Aktualności >>> Sługa Boży Ksiądz Adalbert Prothmann >>>

 .: Proboszcz z Prosit, ks. Adalbert Prothamnn zginął zastrzelony w 1945 roku

Sługa Boży Ksiądz Adalbert Prothmann.
Zastrzelony i pochowany w Prositach.

Dnia 5 listopada 2011 r. o godz. 12.00, w bazylice współkatedralnej św. Jakuba w Olsztynie, pod przewodnictwem ks. abpa Wojciecha Ziemby, metropolity warmińskiego, nastąpiło uroczyste zamknięcie diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego męczenników II wojny światowej, ofiar nazizmu niemieckiego i komunizmu: ks. Józefa Steinki i 36 Towarzyszy oraz ks. Bronisława Sochaczewskiego i 8 Towarzyszy. Obejmuje on zatem 46 osób - Sług Bożych, męczenników warmińskich.

Proces toczył się cztery lata, a rozpoczęty został 15 września 2007 roku przez ks. abpa Wojciecha Ziembę, metropolitę warmińskiego. Tego dnia został ustanowiony trybunał. Postulatorem procesu był ks. dr Janusz Ostrowski, w pracach służyli mu pomocą także liczni wicepostulatorzy. Natomiast delegatem biskupa, mającym za zadanie zebranie całego materiału dowodowego, został wyznaczony ks. dr Lucjan Świto.

Na naszą prośbę ks. dr Lucjan Świto przesłał nam informację o pięciu księżach męczennikach, ktorzy pracowali lub zginęli na terenie obecnej (i dawnej) gminy Bisztynek (Bischofstein). Są to: Adalbert Prothmann (Prosity), Franz Ludwig (Sątopy), Franz Zagermann (Unikowo), Johannes Marquardt (Paluzy) i Arthur Schulz (Bisztynek).

Dziś przedtawiamy Wam Sługę Bożego ks. Adalberta Prothmanna (pol. Wojciech Protmann).

Życiorys

Adalbert Prothmann przyszedł na świat 15 czerwca 1876 r. w Gayl (Gajle), powiat Braniewo. 21 czerwca tegoż roku został ochrzczony w kościele parafialnym w Tolkowcu (Tolksdorf). Na podstawie Księgi Chrztów parafii Tolkowiec (Tolksdorf E 591), można było ustalić, że jego rodzice: Johann Prothmann i Elisabeth z domu Schulz mieli pięcioro dzieci - dwóch synów i trzy córki. Adalbert był ich trzecim dzieckiem, a pierwszym synem.

Studia teologiczne ukończył w Seminarium Duchownym w Braniewie. Święcenia kapłańskie otrzymał 31 stycznia 1904 r. we Fromborku. Jako neoprezbiter był wikariuszem w Świątkach, a następnie w Głotowie i Lutrach. 18 czerwca 1906 r. otrzymał przeniesienie do Bieniewa, gdzie przez 12 lat pracował jako wikariusz, a od 21 maja 1918 r. był tamtejszym administratorem.

18 stycznia 1919 r. został ustanowiony proboszczem w Prositach. Z wielkim poświęceniem przepracował w tej parafii 26 lat, tzn. aż do swojej męczeńskiej śmierci. 13 czerwca 1939 r. mianowany był wicedziekanem dekanatu Jeziorany. 29 stycznia 1945 r. odprawił ostatnią Mszę św. w kościele parafialnym w Prositach. Następnego dnia przeniósł się do jednego z miejscowych gospodarzy. 4 lutego 1945 r. został zastrzelony przez żołnierza radzieckiego razem z ojcem Teodorem Kortendieck MSC.

Okoliczności śmierci

28 stycznia 1945 r., w nocy, został wydany rozkaz opuszczenia wioski. Ks. proboszcz i ojciec Kortendieck (MSC) z Biskupca, który przebywał czasowo w Prositach, udali się do kościoła, aby spożyć resztę komunikantów. 29 stycznia odprawili ostatnią Mszę św. z udziałem sióstr i niektórych wiernych.

W południe 30 stycznia 1945 r. wojsko niemieckie ponownie wydało rozkaz natychmiastowego opuszczenia wioski. Wszyscy wyjechali do gospodarzy, mieszkających na koloniach. Ks. proboszcz, wraz z towarzyszącymi mu osobami oraz Siostry Katarzynki udali się do rodziny Kranichów. Pan Kranich radził księdzu proboszczowi nałożyć świeckie ubranie. Ks. proboszcz odmówił. Powiedział, że chce umrzeć w swoim ubraniu kapłańskim.

Jeszcze tego samego dnia żołnierze Armii Czerwonej zajęli Prosity wraz z koloniami. Pierwsze dni upłynęły na rabunkach, plądrowaniu oraz dokonywaniu gwałtów na niewinnych dziewczętach i kobietach.

W niedzielę, 4 lutego 1945 r., miał być obchodzony w Prositach odpust parafialny Matki Bożej Gromnicznej. Jednakże inne były plany Boże. Ks. proboszcz miał tego dnia złożyć Panu Bogu w ofierze swoje własne życie.

W godzinach przedpołudniowych, wśród wielu żołnierzy sowieckich, przybyło do domu państwa Kranichów dwóch zbrodniarzy, bardzo rozwścieczonych szeregowców. Jak zwykle zażądali oni zegarków i innych drogocennych rzeczy, które już dawno zostały zabrane. Po czym przeszukali kolejne pomieszczenia. Po pewnym czasie jeden z nich przyszedł i powiedział do księdza proboszcza: "Chodź ze mną!" Ks. Prothmann zupełnie spokojnie wstał i poszedł za swoim mordercą, by oddać życie za wiarę.

Wkrótce zbrodniarz przyszedł znowu i zabrał ojca Kortendiecka. Po krótkiej chwili słychać było strzelanie. Potem strzelił jeszcze przez okno do pokoju, lecz nikogo nie zabił, gdyż wszyscy stali z boku.

Gdy siostry otrząsnęły się z przerażenia, wyszły z pokoju i znalazły obydwóch kapłanów, siedzących w sieni, we własnej krwi, opartych o ścianę. Ojciec Kortendieck skonał w ciągu kilku chwil, natomiast ks. Prothmann po 15 minutach. Siostry uklękły w głębokim żalu, aby pomodlić się za zabitych kapłanów. Były bezradne wobec tego zdarzenia. Potem s. M. Teodora CSC pobiegła do sąsiednich gospodarzy i przyprowadziła kilku mężczyzn, którzy pomogli siostrom przenieść ciała zabitych kapłanów do pokoju. Tam spoczywali 14 dni, czyli do czasu uzyskania zezwolenia na pochowanie ich na cmentarzu.

18 lutego 1945 r. siostry uzyskały pozwolenie na pochowanie zmarłych kapłanów w zbiorowej mogile z 30-40 parafianami, zastrzelonymi mniej więcej w tym samym czasie. Dopiero wiosną 1945 r. nadarzyła się okazja wydobycia ciała śp. księdza Adalberta Prothmanna ze zbiorowej mogiły i pochowania go w miejscu, które wyznaczył sobie za życia.

Sylwetka duchowa

Ks. Adalbert Prothmann charakteryzował się głęboką i żywą wiarą, wyniesioną z bardzo religijnej rodziny warmińskiej. Uwidaczniało się to szczególnie w jego pobożności, w wielogodzinnej modlitwie prywatnej w kościele przed Najświętszym Sakramentem. Pewien ojciec werbista, przebywający częściej w tejże parafii i pomagający w pracy duszpasterskiej, podziwiał pobożność księdza proboszcza, jego długie adoracje, nawet w czasie mroźnej zimy. Bardzo pobożnie odprawiał też Msze św. i odmawiał brewiarz. Otaczał także szczególną czcią Matkę Bożą. Nawet przy największym zmęczeniu nie położył się spać, jeżeli nie odmówił Różańca.

Ks. Prothmann, z miłości ku Bogu, bardzo starał się o rozwój duchowy parafian. Za najważniejszy i najskuteczniejszy sposób realizacji tego celu uważał modlitwę. Przenikała ona bowiem całe jego postępowanie i działalność. Zapraszał też zakonników do przeprowadzania Misji świętych i rekolekcji, a kapłanów z sąsiednich parafii do pomocy w spowiadaniu wiernych, gdyż jego parafianie często korzystali z Sakramentu Pokuty.

Bardzo sumiennie udzielał dzieciom lekcji religii w szkole. Starannie przygotowywał kazania. Korzystał z nowych książek religijnych. Dla dziewcząt założył Stowarzyszenie Maryjne. Chłopców powierzył opiece Józefa Englinga, pallotyńskiego kleryka z Prosit, dziś Sługi Bożego. Utworzył także grupę ministrantów. Dla rodzin organizował tygodniowe spotkania. Postarał się o nowe chorągwie do kościoła i nowe dzwony. Na zakup dzwonów sam zbierał ofiary od ludzi. Troszczył się o porządek wokół kościoła i na cmentarzu.

Ks. Prothmann umiał też być radosny. Na nikogo się nie gniewał, nawet gdy ktoś sprawił mu przykrość. Do nikogo nie żywił urazu. Nie miał żadnych wrogów. Denerwował się jedynie wtedy, gdy ktoś spóźnił się na Mszę św. i głośnym stukaniem szedł przez kościół do swojej ławki. Wówczas nawet przerywał kazanie. Nie lubił odbywać dalekich podróży, jedynie w swoim dekanacie. Nawet rodzinny Gayl rzadko odwiedzał, natomiast chętnie spacerował po parafialnym gospodarstwie i pomagał w pracy, szczególnie przy pszczołach.

Gdy zbliżał się front wojenny, bardzo dobrze przygotował swoich parafian na śmierć. Wszystkim udzielił Komunii świętej i absolucji generalnej. Powiedział: Nie wiadomo, co nam przyniesie przyszły tydzień, ale parafii nie chciał opuścić. Mówił: Obojętnie, gdzie się umrze. Takiego zdania były również siostry katarzynki, pracujące w tejże parafii.

Materiał nadesłany przez ks. dra Lucjana Świto

Grób ks. Prothmanna

Okazało się, że okoliczności śmierci ks. Prothmanna sa inne niż przechowywane w tzw. pamięci zbiorowej obecnych i dawnych mieszkańców Prosit. Pisaliśmy przecież wześniej: Powszechnie znanym wśród mieszkańców Prosit, jest fakt zamordowania księdza Adalberta Prothmanna. Zginął on u wrót kościoła parafialnego w dniu 4 lutego 1945 roku. Ten fakt jest znany, gdyż w latach 70-tych ówczesny proboszcz tej parafii, nieżyjący już ksiądz Bronisław Magdziarz, umieścił w miejscu śmierci ks. Prothmanna tablicę pamiątkową. Znajduje się ona tam do dziś. Z przekazów dawnych mieszkańców Prosit wynika, że żołnierze rosyjscy urządzili sobie strzelnicę z wieży kościoła. Gdy ksiądz Prothmann wybiegł przed kościół, został także zastrzelony. Tego samego dnia w Prositach rozstrzelano około 30 innych osób, które - według źródeł niemieckich - spoczywają w masowym grobie.

Okazało się to nieprawdą. Ksiądz zginął w innym miejscu, a wiele wskazuje na to, że pochowany został tuż przy kościele, po ekshumacji z masowego grobu.



Opracował: Andrzej Grabowski - 16.11.2011 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2011