Do Bisztynka dotarł dziś kolejny już transport zboża przeznaczonego dla rolników z Bisztynka i okolic, którzy ponieśli straty w gradobiciu z 4 lipca. Było to 20 ton różnych zbóż podarowanych rolnikom z Bisztynka przez rolników z okolic Działdowa.
Gradobicie jakie nawiedziło Bisztynek 4 lipca zniszczyło nie tylko dachy domów i budynków gospodarczych, ale też uprawy rolników. Rolnicy ponieśli straty sięgające nawet 100% zasiewów i upraw. Jedyna państwowa pomoc na jaką mogą liczyć to planowane na październik uruchomienie przez wojewodę kredytów preferencyjnych, tzw. klęskowych. Mogą za to liczyć na innych rolników, rolników z naszego województwa.
Dziś do Bisztynka dotarło 20 ton różnych zbóż paszowych podarowanych przez rolników z okolic Działdowa.
- To już drugi transport ziarna zbóż z Działdowa. Oprócz tego, także z Działdowa dotarł do nas wcześniej transport sianokiszonki - mówiła nam sołtys sołectwa Bisztynek - Agnieszka Kobryń.
Ta drobna, uśmiechnięta kobieta ma przy sobie przenośne biuro, segregator z dokumentami opisującymi straty rolników, ich potrzeby, co i ile już otrzymali "z darów". Po otwarciu naczepy wdrapuje się na nią i sprawdza jakie zboża tym razem przyjechały. Porównuje to ze zgłoszonymi już potrzebami rolników, których grupa oczekuje na wydanie im ziarna.
Sprawdzanie naczepy trwa chwilę. - Kto potrzebuje pszenżyto - pyta wreszcie pani sołtys z naczepy wypełnionej workami. Zgłaszają się pierwsi chętni. Wypakowują worki z tym zbożem i ładują na przyczepy rolników. Tym, którzy nie mają transportu pomaga inny rolnik - Waldemar Kornatowski. Odstawia darowane zboże do gospodarstwa potrzebującego.
Wyładunek "big bagów" z ziarnem wymaga użycia podnośnika. Użycza go Ryszard Winciun na podwórze którego zajechała ciężarówka ze zbożem. Sprawnie operuje ciągnikiem z podnośnikiem i ładuje potężne wory na przyczepu rolników. Temu pszenicę, temu żyto, komuś innemu jęczmień. Mniejsze worki ładowane są ręcznie.
- Zostaw ten worek i bądź kobietą - upomina rolniczkę z Łędławek, Jerzy Tatarczak - przedstawiciel rolników z gminy Bisztynek w Izbie Rolniczej - gdy zauważa, że do przenoszenia worków bierze się "słaba płeć". - Chłopy ci to załadują - mówi.
"Chłopy" oczywiście pomagają. Wszystko idzie bardzo sprawnie. Kilkadziesiąt minut wystarczyło na rozładunek i wywiezienie zboża z podwórza Ryszarda Winciuna. Agnieszka Kobryń prosi rolników o złożenie podpisów na dokumencie poświadczającym odebranie zboża. - Porządek musi być - kwituje prośbę jeden z nich i składa podpis.
- Pomoc od innych rolników, która już do nas dotarła jest nieoceniona. Otrzymaliśmy już zboża z Dąbrówna i Grunwaldu. Z tych gmin dotarła do nas najszybciej, bo już 28 sierpnia - relacjonuje Agnieszka Kobryń. - Pomoc nadeszła też z Grupy Producentów Ziarna Zbóż "Kłos" z gminy Sępopol. Najwięcej - jak dotąd - z Działdowa. Izba Rolnicza zakupiła 15 ton pszenicy z przedsiębiorstwa w Krzewinie koło Bisztynka i ono także wkrótce zostanie podzielone między rolników. Mamy zapowiedzi, że wkrótce dotrze do nas pomoc także z okolic Giżycka, ponownie Sępopola i Działdowa - relacjonuje dalej pani sołtys.
Rozmowę przerwa, co chwilę, dzwonek jej telefonu komórkowego. To kolejne osoby pytają dotąd przywieźć zboże lub paszę. Dzwoni Izba Rolnicza i starosta bartoszycki. Rolnik z Janowca Kościelnego ofiarowuje 2 tony pszenżyta. Trzeba je tylko odebrać. Chętny znajduje się natychmiast.
- Akcja pomocy nabiera tempa dopiero teraz, bo rolnicy musieli przecież skończyć żniwa na własnych polach - stwierdza Agnieszka Kobryń.
- Jestem niezwykle wdzięczna Warmińsko-Mazurskiej Izbie Rolniczej. To Izba płaci czasem za transport zboża do Bisztynka, zbierają oferty pomocy i kierują je do nas, uczulają rolników na nasze potrzeby, czy wreszcie, po prostu kupiła zboże od przedsiębiorcy. Za usługi transportowe płacą też gminy skąd dary pochodzą. Nas, tu w Bisztynku, nic to nie kosztuje. Starosta Wojciech Prokocki, którego muszę tu wymienić, też pomaga. Najczęściej dzwoni i mówi, że podał numer mojej komórki rolnikowi lub przedsiębiorcy, który chce pomóc. Po chwili dzwoni ta osoba i umawiamy się jak i kiedy pomoc ma dotrzeć do nas. Jeszcze dziś w Bisztynku będzie kolejny transport zboża. Musze obdzwonić "moich rolników" i ich powiadomić - kończy rozmowę dzielna pani sołtys.
- To jest dopiero pani sołtys z prawdziwego zdarzenia - mówi Jerzy Winciun, obserwujący rozładunek zboża i działanie Agnieszki Kobryń. - Takiego zaangażowania, i to zaangażowania całkowicie społecznego, dawno nie widziałem. Ona będzie naszym sołtysem tak długo jak tylko będzie chciała - zapewnia Jerzy Winciun - rolnik z Bisztynka.
Andrzej Grabowski - 17.09.2012 r.
|