Uczniowie uczcili Narodowe Święto Niepodległości

Uczniowie Szkoły Podstawowej w Bisztynku uroczyście uczcili Narodowe Święto Niepodległości. W szkole odbyły się dwa uroczyste apele: dla uczniów klas I-III i klas IV-VI. Dzieci z klas starszych (tę uroczystość oglądaliśmy) opowiedziały o Dniu Niepodległości z pomocą reporterów telewizyjnych i ekspertów zaproszonych do studia tv. Taki był scenariusz przygotowanego, pod kierunkiem Danuty Garczyńskiej i Alicji Iwanyk, przedstawienia. Uroczysty apel rozpoczął się od odśpiewania Hymnu Narodowego przy wprowadzonym na salę sztandarze szkoły. Później ""przenieśliśmy się" do studia telewizyjnego. Prezenterka zapowiada materiał z Warszawy, sondę uliczną na temat wiedzy Polaków o dniu 11 listopada. Reporter - Kuba Paszkiewicz - pyta przechodniów: "Czym dla pana jest data 11 listopada?" Dla jednych jest to czerwona kartka z kalendarza i można sobie dłużej pospać oraz odwiedzić szwagra, inni wiedzą, że to Święto Niepodlegości, ale mylą je z Dniem Zwycięstwa po II wojnie i dziwią się, że nie jest odbchodzone w maju, a jeszcze inni wiedzą więcej o Narodowym Święcie Niepodległości i kojarzą datę z zakończenie I wojny, ale nie mają pojęcia, co się wydarzyło wówczas w rodzącej się Polsce. Reporter podsumowuje wypowiedzi przechodniów: "Jak widać, wiedza przeciętnego Polaka na temat genezy dzisiejszego święta jest mizerna". W studio telewizyjnym pojawiają się zaproszeni przez Martę Winiarczyk eksperci z tytułami profesora, docenta i doktora. Kacper Wadecki, Paweł Maksymiuk i Łukasz Gogaliński kłócą się w studiu, przedstawiają własne interpretacje historyczne, przerywają wypowiedzi innym. Jeden z nich mówi o roku 1772 jako ""haniebnym układzie trzech mocarstw rozbiorowych", drugi o tym, iż Polska sama uczyniła z siebie "kąsek łatwy do zdobycia". - Przez lata źle rządzona, skłócona, bardziej dbająca o prywatę niż sprawy publiczne - nieuchronnie zmierzała do upadku - mówił docent w studiu tv. Eksperci rozmawiali o kolejnych zrywach niepodległościowych w czasie zaborów. - Niestety każde z powstań kończyło się klęską i to nie tylko z powodu znacznej przewagi wroga. Jak zwykle w przypadku Polaków - zabrakło jedności w narodzie! - mówił wspominany już docent. Eksperci ostatecznie zgodzili się jedynie z symboliką daty 11 listopada. Warto i tu przypomnieć dlaczego akurat 11 listopada obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości. 11 listopada 1918 roku w Compiegne pod Paryżem podpisano zawieszenie broni pomiędzy Niemcami, a państwami zachodnimi. Jest to symboliczna data zakończenia I wojny światowej. Tego samego dnia Rada Regencyjna utworzona na ziemiach polskich przekazała Józefowi Piłsudskiemu dowództwo nad Polskimi Siłami Zbrojnymi. Obwołano go także Naczelnikiem Narodu. Stąd uznanie daty 11 listopada za początek II Rzeczypospolitej. Kolejna cześć odgrywanego przez uczniów programu telewizyjnego to wizyta reportera Damiana Sobótki w... Szkole Podstawowej w Bisztynku. Odbywa się tu akademia z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Reporter podpatruje przedstawienie. Uczniowie recytują wiersze i śpiewaja patriotyczne pieśni. Słyszymy m.in: To co przeżyło jedno pokolenie, drugie przerabia w sercu i pamięci. I tak pochodem idą cienie..., cienie..., aż się następne znów na krew poświeci! Wspomnienie dziadów pieśnią jest dla synów, od Belwederu po sniegi Tobolska. I znów przez wnuki grzmi piorunem czynów pieśń... czyn... wspomnienie To jedno. To Polska! Zdaniem reportera Damiana Sobótki, podsumowującego swą wizytę w Szkole Podstawowej w Bisztynku, uczniowie pomyślnie zdali swój egzamin z patriotyzmu. A starsi mieszkańcy Bisztynka, choćby rodzice tych uczniów? Z tym pytaniem pozostawiamy Was wszystkich. Odpowiedzcie sobie sami... Moim zdaniem: Przedstawienie w wykonaniu uczniów klas IV-VI w Szkole Podstawowej w Bisztynku było - już od wielu lat - najlepiej skonstruowanym, opartym na dobrze dobranym scenariuszu. Obserwowaliśmy nie tylko "aktorów" tego przedsięwzięcia, ale i widzów. Ich kolegów. Widać było powagę i refleksje. Czy były to refleksje dotyczące samej historii, czy też przywar Polaków, które dzieciaki bezlitośnie wytknęły? Tego nie wiem. Te przywarty pozwoliłem sobie "wytłuścić" w powyższym tekście. Refleksje na temat przywar "narodowych" opanowały mnie już po przedstawieniu, wieczorem, gdy w TVP Historia obserwowałem polemikę dwóch profesorów i doktora. Rozmawiali o roli Romana Dmowskiego w odzyskiwaniu niepodległości w latach poprzedzających rok 1918. Każdy z nich przedstawiał własną interpretację historii. Polemiki były dość ostre i nie prowadziły do wspólnego stanowiska. Każdy z historyków pozostał przy własnym zdaniu. Jak zwykle?! A swoją drogą. Czy można "interpretować historię"? Andrzej Grabowski - 11.11.2011 r.