Aktualności >>> Nie zyje 19-latka znaleziona wlesie koło Bisztynka >>>
.: Co się stało w lesie koło Bisztynka?
Dramat w lesie koło Bisztynka. Zmarła znaleziona tam 19-latka
Późnym popołudniem 3 grudnia do jednego z domów na tzw. kolonii w Bisztynku wpadł 25-letni chłopak i powiedział, że chyba zabił dziewczynę. Miał to zrobić w środku lasu. Odnalazł ją tam mieszkaniec Bisztynka. 19-latka walczyła o życie kilka godzin. Mimo wysiłków lekarzy zmarła. Nie wiadomo dokładnie, co się stało w lesie.
To co dziś się stało w lesie między Bisztynkiem a Sątopami jest jedną wielką zagadką. Wiadomo na pewno jedynie tyle, że 19-letnia mieszkanka gminy Bisztynek walczyła o życie. Nie wiadomo czy był to skutek pobicia przez starszego o 6 lat mieszkańca Bisztynka, czy też efekt zażycia dopalaczy, lub innych środków psychoaktywnych.
O dramacie opowiedział nam świadek, który zakrwawioną dziewczynę odnalazł na leśnej drodze, w miejscu oddalonym o około 1,5 km od drogi Bisztynek - Sątopy.
- Chłopak wpadł do mojego domu jakoś po godz. 17. Było już ciemno. Był cały we krwi. Miał ranę na głowie. Nie mam pojęcia od czego ta rana. Powiedział: "chyba zabiłem dziewczynę!" - relacjonuje mężczyzna.
- Dopytywałem co się dokładnie stało, ale on gadał bez sensu, coś o diable i że mu kazał to zrobić. Natychmiast narzuciłem na siebie kurtkę i z latarką, po śladach zacząłem szukać tej dziewczyny. Myślę, że znalazłem ją gdzieś po pół godzinie kluczenia po krzakach. Leżała twarzą do ziemi w śniegu. Była zakrwawiona. Natychmiast wezwałem pogotowie - opowiada mężczyzna.
- Gdy dotarłem do dziewczyny jeszcze była przytomna, ale na moich oczach ją straciła - opowiada. Musiał ją pozostawić samą w lesie, aby dotrzeć do drogi Bisztynek - Sątopy i pokierować służbami ratunkowymi.
Karetka nie mogła dojechać na miejsce zdarzenia. Ratownicy musieli do niej dotrzeć piechotą. Dojechał tam tylko policyjny radiowóz z napędem na cztery koła.
Na miejsce wezwano także zastęp OSP w Bisztynku, aby udzielił pomocy karetce w dotarciu na miejsce. Ratownicy OSP pomagali też w czynnościach resuscytacyjnych.
My dotarliśmy tam razem z wezwaną karetką specjalistyczną ze szpitala w Bartoszycach. Idąc przez las dotarliśmy do miejsca zdarzenia. W policyjnym radiowozie trwała akurat dramatyczna walka o życie dziewczyny. Ratownicy prowadzili masaż serca i sztuczne oddychanie. Podawano jej leki zaordynowane przez lekarza. W pewnym momencie zaczęła się poruszać. Podjęto wtedy decyzję, że zostanie dowieziona radiowozem do drogi Bisztynek - Sątopy.
Gdy radiowóz dojechał do tej drogi, ratownicy i lekarz znów przystąpili do resuscytacji. Wreszcie dziewczynę przeniesiono do karetki. Lekarz polecił przygotowanie defibrylatora. Po kilku minutach karetka na sygnale pojechała do Bartoszyc.
Ratownicy nie kryli tego, że dziewczyna, poza objawami wychłodzenia organizmu i ranami głowy miała także objawy zażycia bliżej nieokreślonych substancji psychoaktywnych.
Domniemanym sprawcą, domniemanego pobicia także zajęli się ratownicy. W domu do którego dotarł pilnował go policjant. Mężczyzna także był wyraźnie pobudzony.
Mieszkaniec Bisztynka, który opowiadał nam o przebiegu zdarzeń nie krył, że wyglądał i zachowywał się tak, jakby zażył jakieś środki psychoaktywne.
Policja z Bartoszyc wprowadziła embargo na informacje w tej sprawie.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że trwają teraz intensywne czynności w tej sprawie. Komendant polecił mi nie udzielać informacji na ten temat. Informacji udzielać będzie Prokuratura Rejonowa w Biskupcu - powiedziała asp. szt. Dorota Michalak z Komendy Powiatowej Policji w Bartoszycach.
Około godz. 22:35 dotarłado nas tragiczna wiadomość, że dziewczyna, mimo wysiłków lekarzy, zmarła w szpitalu w Bartoszycach.