28 listopada 2008 r. otwarto uroczyście nową oczyszczalnię ścieków w Bisztynku. - To obiekt na miarę XXI wieku, całkowicie zautomatyzowany, zachowujący wszelkie normy ekologiczne - zapewniał burmistrz Jan Wójcik podczas uroczystości. Zapewnienia takie złożyli także przedstawiciele wykonawcy inwestycji wartej około 5,5 miliona złotych.
Ścieki z Bisztynka już od ponad 15 lat trafiają do oczyszczalni usytuowanej pomiędzy Bisztynkiem, a Warmianami. - Do tej pory trafiały do oczyszczalni mechaniczno-biologicznej, już przestarzałej technologicznie i będącej w złym stanie technicznym - mówił burmisrz Jan Wójcik. - Dlatego zdecydowałem wspólnie z Radą Miejską o wykonaniu inwestycji polegającej na wybudowaniu nowej oczyszczalni i zmodernizowaniu istniejącej. To tylko pierwsza część pięciopunktowego projektu proekologicznego pod nazwą: "Kompleksowe uporządkowanie infrastruktury wodno-ściekowej na terenie aglomeracji Bisztynek". Projekt obejmuje rozbudowę sieci kanalizacyjnych sanitarnych i deszczowych, modernizację stacji uzdatniania wody, wymianę wodociągoiwych rur azbestowych.
Od dziś ścieki z miasteczka oczyszczane są przez dwa dość pokaźne... reaktory. Reaktory, czyli zbiorniki w których ścieki są natleniane i ostatecznie czyszczone - wyjaśnił nam jeden z pracowników obsługi - Zdzisław Pietras. - Czysta woda z reaktorów, którą spokojnie można pić, spływa do pobliskiej rzeczki. Tej samej, która płynie przez Bisztynek - zapewniał nas Pietras.
- Otworzyć oczyszczalnię w dużym mieście to jest żaden sukces, bo to jest naturalne, to musi być, ale zrobić taki obiekt tu, wśród pól jest to naprawdę niezwykłe - mówiła Maria Sokoll - zastępczyni prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Maria Sokoll złożyła tez ważną deklarację. Stwierdziła bowiem, że Fundusz będzie pomagał Bisztynkowi w realizacji podobnych inwestycji. Jest to o tyle ważne, że inwestycja o której piszemy, warta 5,5 miliona złotych, nie została jeszcze opłacona. - Mamy odroczony termin płatności - powiedział nam burmistrz. - W czasie jednego roku musimy pozyskać środki z WFOŚiGW w Olsztynie. Środki te pochodzą z Unii Europejskiej, ale ich dysponentem jest właśnie Fundusz - mówił Jan Wójcik. - Cały program uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej ma wartość w granicach 9 milionów złotych z czego z Funduszu uzyskać chcemy 7 mnl. 600 tys. złotych, ale jakie są szanse trudno mi określić - dodał burmistrz.
Uroczystość miała swój typowy dla podobnych scenariusz. Jednak nie tym razem. Wśród zabierających głos znalazł się bowiem mieszkaniec ul. Morcinka, Kazimerz Grzywacz. Przybył na miejsce przez własne pola uprawne leżące przy oczyszczalni i wyaraził głośno swe pretensje. - Pół roku, trzy miesiące można łykać czyjeś fekalia. Od trzech osób jest łatwo to znieść, ale od całego społeczeństwa trudno - mówił Kazimierz Grzywacz twierdząc, że przez jego posesję przebiegają kolektory doprowadzające ścieki do oczyszczalni i działają nieprawidłowo. Poza tym przez okres 15-lat musiał znosić nieprzyjemny zapach z miejsc, gdzie składowano osad na terenie starej oczyszczalni. Z Kazimierzem Grzywaczem rozmawialiśmy także po zakończeniu uroczystości. Pretensje kierował zarówno do obecnych władz, jak i tych które wykonały starą oczyszczalnię. - Straciłem przez to zdrowie, jestem znerwicowany i cały się trzęsę - prawie krzyczał. W sposób niezwykle emocjonalny wskazywał na niedociągnięcia nowej inwestycji, ale dotyczące nieprawidłowego - jego zdaniem - wykonania nowej drogi dojazdowej do obiektu. - Mam nadzieję - dodał, że dzięki tej nowej oczyszczalni przynajmniej smrodu nie będzie. Okaże się to w praktyce. Jednak sprawy drogi nie popuszczę. Dlaczego? Bo nie wykonano przepustów i odpływów. Woda nie ma gdzie spływać i stoi na moich polach uprawnych. Udam się w tej sprawie do najwyższych możliwych władz - zapewnił.
Nadzieje pana Kazimierza, który niewątpliwie skorzystał z zasad demokracji bezpośredniej, mogą zostać spełnione przynajmniej "w zakresie zapachów". Cuchnące niecki z osadem, użytkowane w starej oczyszczalni, nie są już napełniane. Dwa takie poletka zostały zasypane, a dwa kolejne czekają na odcieknięcie z nich wody. W nowej oczyszczalni takich odpadów już się nie składuje.
Po wystąpieniach nastąpiło uroczyste przecięcie wstęgi i prezentacja obiektu. O szczególach technicznych i sposobie działania opowiadał Sławomir Knysak - inżynier, kóry bezpośrednio kierował pracami. Oczyszczalnię obsługuje obecnie tylko 4 pracowników. Ciekawostką jest to, że w przypadku tzw. alarmowego napływu ścieków (np. po ulewnych deszczach) pracownik obsługi jest automatycznie o tym powiadamiany telefonicznie przez system GSM. Otrzymuje - po prostu - sms-a o sytuacji alarmowej.
Oczyszczalnia może przyjąć około 520 metrów sześciennych ścieków dziennie. - To zupełnie wystarcza w chwili obecnej - zapewniał Sławomir Knysak. - W przypadku znacznego zwiększenia się ilości ścieków możliwe jest dostawienie kolejnego reaktora i zwiększenie mocy przerobowej zakładu. Z myślą o ewentualnej rozbudowie został zaprojektowany - dodał.
Udało nam się dowiedzieć, że firma wykonawcza ma zamiar zgłosić oczyszczalnię w Bisztynku do konkursu organizowanego przez Wojewodę Warmińsko-Mazurskiego, Marszałka Województwa i Izbę Budowlaną na budowę roku 2008. - Chcemy jednak jeszcze jakoś pomalować zbiorniki-reaktory - mówił prezes Chomański. Tu włączyły się obecne na miejscu nauczycielki, a w tym radna Jolanta Dominiak, proponując by na zbiornikach umieścić ekologiczne malowidła wykonane przez dzieci i młodzież. Andrzej Chomański uznał to za znakomity pomysł.
Tak więc; zdolna młodzieźy i dzieci. Macie zadanie do wykonania !!!
Oto nasz fotoreportaż z otwarcia oczyszczalni.
Andrzej Grabowski - 28.11.2008 r.
|