Kamil Adamus pochodzący z Bisztynka, obecnie kończący Royal Central School of Speech and Drama w Londynie w Londynie, wystąpił w monodramie "Orfeo 70" w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie. Pisze o tym Danuta Garczyńska.
W ostatnią niedzielę, 17 kwietnia o godz. 19, na scenie olsztyńskiego Centrum Kultury miał miejsce niezwyczajny spektakl, wyjątkowy zwłaszcza z uwagi na osobę autora i wykonawcy przedstawionego monodramu Kamila Piotra Adamusa.
Tak, to ten sam Kamil, syn Szczepana i Elżbiety, dawny kolega i wychowanek z bisztyneckiej podstawówki, kończący obecnie Royal Central School of Speech and Drama w Londynie.
| Jego monodram, przygotowany we współpracy z reżyserem Dawidem Żakowskim i wizualistą
Robertem Rabiejem to przykład sztuki nowoczesnej, zwanej "performance", która opiera się na osobistym, personalnym pokazie artysty przed publicznością i w bezpośrednim z nią kontakcie.
W tego rodzaju przedstawieniu dziełem sztuki i zarazem podmiotem oraz przedmiotem całej zaistniałej sytuacji artystycznej jest ciało performera, ukazane w wybranym kontekście czasu i przestrzeni. |
To, co wiemy o twórcy, o jego stronie charakterologicznej, jego doświadczeniach jest zwykle istotne dla interpretacji jego dzieła, zrozumienia treści przesłania. Dlatego nieprzypadkowym chyba był fakt, że widownię spektaklu stanowiła dość wybrana grupa.
|
"Orfeo 70" to spektakl stanowiący podsumowanie emigracyjnych, osobistych doświadczeń Kamila. Tytułowy bohater podczas długiego pobytu za granicą był świadkiem i uczestnikiem ścierania się wielu języków oraz kultur. Dlatego teraz, po powrocie do kraju, w sposób swoisty odczytuje Polskę oraz jej przemiany. A przede wszystkim usiłuje odnaleźć Eurydykę/Elżbietę Zet.
Ta dwoista postać (co dla nas najciekawsze) stanowi alter ego rzeczywistej Elżbiety. Monodram Kamila jest bowiem poświęcony pamięci jego matki Elżbiety Adamus, z domu Zawadzkiej.
Psychoanaliza tej postaci, przywoływanie jej życiowych doświadczeń, zwłaszcza tych z biskupieckiego Domu Dziecka, to poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego w tak kontrowersyjny sposób postanowiła odejść? To jednocześnie chęć pokazania, jak dziecięce traumy mogą determinować nasze dorosłe zachowania. |
Znajomość postaci Eurydyki/Elżbiety Zet była dla nas widzów (najbliższej rodziny i przyjaciół) źródłem wielu wspomnień, skojarzeń i wzruszeń podczas tego spektaklu. Mimo niełatwej w odbiorze dla większości widowni formy tego nowoczesnego przekazu, spektakl zrobił na obecnych duże wrażenie i wzbudził uznanie, czego wyrazem były gratulacje i gromadne uściski po spektaklu z Kamilem, z jego najbliższymi, każdy z każdym.
Myślę, że jeszcze nie raz usłyszymy o tym młodym artyście rodem z Bisztynka.
Danuta Garczyńska - 21.04.2016 r.
|