Niezwykłego gościa miała wczoraj młodzież i nauczyciele Gimnazjum Publicznego w Bisztynku. Odwiedziła je sowa o imieniu Helga. Ściślej była to samica puchacza, czyli największej sowy żyjącej w Polsce. Był to element szerszego projektu realizowanego przez Nadleśnictwo Bartoszyce.
Do Gimnazjum przybyli leśnicy z Nadleśnictwa Bartoszyce: zastępca nadleśniczego Antoni Stecki, Wiesław Oziewicz oraz leśniczy leśnictwa "Kamieniec" Ryszard Żuchowski. Tym razem jednak to nie oni byli najważniejsi. Najważniejsza była Helga, czyli samica puchacza, którą prezentował Maciej Tomys - sokolnik i hodowaca sów z Gdyni.
Barwnie opowiadał o oczach, uszach, piórach, szponach sów, o ich niezwykle cichych i niskich lotach, o ich inteligencji i o tym czym się żywią. Helga z cierpliwością znosiła jej prezentowanie. Wykonała też kilkanaście przelotów tuż nad głowami zebranej w sali gimnastycznej młodzieży, co wzbudzało emocje, a nawet strach - głównie o fryzury.
- Helga pochodzi z hodowli i traktuje mnie jak matkę - mówił Maciej Tomys. - Nie jest to ptak żyjący na wolności, został wychowany od pisklęcia przez człowieka. Między innymi dlatego mogę ją prezentować publicznie na podobnych zajęciach edykacyjnych dla młodzieży, dzieci i dorosłych - mówił hodowca.
- Zajęcia zostały zorganizowane w ramach projektu "Bubobory w Lasach Państwowych" - mówił nam leśniczy Ryszard Żuchowski. - To tajemnicze słowo wzięło się od łacińskiej nazwy puchacza - Bubo Bubo. Projekt obejmuje między innymi poszukiwanie śladów obecności piskląt i sów, ich liczenie, ogólnopolski leśny monitoring populacji puchacza i innych rzadkich gatunków sów. Projekt dotyczy głównie leśników, ale postanowiliśmy włączyć do niego także młodzież gimnazjalną. Stąd zajęcia w gimnazjum w Bisztynku - wyjaśniał leśniczy.
Andrzej Grabowski - 08.04.2011 r.
|