Strażacy OSP w Bisztynku użyczyli swej świetlicy dzieciom i rodzicom, którzy uczestniczyli w zabawie i warsztatach ozdabiania pierników świątecznych. 24. dzieci przyprowadziło do niej 7. swoich rodziców i doskonale się bawili i uczyli. Zajęcia "zdobnicze" poprowadziła Marzena Kozioł.
Strażacy zawsze sprawdzają się w sytuacjach awaryjnych i stanach zagrożenia. Gdy okazało się, że w salce katechetycznej, gdzie warsztaty ozdabiania pierników świątecznych miały się odbyć, nastąpiła awaria ogrzewania, natychmiast pomogli organizatorom akcji.
Zajęcia zaczęły się... tanecznie. Grupa dzieciaków i rodziców musiała się jakoś zintegrować i lepiej poznać a nic tak nie integruje jak wspólna zabawa. Przy tym "poznawaniu się" wyszło na jaw, że wśród uczestników jest małżeństwo z Warszawy z trzema chłopcami - Ela i Jacek z Bartoszem, Borysem i Jaromirem - spędzające czas wolny w sułowskim dworku. O imprezie dowiedzieli się z jakiegoś poralu.
Najbardziej zapracowaną osobą warsztatów była oczywiście Marzena Kozioł, która wszystkie te lukry, cukry, kwiatki, szprycki musiała jakoś pokazać każdemu z osobma i wszystkim naraz. Mimo tego niektóre matki dziatek uczestniczących w zajęciach i tak wyszły z nich "ubabrane" słodkościami.
Kamila Zawadzka miała zadanie wykonania megakartki świątecznej do Kacpra Czerniawskiego. Wykonała kolorową choinę rozmiarów słusznych, na której swe podpisy i życzenia dla Kacpra wpisali wszyscy uczestniczący w imprezie. Skoro były wspomniane "zadania" oznacza to, że ktoś rządził tym zamieszaniem. Tak! Była to Anna Drozdowska i jej Gwiazdy Warmii :-), czyli organizatorka, która jakoś dogadała się z p. Marzeną. Jak to zrobiły, że się dogadały? Nie będziemy tego roztrząsać, bo rozmowy kobiece są pilnie strzeżonymi tajemnicami i dostęp do nich jest wręcz zabroniony a i tak niewiele facet z nich zrozumie :)
W ramach podziękowań za użyczenie świetlicy strażacy otrzymali udekorowane m.in. napisem OSP pierniki. Dzieciaki zabrały do domów ozdobione przez siebie ciasteczka i resztki lukru i gotowych słodkich aplikacji aby w zaciszu własnych kuchni dokończyć dzieła.
Megakartka świąteczna trafiła do rodzica Kacpra wraz z kolorowymi piernikami. Państwo Ela i Jacek ze stolicy też wyszli ze świetlicy obładowani gotowymi, misternymi wyrobami ciastkarsko-artystycznymi, kóre pani Marzena przyniosła w celach prezentacyjnych.
Anna Drozdowska pytana nas usilnie o wrażenia z imprezy napisała jedynie: "było super" podkreślając, że ona obietywna nie jest, bo przecież była organizatorem. Spróbowaliśmy więć znaleźć kogoś obiektywnego.
- Nie jestem fanką takich "spędów", ale dzieci były naprawdę zafascynowane. To co robi pani Marzena jest przepiękne i zanim się obejrzałam już jej wyrobów prawie nie było. Zdążyłam dorwać tylko dwa pierniczki - napisała nam jedna z mam.
Wniosek z tych obiektywnych i subiektywnych podsumowań jest jeden. Trzeba powtórzyć takie zajęcia, czego sobie a zwłaszcza dzieciom serdecznie życzymy :)
Fejsbukową korespondencję z Anną Drozdowską i Wioletą Drozdowską ogarnął jakoś Andrzej Grabowski - 24.12.2013 r.
|