Wycieczka mierząca 23,45 km nie obfitowała w szczególnie ekscytujące wydarzenia. Po prostu wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy. Pojechaliśmy to może za dużo powiedziane :-) Trasę częściowo i na kilku odcinkach znaczna część grupy pokonała pieszo i to nie z powodu przytrafiających się awarii.
Liczne pagórki i wzniesienia na trasie mierzącej 23,45 km były dla wielu uczestników wyzwaniem zbyt obciążającym, więc pokonywali je pieszo. Wybrana trasa obfituje w podjazdy, ale jak jest pod górkę to potem musi być z górki. Pokonanie więc trasy zajęło tylko około 3 godziny, łącznie ze zwiedzaniem kościoła w Lutrach i wizytą na dzikiej plaży nad jeziorem Luterskim.
Na wycieczkę trasą Bisztynek - Dąbrowa - Wysoka Dąbrowa - Lutry - Troszkowo - Bisztynek pojechało 10. uczestników w tym jeden, który jechał w naszej grupie po raz pierwszy.
Pierwsze zejście z siodełek i piesze podejście miało miejsce na górce przed Dąbrową, w lesie. Potem przed Wysoką Dąbrową, za Wysoką Dąbrową, już na drodze asfaltowej i raz jeszcze przed Lutrami.
Przystanki związane z oczekiwaniem na pieszych można było wykorzystać do oddawania się ulubionym (przez niektórych) nałogom oraz zwiedzaniem lasu, w którym znależć można było poziomki i czarne jagody w ilośi 2 szt.
W Lutrach zwiedziliśmy kościół św. Magdaleny i św. Antoniego wybudowany około 1862 roku na miejscu świątyń starszych. Pierwszy kościół w tym miejscu stanął bowiem już w XIV wieku. Spalił się w 1550 roku. Odbudowano go w roku 1580, ale i ten spłonął. Obecna więc budowla nie jest specjalnie wiekowa, ale góruje nad miejscowością i warta jest oglądania. Zachowały się wewnątrz orginalne niemieckie i łacińskie napisy. Wyposażenie jest neogotyckie.
Temperatura wody w jeziorze Luterskim nie skłania jeszcze do kąpieli, choć dwóch chętnych było, ale usłyszeli wyraźny zakaz swego opiekuna. Pytaniami o branie nękaliśmy wędkarzy. Ryby brały.
Na plaży obchodziliśmy z pomocą bombonierki imieniny Janiny, która sama tę bombonierkę dostarczyła.
W drodze powrotnej, przed Troszkowem musieliśmy zwolnić, bo ostrzegano nas światłami przed policjantami mierzącymi tam prędkość. Nie udało się nam wykonać wspólnej z nimi fotografii, bo akurat mieszkace woj. mazowieckiego wypisywano mandat w wysokości kilkuset złotych i zatrzymana została ciężarówka jadąca przez wieś 80 km/h. Policjanci mieli więc zajęcie znacznie mniej ciekawe niż fotografowanie się z rowerzystami.
(* - pierwsza liczba to numer
wycieczki
sezonu 2014, druga to liczba wszystkich wycieczek od początku istnienia tej inicjatywy.)
Andrzej Grabowski - 23.06.2014 r.
|