na moich uprawach. Nie mogę się zgodzić na takie postępowanie - mówi rolnik. Waldemar Kornatowski ma pole uprawne przy drodze prowadzącej do Dąbrowy, tuż przy lesie. Obok jest nieuprawiane pole należące do innego rolnika, na którym myśliwi z koła łowieckiego "Sójka" wysypali odpady roślinne stanowiące pokarm dla zwierząt leśnych. Tylko kilkanaście metrów dzieli pryzmę tych odpadów od pola Waldemara Kornatowskiego.
- Dwa lata temu zwierzęta leśne wyrządziły szkody na moich polach, które biegły sądowy wycenił na kwotę 27.000 złotych - mówił rolnik. - Doszedłem wtedy z kołem łowieckim do ugody i ostatecznie zgodziłem się na wypłacenie mi odszkodownia w wysokości 9.000 złotych. Porozumiałem się też wtedy z myśliwymi, że nie będą składować karmy dla zwierząt w pobliżu moich pól uprawnych, tym bardziej, że jest wewnątrz lasu wyznaczone miejsce do tego przeznaczone. Dwa lata był z tym spokój, a w ostatnich dniach ubiegłego roku ponownie tę karmę wysypano w pobliżu moich upraw - mówi Waldemar Kornatowski.
- Ponieważ moje pola uprawne znajdują się tuż przy lesie zawsze zwierzyna jakieś tam szkody na tych polach zrobi, ale takie wyłożenie karmy te szkody znacznie zwiększa - twierdzi Waldemar Kornatowski. - Interweniowałem w tej sprawie u myśliwego Władysława Lewandowskiego, który jest też urzędnikiem miejskim odpowiedzialnym m.in. za ochronę środowiska. Obiecał mi, że ta karma zostanie przeniesina w inne miejsce do 15 stycznia. Dziwi mnie, że myśliwi nie wysypali tych odpadów w miejsce do tego wyznaczone. W lesie są puste karmniki dla zwierzyny, a pole wewnątrz lasu, przeznaczone do dokarmiania zwierzyny jest puste - relacjonował Kornatowski
Wraz z nim sprawdziliśmy miejsca o których mówił. Rzeczywiście trafiliśmy na pusty karmnik dla zwierzyny płowej, a na wyznaczonym polu w lesie żadnej karmy nie było.
- Karmę złożyliśmy na działce przy lesie, po uzgodnieniu z właścicielem terenu - wyjaśniał nam sytuację Władysław Lewandowski. - Jest to miejsce tymczasowe. Te odpady wysypaliśmy w tym miejscu tylko dlatego, że nie ma, w tej chwili, możliwości dojechania na miejsce dokarmiania. Jest zbyt mokro. Odpady zostaną zabrane w najbliższym możliwym termienie i zostaną wysypane w lesie, gdzie zresztą miały być - obiecuje Władysław Lewandowski.
- Właśnie o to mi chodzi, aby ta karma została przeniesiona do lasu. Zobaczymy, czy myśliwi dotrzymują słowa - podsumował Kornatowski.
Skontaktowaliśmy się również z Nadleśnictwem Bartoszyce. - Z punktu widzenia przyrodniczego i ochrony zwierząt jakiekolwiek ich dokarmianie, przy obecnym stanie pogody, nie jest uzasadnione - powiedział nam Wiesław Oziewicz - rzecznik prasowy Nadleśnictwa. - Zwierzęta leśne należy dokarmiać wówczas, gdy wystąpi tzw. próg głodu. Jest to dzień po około 30 dniach utrzymywania się silnego mrozu i pokrywy śnieżnej. Nadto karma dla zwierzyny leśnej powinna być wykładana w lesie, aby zwierzynę zatrzymać w lasach i nie dopuszczać do jej wychodzenia na pola uprawne - wyjaśnił Oziewicz.
Podobnie jak Waldemar Kornatowski mamy nadzieję, że myśliwi usuną karmę z miejsc, gdzie jest ona obecnie składowana.
Andrzej Grabowski - 05.01.2012 r.
|