Pierwsza rowerowa wycieczka po gminie Bisztynek jest już za nami. Wzięło w niej udział 21. uczestniczek i uczestników. Według obliczeń pewnego portalu jej uczestnicy spalili podczas wycieczki 1284 kilokalorie (każdy), ale to nieprawda. Nieprawda, bo byliśmy w Nowej Wsi Reszelskiej, gdzie czekały na nas prawdziwe frykasy.
Trasa pierwszej wycieczki prowadziła do Warmian - Paluz - Łędławek i Nowej Wsi Reszelskiej. Odległość jaką przejechaliśmy to około 22 kilometry. Niektórzy przejechali więcej bo dotarli do Bisztynka z Krzewiny i do Krzewiny wrócić musieli.
Po drodze zatrzyywaliśmy się przy obiektach stanowiących dziedzictwo kulturowe Warmii, czyli przy przedrożnych krzyżach, kapliczkach a Warmianach i Łedławkach oraz Nowej Wsi Reszelskiej zwiedziliśmy także wnętrza kaplic do których wchodzić można. W Warmianach klucz do kaplicy św. Anotoniego "załatwił nam" zatrzymany kierowca z Bisztynka. W Łedławkach zrobiła to pewna pani mieszkająca w pobliżu, która zauważyła mocno podejrzaną grupę rowerzystów. W Nowej Wsi Reszelskiej - Jadwiga Kuźlik - sołtys tej wsi.
W Paluzach, klucz do kościoła załatwił uczestnik naszej wycieczki - pan Stanisław z Paluz pochodzący.
W obiektach tych wielu uczestników naszego rajdu było po raz pierwszy w życiu.
Nie znajdziecie tu - drodzy Czytelnicy - opisów zabytków i obiektów, które widziliśmy. Trzeba było z nami pojechać to byście wiedzieli, gdzie w Paluzach jest kapliczka z figurą noszącą ślady radzieckich kul. Dowiedzielibyście się, jakie obrazu w kościele w Paluzach ostatnio odnowiono. Wiedzielibyście więcej o gronie z 1914 roku w pobliżu Nowej Wsi Reszelskiej i o grobie rozstrzelanego przez czerwonoarmistów mieszkańca tej wsi. Poznalibyście opowieść o uundowaniu kaplicy w Łędławkach. Moglibyście zajrzeć do kroniki budowy placu rekreacyjnego w Nowej Wsi Reszelskiej. Takiego miejsca, tak urządzonego i zadbanego nie ma w żadnej innej wsi w gminie naszej i piszemy to z czystym sumieniem i pełnym przekonaniem każdego z uczestników wycieczki.
Nie mamy też pojęcia, czy w innej z wsi, które wkrótce odwiedzimy, zostaniemy przyjęci tak jak w Nowej Wsi Reszelskiej. Panią sołtys Jadwigę Kuźlik bardzo trudno będzie pokonać w gościnności. Wraz z Januszem Wiśniewskim przygotowała ognisko i zapewniła nam specjały własnej produkcji. Pierogi z kaszą gryczaną o ktorych Małgośka powiedziała, że teraz może już przejść na wegetarianizm, ciasta, rogaliki, napoje i... opowieści. Niektóre rowerzystki już dysponują przepisem na te pierogi. Od dziś jeździć będziemy rożnymi trasami, ale koniec trasy zawsze wypadnie w Nowej Wsi Reszelskiej - żartowaliśmy.
Cieżko było rozstawać się z Nową Wsią Reszelską. Przede wszystkim obciążenie stanowiły zjedzone przez nas frykasy, ale i nadzwyczajna gościnność mieszkańców z panią sołtys na czele.
Zawitamy tam z pewnościa jeszcze wielokrotnie. Choćby po to, by pokonać miejscową drużynę siatkarską. Choćby po to, by ponownie odpocząć w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszej gminie z życzliwymi i ofiarnymi mieszkańcami.
Z wycieczki wróciło tyle samo osób, co ją rozpoczęło. Wszystcy odczuli zmęczenie, ale też o to w tym wszystkim chodzi. Co prawda nie udało się nam spalić 1284 kcal, bo poczęstunkowi pani Jadzi nie dało się oprzeć, ale nie bądźmy już tacy skrupulatni w liczeniu tych kalorii. Warto było nawet przytyć, aby poznać lepiej własną gminę i jej mieszkańców.
Andrzej Grabowski - 01.06.2013 r.
|