Na kilka dni przed sesją nadzwyczajną poświęconą odwołaniu burmistrza ze stanowiska a raczej przyjęcia uchwały wygaszającej mu mandat do sprawowania tej funkcji, dotarły do nas niepokojące informacje o przedziwnych telefonach i prośbach kierowanych do niektórych radnych miejskich. Proszeni są - jak pisze mieszkaniec Bisztynka (dane znane redakcji) - o głosowanie przeciw odwołaniu burmistrza.
- Przecież burmistrz nic złego dla gminy nie zrobił a skazanie i wyrok nie mają związku z wykonywaniem przez niego funkcji - usłyszał dziś w słuchawce jeden z radnych z Bisztynka. To fragment rozmowy telefonicznej z radną (z terenu gminy), która proszona była o głosowanie na "nie" przez kolejną radną. Jako argumentu, mającego dobrze świadczyć za burmistrzem, użyła niedawno uchwalonego absolutorium dla burmistrza.
- Skoro uchwaliliśmy absolutorium, to dlaczego mamy go teraz odwoływać?! - pytała namawiająca do "obrony" burmistrza.
Mamy potwierdzenie co najmniej dwóch takich rozmów, dziś przeprowadzonych. Nie mamy pojęcia kto był pierwszym dzwoniącym i do kogo. Może było ich kilkoro. To nie jest specjalnie ważne. Ważne jest - drodzy Radni - jak zagłosujecie we czwartek!
Radnej twierdzącej, że głupio odwołać jest kogoś komu się uchwaliło absolutorium, przypominamy, że instytucja prawna nazywana absolutorium, to nic innego jak skwitowanie wykonania budżetu. Nie jest ono niczym więcej i niczym mniej. Dotyczy jedynie i aż budżetu z roku poprzedniego.
Przypominam o tym, bo wydaje się, że radna o tym nie wie i już to powinno ją eliminować ze składu Rady Miejskiej tym bardziej, że mijają właśnie 4 lata pobierania nauk w komisjach, na sesjach, z dostępnej powszechnie literatury i/lub czasopism.
Nie zabraniam nikomu do nikogo telefonować i nawet używać argumentów "za i przeciw" lecz używanie argumentów nieprawdziwych, kłamliwych i wynikających z niewiedzy mam zamiar piętnować.
Wbrew argumentom, które padały w czasie rozmów, odwołanie burmistrza nie spowoduje żadnej katastrofy i hakatomby finansowo-cywilno-prawnej, bo np. umowy zawierane na wykonanie robót przeróżnych podpisał organ wykonawczy gminy jakim jest burmistrz, a nie obywatel Jan Wójcik.
Absolutorium to zupełnie co innego jak dobra ocena wszelkich działań organu wykonawczego gminy. To tylko ocena prawidłowości wykonania budżetu, który wyście - drodzy Radni - uchwalili. A budżet uchwalony na 2013 rok został wykonany prawidłowo, co wcale nie oznacza, że sam budżet był najlepszy, doskonały i cudowny i, że nie mógł być lepszy (z punktu widzenia społeczności lokalnej).
Niedoskonałe, bo niedoskonałe, ale prawo - czyli prawo samorządowe jasno mówi, że takich jak burmistrz funkcji, i podobnych, w samorządzie pełnić nie może osoba skazana za przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego (z urzędu). Ono (to prawo) nie mówi o przestępstwach popełnionych "prywatnie", w związku z pełnieniem funkcji samorządowej lub bez tego związku i nie określa, czy ma to być pomoc w oszustwie, wyłudzenie, pobicie, udział w bójce, czy jazda po pijanemu samochodem lub rolniczym ciągnikiem po drodze publicznej, albo kradzież zwykła lub z włamaniem.
Prawo to jest niedoskonałe, bo przewiduje, już po skazaniu, jeszcze jakieś korowody odwoławcze w związku z prawomocną decyzją sądu. Choćby obowiązek podejmowania uchwały przez radę i wysłuchiwaia wyjaśnień dotyczących prawomocnego wyroku. Tę możliwość uważam za abberację tych, którzy stosowną ustawę uchwalili, ale póki ona obowiązuje nie wolno postępować inaczej.
Drodzy Radni! Postąpicie, w czasie jawnego głosowania (tajne być nie może z mocy art. 14 ustawy o samorządzie gminnym) jak zechcecie. Moim obowiązkiem będzie wymienić kto i jak głosował. Przed wykonaniem tego obowiązku oraz także mojego prawa jako mieszkańca nie powstrzymają mnie rozmowy telefoniczne ani bezpośrednie. Na pewno jednak sposob głosowania przez Was wpłynie na moją decyzję wyborczą - już 16 listopada. Na wybory pójdę - jak zawsze.
Dodam jeszcze zdanie niepopularne. Wynik głosowania - jaki by nie był - obciąża nie tylko poszczegolnych radnych, ale i całą Radę Miejską. Dotyczy to każdej uchwały i każdego głosowania. Oburzacie się?! Trudno. Ale skoro są prowadzone rozmowy w kierunku nie odwoływania, to kto zabrania Wam prowadzenia podobych w kierunku zupełnie przeciwnym?! Może umówcie się na jakieś jednolite stanowisko przez te telefony?!
Namawiam też do zwiększenia aktywności samych mieszkańców. Zadzwońcie do swego radnego (radnych) i powiedzcie im jakie jest Wasze stanowisko. Powiedzcie radnemu (radnej) jakiego głosowania od nich oczekujecie. Ja to na pewno zrobię.
Andrzej Grabowski - 25.08.2014 r.
|