Burmistrzowi Dominiakowi opadły dziś ręce. W związku z kradzieżami tzw. społecznego mienia. Naprawa po złodziejstwie kosztować będzie ileś tam złotych, które zapłacimy wszyscy. Nie można tego tolerować.
W dzisiejszy, poniedziałkowy poranek zatelefonował do mnie burmistrz Marek Dominiak. - Czy ja, jako mieszkaniec Bisztynka mogę się poskarżyć redaktorowi? - zapytał.
W głowie zakołatały mi się myśli, że to chyba jakiś żart burmistrza, albo podstęp. Wszystko wyjaśniło się po chwili.
- Ręce opadają - zaczął burmistrz. - Na ul. Słonecznej ktoś nocą ukradł pokrywy studzienek kanalizacyjnych a na skwerze przy urzędzie, który dziś mieliśmy formalnie odebrać od wykonawcy, ktoś wykopał dwa drzewka. Jedno kosztowało ponad 200 złotych - mówił Marek Dominiak.
Podzieliliśmy się telefonicznie uwagami na temat złodziejstwa, zanikających mózgów (w przypadku studzienek), strat budżetowych, strat gminy, czyli - co ustawicznie przypominam - nas wszystkich, zamieszkujących na terenie administracyjnej jednostki zwanej gminą Bisztynek.
Drzewka przy Urzędzie Miejskim zostaną pewnie uzupełnione, ale już za moje pieniądze a nie wykonawcy, który dziś rano z niesmakiem oglądał skutki działalności złodzieja.
Z niesmakiem i negatywną opinią o mieszkańcach miasteczka, którzy nie potrafią uszanować czyjejś pracy i własnego mienia. Opinia - jak to zwykle bywa - dotyczy zapewne ogółu mieszkańców i jest wobec znaczącej większości krzywdząca, bo drzewka szczepionej na pniu sosny zajumał jeden lub dwóch osobników pragnących zapewne, aby na ich działce pięknie rosły, albo będą usiłowali je odsprzedać.
Skutek kradzieży studzienek, co może kiedyś doprowadzić do tragedii, i kradzieży sosen szczepionych na pniu będzie taki, że już wkrótce miasto zostanie okamerowane, co burmistrz Dominiak solennie mi obiecał.
Znam go i wiem, że dotrzymuje raz danego słowa.
W związku z tym już dziś oświadczam, że wszelkie skargi i uwagi na temat naruszenia prywatności spacerujących mieszkańców, będą przeze mnie ignorowane. Zarejestrowane przez kamery monitoringu drobne wykroczenia, picie alkoholu w publicznych miejscach, nieobyczajne wybryki i drobne naruszenia zasad ruchu drogowego będę natomiast skwapliwie publikował jeśli tylko dotrę do takich nagrań.
Czy na pewno chcecie być ustawicznie śledzeni przez pozbawione emocji oko kamery?
Pewnie nie, bo właściwie każdy, od czasu do czasu wywali peta na chodnik, papierek po cukierku, albo nie posprząta po psie lub zdarzy mu się iść krokiem chwiejnym w zmienionym nastroju. Rejestracja umożliwi zwrócenie mu uwagi lub ukaranie przez stosowne organy.
Ukarać tymczasem należy sprawców kradzieży. Nie wierzę w to, że nie wiecie kto tego dokonał. Wystarczy telefon tam, gdzie trzeba...
Andrzej Grabowski - 30.03.2015 r.
|