Tradycja Lanego Poniedziałku nie ginie w Bisztynku za sprawą jednej z dużych rodzin. Spotykają się w ogrodzie jednego z braci i leją wodą bez opamiętania. Jest tak już od kilkunastu lat. W tegorocznej dyngusowej "ustawce" wzięli też udział członkowie klubu morsów "Przerębel".
Morsy z klubu "Przerębel" i duża rodzina Drozdowskich z Bisztynka oraz ich sąsiedzi z ulicy wzięli udział w organizowanej już od kilkunastu lat dyngusowej "ustawce".
Na ulicach miasteczka tradycja polecania się wodą powoli zanika. Między innymi dlatego rodzina wykorzystuje posesję Małgorzaty i Artura Drozdowskich na śmigus-dyngus. Bo i miejsca jest dosyć i dostęp do wody jest zapewniony.
W tym roku w "ustawce" wzięła udział nawet siostra zakonna, misjonarka pełniąca swą posługę w Togo w Afryce. Nie mogła liczyć na uszanowanie jej zakonnego habitu.
Na poszanowanie swego urzędu nie mógł też liczyć burmistrz Bisztynka Marek Dominiak, nadal aktywny mors.
Zobacz zdjęcia z tej znakomitej zabawy podczas której, co prawda oszczędzono sprzęt fotograficzny i filmowy, ale fotoreporterów oraz kamerzystkę i tak podstępnie oblano wodą. Piszącego te słowa - od pasa w dół a kamerzystkę - "za kołnierz".
Andrzej Grabowski - 28.03.2016 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|