Tym razem na poważnie
Niniejszym tekstem pragnę wypowiedzieć swoje zdanie, na temat poruszony przez Szanownego Admina, na łamach oficjalnego źródła informacji wszelakiej Naszego Miasta - co niniejszym czynię.
Wywód mój dotyczy tekstu zatytułowanego "Zrzędzą tylko dorośli mieszkańcy", a głównie drugiej połowy w/w dotyczącej dorosłej części naszej ludności, jak i gości nas odwiedzających. Konkretnie:
1. Nie zgadzam się, że widzimy w Naszym Mieście jedynie negatywy.
2. Nie mogę się zgodzić, że tylko Zagraniczniaki i Warszawiaki są zachwyceni naszymi okolicami, a mieszkańcy wcale nie dostrzegają ich piękna i wyjątkowości.
3. Nie rozumiem fascynacji reportażem Rosjan o "bajkowym miasteczku". Czyżbym tylko ja w 3/4 tego reportażu widziała satyrę i fraszkę? |
|
Żyjemy w bardzo specyficznym miejscu. Rzadko udaje się komuś, kto się tutaj nie urodził zrozumieć tubylców. Bardzo trudno osobom Napływowym (takim, co to się tu przeprowadzili) stać się integralną częścią naszej społeczności. Tak niestety już jest, że ten, kogo nie kojarzymy z dziada - pradziada i ciotki - pociotki, ten, kto tu przyjechał za chlebem lub za miłością nie jest "nasz". Trudno to zrozumieć. Tak niestety jest, co nie zmienia faktu, że i tak jesteśmy jedną wielką rodziną, bo...
Rozumiem fascynacje Warszawiaków i wszystkich innych aków Naszym Miastem. Uproszczając bardzo: życie w Wielkim Mieście to ciągła gonitwa, to 10 godzin w pracy + 2 na dojazd. Mieszkanie w Wielkim Mieście to sąsiad, którego nigdy nie widziałeś.
Spacer w Wielkim Mieście to twarze, których nie ma i uśmiechy, których brak. Przyjaźń w Wielkim Mieście to w większości gg i fb. Zakupy w Wielkim Mieście to CH w niedziele. Brak dzieci bawiących się pod blokiem, brak dzieci samotnie idących i wracających ze szkoły. Wszędzie samochody i psie kupy. Bezpieczeństwo to kraty w oknach.
Wielkie Miasto jest piękne i daje wiele możliwości do rozwoju, ale dla osób pracujących, po prostu doba jest za krótka, by na wszystko znaleźć czas. Każdy żyje swoim życiem wśród tysięcy innych, a jednak na swój sposób samotnie. |
Doskonale rozumiem, czym Nasze Miasteczko mogło gości przyjezdnych urzec. Tutaj czas płynie inaczej. Tutaj mijamy twarze, a nie postacie, tutaj się pozdrawiamy i uśmiechamy do siebie. W chorobie i smutku nie jesteśmy sami. Radościami i sukcesami dzielimy się i cieszymy wspólnie. Należymy do tych ludzi i miejsc, do których się wraca. W dni wolne i święta liczba mieszkańców się podwaja, bo to właśnie tutaj wszyscy przyjeżdżają do rodziców, dziadków, rodzeństwa, przyjaciół. Przyjeżdżają z Wielkich Miast, by odpocząć, porozmawiać, odetchnąć...
To nic, że czasem zrzędzimy, narzekamy, unosimy się! Ale, w której rodzinie nie ma zgrzytów? Jesteśmy specyficznym kawałkiem świata (chyba już się powtarzam). Jako bisztynecka rodzina mamy wady. I może nie tyle widzimy same negatywy, co po prostu z trudem przychodzi nam okazywanie radości i dumy z tego, co mamy. Jak w każdej rodzinie awantury, pretensje i żale są głośne i oficjalne, a chwile radości i zachwytu są przeżywane intymnie, osobiście i szeptem.
Ciężkie czasy przyszły, więc ciężko tryskać entuzjazmem i euforią, kiedy nie ma pracy, nie ma oszczędności, rachunki coraz większe, a rzeczywistość przytłacza po prostu. I może wszystkich zaskoczę, ale inne miasta, te Małe i te Wielkie niczym się nie różnią od Naszego. Może tym, że My jesteśmy rodziną?
Tak naprawdę jesteśmy dumni z Naszego Miasta. Serce rośnie, kiedy odwiedzają nas goście. Widzimy zmiany zewnętrzne i wewnętrzne. Miasteczko rozkwitło i rozruszało się. Budynki cieszą oko zarówno nowe piękne i zadbane prywatne posesje jak i stare odrestaurowane budynki. Zachwyca nie tylko restauracja, ale też pięknie odrestaurowane kościoły (wszystkie trzy), dostojne budynki obu szkół, nowe skrzydło DPS, odremontowane i cieszące oko sklepy lokalnych handlowców, kolorowy budynek dyskoteki (troszeczkę jeszcze tęsknimy za kinem), zadbane i kolorowe nasze "bloki", przepiękne skwerki, czyste ulice, nowe chodniki, extra atrakcje dla dzieci (place zabaw + rozliczne zajęcia pozalekcyjne we wszystkich możliwych instytucjach i stowarzyszeniach), imprezy lokalne.
Mieszkańcy dbają o swoje zdrowie i kondycję. Spotykają się i ćwiczą, zdrowo się odżywiają, spacerują. Młodzież odnosi spektakularne sukcesy sportowe. A Morsy - podziwiam!
Mamy obiekty sportowe na wysokim poziomie, z których korzystamy. Prężnie działają kluby społeczne i stowarzyszenia, które organizują rozliczne akcje i imprezy cieszące się ogromną popularnością i zaangażowaniem. Media, które promują i pokazują nasze życie na tle regionu, i które uczą nas naszej lokalnej historii.
Powstają nowe inwestycje prywatnych przedsiębiorców.
Mamy fajnego Wikarego, który jak lep przyciąga dzieci i młodzież do Najwyższego (swoją drogą to już drugi - pozdrawiam x. Sławka). Młodzież się spełnia na warsztatach, na spotkaniach pozalekcyjnych. Każdy, kto chce znajdzie coś dla siebie. Rozkwitają nowe i szlifują się dojrzałe talenty. Mamy przyjaznych (zaprzyjaźnionych) lekarzy, urzędników, bankierów, biznesmenów, policjantów, barmanów ;-) którzy z życzliwością i chętnie pomagają. Dzieci i młodzież są bezpieczne w drodze do szkoły, seniorzy mają zapewnioną opiekę. Żyjemy bezpiecznie i szczęśliwie.
Prosząc o sąsiedzką pomoc - ją otrzymujemy. Kiedy potrzebujemy wsparcia - dostajemy je. Gdy trzeba, by ktoś nami potrząsnął i sprowadził na właściwą drogę - nie zawiedziemy się. Nigdy nie jesteśmy sami. Tak jak w rodzinie.
A zatem Drogi Adresacie mojego wywodu oświadczam: My Mieszkańcy tego przepięknego Miasteczka znamy jego wartość, dostrzegamy jego piękno, widzimy jak prężnie się rozwija, korzystamy z dobrodziejstw naszego rejonu, staramy się dbać o najbliższe nam okolice, zaczynamy prężnie i aktywnie uczestniczyć w życiu kulturalnym, społecznym i duchowym naszej wspólnoty, bardzo chętnie zapraszamy gości Zagranicznych i nie tylko, promujemy nasze Miasteczko będąc u nich z rewizytą, wspieramy tradycje rodzinne, wspieramy rynek lokalny, dbamy o nasze środowisko, dokarmiamy zwierzęta, pomagamy biednym i potrzebującym, staramy się (chociaż to trudne) cieszyć się, a mniej narzekać, i nawet jeśli się to wydaje mało wiarygodne - to wspieramy przedstawicieli naszej Władzy w rozsądnym i uczciwym zarządzaniu. Doceniamy uroki miejsca, w którym żyjemy. Kochamy Nasze Miasto, chwalimy się Nim i jesteśmy z Niego dumni!
P.S.
Gdyby ktoś, z perspektywy moich poprzednich wywodów, wątpił w autentyczność tejże wypowiedzi, pragnę oznajmić, iż moim życzeniem Noworocznym nie jest to, co chciałabym dostać, ale to ile ja mogę dać innym i co mogę zmienić na lepsze w sobie. Koniec z narzekaniem! Ważne jest, by dostrzegać wokół pozytywy. Ufać i pomagać ludziom, bo otaczają nas dobrzy, życzliwi i mili ludzie. Wierzę, że ten rok przyniesie mnóstwo pięknych chwil, radości i sukcesów.
Uśmiechajmy się do siebie!
Z poważaniem.
Plotkara
Od adresata: Filmik o "bajkowym miasteczku" również potraktowałem najpierw jako dzieło ironiczne i nieco satyryczne. Sam bym wcześniej, naszego miasta bajkowym nie nazwał, chociaż teraz już tak. Tyle, że realizator filmu potraktował temat absolutnie poważnie, co wiem z bieżących kontaktów z nim. Stąd fascynacja tutułem jaki został nadany naszemu miejscu na Ziemi. O tym, że przekaz Rosjan jest jak najbardziej poważny przekonacie się już wkrótce, bo to nie jedyny film jaki został zrealizowany i jaki zostanie pokazany w mediach tuż za granicami (a także na tej stronie).
I jeszcze jedno. Gdybyż było tak jak Plotkaro piszesz... Prawda leży zapewne - jak zwykle - pośrodku. Między naszymi dwoma tekstami :-) Taki przykładzik. Oprowadzałem raz osobę z Niemiec po miasteczku. Spotkaliśmy syna osoby, którą ten Niemiec przed laty znał. Już na początku rodowity Bisztyniak zwrócił się do turysty ze zdaniem, że "zaniedbane to miasteczko". Jakby przepraszał. Turysta skwitował to zdaniem: "ja niestety pamiętam to miasto w dużo gorszym stanie. Teraz naprawdę nie ma na co narzekać." Bisztyniak osłupiał, w dosłownym tego słowa znaczeniu.
|
|