A w Bisztynku gradobicieNad Bisztynkiem zawsze piękne słońce świeci
Ludziom i zwierzętom czas spokojnie leci
Piękne lasy, łąki, ptaki wciąż śpiewają
Wszędzie orne pola, ludzie spokój mają
Nad tym pięknym miejscem bocian leci sobie
I choć wcale nie chce, słyszy tę opowieść
Pewien pan jegomość strasznie się tak żali,
Że mu się niebawem dach na głowę zwali
Że w środku Bisztynka mieszka w starym domu
Przez dach świeci słońce, zrobić nie ma komu
Bociek sobie myśli "Wiem to doskonale
Bo na całej Warmii miasto zapomniane
Bo napisał Andrzej na lokalnej stronie,
Że Bisztynek miasto w zapomnieniu tonie
Media nic nie mówią, świat nic o nim nie wie
Nawet zapomnieli tam wysoko w niebie"
Bociek wzbił się w górę i sprawę przedstawił,
By Bóg użył siły i problem naprawił
Pan Bóg się zamyślił, potem zmarszczył czoło
I rzekł "Coś wymyślę i będzie wesoło
Wszyscy się dowiedzą o tym małym mieście
Wszyscy będą mówić o Bisztynku wreszcie
Stary pan jegomość, co ma dach dziurawy
Znajdzie także fundusz do jego naprawy"
Pan Bóg skinął ręką, chmury się zebrały
Wielkie gradu kule na ziemię posłały
Lecą bryły lodu, domy bombardują
Niszczą zboża, sady, wszystko wokół psują
Duży grad jak jaja zniszczył ludziom dachy
I strach ich ogarnął wcale nie na lachy
Pan jegomość patrzy w górę bardzo przestraszony
Dach jak sito albo durszlak tak podziurawiony
Bociek mówi "Dałeś gradu ile tylko wlazło
Ale Boże, widzisz przecież, mam zniszczone gniazdo"
Burmistrz działa prężnie w sztabie kryzysowym
By nie pomóc ludziom nawet nie ma mowy
W telewizji trąbią o Bisztynku biednym
Że grad go nawiedził kataklizmem wrednym
W radiu wciąż podają wiadomości nowe
Zdjęcia pokazują i kule lodowe
Bociek sobie myśli "To jest dużym plusem
Że problem Bisztynka stał się głównym niusem"
Z calutkiego kraju jedzie pomoc jedzie
Trzeba wesprzeć ludzi w takiej dużej biedzie
Wszyscy z całej Polski chętnie pomagają
Zboża i dachówki Bisztyniakom dają
Dachówkami dach łatają w całym mieście ludzie
Wszyscy czyszczą, porządkują w bardzo wielkim trudzie
Pan jegomość też otrzymał zastrzyk finansowy
I już cieszy się jak dziecko, że dach będzie nowy
Pan Bóg patrzy z wysokości i zaciera ręce
Plan się udał, dachy nowe czegóż trzeba więcej?
Trzeba tylko im powiedzieć, by nie narzekali
Bo jak będą to się wkurzy i grad znowu zwali
Nad Bisztynkiem świeci słońce, bociek sobie leci
W nowym gnieździe będzie czekał trójki swoich dzieci
Kiedy frunie nad miasteczkiem myśli "Prawda taka
Ten Bisztynek najpiękniejszy teraz z lotu ptaka!"
Ref. Hej, życie slow się toczy
Własnym rytmem miasto kroczy (2x) |
|