Konie trakeńskie były tematem wykładu Tomasza Siedlanowskiego poprowadzonym w Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Bisztynku i tematem wystawy fotografii tegoż autora. - Trakeny są elementem dziedzictwa kulturowego obecnej Warmii i Mazur - mówił Tomasz Siedlanowski.
Tomasz Siedlanowski od wielu lat, w swoim gospodarstwie w Księżnie koło Bisztynka zajmował się hodowlą koni trakeńskich. Studentom Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Bisztynku opowiadał o historii tej rasy koni i jej ratowaniu oraz odtwarzaniu. Dla wielu z nich opowieść ta zawierała same nowe informacje. Przede wszystkim tę, że koń trakeński to rasa, która powstała na terenie dawnych Prus Wschodnich i jako taka jest elementem dziedzictwa kulturowego obecnej Warmii i obecnych Mazur.
Powstanie konia trakeńskiego datuje się już na czasy średniowieczne. Hodowla trakena na większą skalę rozpoczęła się w XVIII wieku w miejscowości Trakeny, od której zaczerpnął nazwę. (Dziś to miejscowość Jasnaja Polana w obwodzie kaliningradzkim w Rosji.) Królewską Stadninę Trakenów założył w 1732 roku Fryderyk Wilhelm I Pruski.
Hodowlę koni trakeńskich na terenie obecnego powiatu bartoszyckiego prowadzono m.in. w Liskach, Domaradach i Judytach. W stadninie w Liskach nadal prowadzona jest hodowla trakenów.
Dzieje stadniny królewskiej były dość burzliwe, okres szczytowego rozkwitu na początku lat 40, kiedy koń trakeński zyskał sławę i uznanie w całej Europie, nie trwał zbyt długo. Już w 1945, podczas pospiesznej ucieczki przed Armią Czerwoną, prawie cała populacja wyginęła, a istnienie rasy zostało zagrożone. Na szczęście, staraniem hodowców, udało się ją uratować.
Tomasz Siedlanowski opowiadał, iż przed II wojną liczebność tych koni w Prusach Wschodnich szacowano na 80-90 tys. Po II wojnie w całych Niemczech doliczono się ich zaledwie kilku tysięcy. Podobnie w Polsce.
- Na szczęście w Polsce (ale też w Rosji i Niemczech) znaleźli się ludzie, którzy znali tę rasę i powoli ją odtwarzali - mówił Tomasz Siedlanowski. Ciekawostką jest to, że na początku lat 60-tych XX wieku w Polsce, jedną decyzją przemianowano trakena na konia wielkopolskiego. Powrót do właściwej nazwy nastąpił dopiero w XXI wieku. To konie, które wygrywały wiele zawodów sportowych od olimpijskich przez mistrzostwa świata, kontynentalne i inne. W tej chwili w Polsce jest hodowanych około 300 klaczy tej rasy.
Tomasz Siedlanowski już nie hoduje koni. Nie chciał odpowiadać na pytanie "dlaczego?". Mówił jedynie, że decyzja z zaprzestaniu hodowli była dla niego traumatycznym przeżyciem i nie chce do tego wracać. Nadal się nimi jednak zajmuje działając w związkach i stowarzyszeniach skupiających hodowców tej rasy.
Wykład w UTW zakończył się wernisażem wystawy fotografii Tomasza Siedlanowskiego, których tematem są oczywiście konie trakeńskie. Wszystkie fotografie zostały wykonane w Księżnie, na terenie gospodarstwa Tomasza Siedlanowskiego. Fotografie pokazują konie trakeńskie we wszystkich porach roku i w różnych sytuacjach.
- Fotografuję dopiero od 4 lat. Używam nowoczesnego aparatu z nienowoczesnymi obiektywami. Przygodę z fotografią rozpocząłem dlatego, że chciałem uwiecznić widoki jakie miałem z okna lub podwórza. Uważałem je i uważam za piękne - mówił Tomasz Siedlanowski.
Za takie właśnie uznali je także ci, którzy przybyli na wernisaż wystawy zorganizowany w Ośrodku Kultury i Aktywności Lokalnej w Bisztynku. Wystawę można nadal oglądać w godzinach otwaria ośrodka kultury.
Andrzej Grabowski - 10.12.2015 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|