Aktualności >>> Kto jest winny złej pogodzie >>>

 .: *Plotkary* debiut publiczystyczny :-)

DLA ODMIANY O POGODZIE

A może by tak dla odmiany o pogodzie? Ponarzekać zawsze można, bo łatwiej, bo lżej na duszy, bo można na kogoś zwalić winę za to, że jest źle...
Leje deszcz, a miało być słońce! O losie! Kaprysy pogody - czyjaż to wina? Że za mało się modlą w tej małej mieścinie? Czy może te strumienie z nieba to wodne paciorki różańca przelewane w cichym szepcie w zaciszu zawilgoconych komnat? Czyja wina, że taka kapryśna aura "uziemiła" 99% mieszkańców, w dniu, w którym wszyscy dworzanie, szlachta, mieszczanie, parobkowie i wieśniacy, chcieli mężnie i hucznie obchodzić dni swojego prawie 650 letniego grodu?! Czyja wina?

Czyja? Oczywiście winnych każdy z nas chętnie pokaże palcem. Bo przecież każdy ma prawo! To wina tych na górze - powie ktoś, kto bał się otworzyć tego dnia parasol (na pewno w obawie przed gromem z jasnego nieba !).

Bo, jak to już w tym naszym pięknym mieście się utarło, za wszystkie ciemne sprawki odpowiada nasza miejsko-wiejska Gwiazda. To na pewno Ona swoim blaskiem i cieniem zakryła słońce, które tegoż dnia powinno tak pięknie świecić... Ale jaki miała w tym cel? Hmmm! ...? Wiem! Na pewno nasz szanowny Król jej kazał, bo sam chciał rzucić tym ogromnym toporem!

Na pewno (przecież my wiemy) nie chciał pochwalić się przed zaproszonymi gośćmi swoimi mieszkańcami. Dlaczego miałby pokazać to, że jesteśmy zjednoczeni, lojalni, zakochani w swoim mieście?! Że umiemy wspólnie się bawić, bo ani pogoda, ani złe czasy nam w tym nie mogą przeszkodzić?! Że jesteśmy miasteczkiem przyjacielskim i chętnie współpracujemy i lubimy z sąsiadami spędzać czas?! Przecież tak jest... Wszyscy o tym doskonale wiemy!

Mieszkańcy innych miast mogą nam tylko pozazdrościć. W naszym pięknym, miłym miasteczku wszyscy się znamy "od zawsze", wychowaliśmy się razem. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Bo to właśnie tutaj, w samym centrum Królestwa my żyjemy i nikt, nawet nasz wielebny Złoty na ambonie nie zabroni nam wiedzieć kto, kiedy, z kim, gdzie i dlaczego? Bo w rodzinie tak jest od zawsze, że wszyscy muszą wszystko wiedzieć.

A jeszcze ważniejsze (ale w sekrecie) zdradzę Wam pewną tajemnicę. A mianowicie:
- po pierwsze "primo" zawsze najmniej zainteresowany zna najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń,
- po drugie "primo" zawsze wszyscy "a nie mówili, że tak będzie",
- po trzecie "primo" zawsze prawda jest zupełnie inna,
- po czwarte "primo" wszystkie historie, plotki i newsy wracają w formie przypowieści i legend w zupełnie zmienionej formie i treści,
- po piąte, ostatnie "primo", wszyscy potencjalni grzesznicy, cudzołożnicy, złodzieje, i oczywiście ci którym się lepiej powodzi? (bo NA PEWNO kradną) dowiadują się ostatni o swoich przewinieniach i tylko dlatego, że usłyszą cichy szept swoich sąsiadek pod oknem, dziwiąc się, bo przecież tylu przyjaciół mają na nk, są lubianymi i szanowanymi mieszkańcami tej, tak bardzo związanej ze sobą społeczności.

A tu przecież pada ciągle i ogórki zaczynają gnić. A miało słonko świecić. A wakacje, biedne dzieci, co z nimi, nudzą się. Bo do klubu za daleko, a kulturowo pod kościołem brr,(i od tych bębnów to na pewno moje dziecko głowa by rozbolała), i NA PEWNO niczego fajnego tym dzieciom nie zorganizują.

Pada, to jeszcze się maleństwo rozchoruje, więc jedyne wyjście - zadzwonię po babcię, dzieci spędzą fajnie czas przed telewizorem, i przy kompie, a babcia jak to babcia: obiadzik, prasowanko - będę mogła się zrelaksować jak wrócę z pracy.

A to, co widzę w lustrze! Mówię Wam! Woła o pomstę do Najwyższego! Skąd się wzięło te parę kilo?! Oczywiście przez ten deszcz! Bo, ani rower nie odkurzony po zimie, ani na spacer, bo kalosze dziurawe.

Jeszcze człowiek mógłby potańczyć dla lepszej figury (żeby na plaży cellulitem nie straszyć), ale... w Starym- Nowym Żółtym Lokalu pewnie sami starzy (i ciekawe, dlaczego to piwo takie tanie), w Starym-Nowym Zielonym Lokalu pewnie sami młodzi (i ciekawe, dlaczego to piwo takie drogie). A jak przyjechały specjalnie do naszego Starego Grodu zespoły tańcujące (i piwo było w normalnej cenie pod Czerwonym Parasolem) to oczywiście PADAŁOOOO!, a swoim współziomkom w takim dniu trzeba się pokazać w nowej kreacji i w pięknie ułożonej fryzurze! Dlatego na złość wszystkim tym, którzy nie wymodlili tego dnia na odpuście naszym Parafialnym pięknej pogody, zostałam w domu!

A za oknem szaro, buro i pada... A może jutro zaświeci słońce? Kiedyś w końcu musi. Może sąsiadka wyjdzie na spacer z pieskiem, może wie czyj to taki ładny samochód tam stoi? Ale to chyba jacyś przejezdni, bo nie nasze NBA. Bo trzeba się interesować sąsiadami, dla ich bezpieczeństwa - tą dewizę wyssaliśmy z mlekiem matki, rodząc się w tym pięknym i zapomnianym warmińskim miasteczku. Do miłego, następnego razu.

Plotkara - 05.07.2011 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2011