Aktualności >>> Taki "wuef" to jest to! >>>

 .: Wychowanie fizyczne na śniegu

Taki "wuef" to jest to, co dzieciaki lubią najbardziej.

Uczniowie klasy IIIb Szkoły Podstawowej w Bisztynku na "wuefie" ćwiczą i się nie nudzą. Nie zauważyliśmy zwolnionych z lekcji. Pewnie dzięki temu, że lekacja odbyła się na śniegu, który dzieciaki lubią.

Pokolenie takich starych pryków jak ja zwykło narzekać na "dzisiejszą młodzież" i dzieci. "Nic tylko przed komputerami siedzą" - mawiają zgorzkniali tetrycy wspominając, że "za moich czasów" to było inaczej i zjeżdżało się z byle górki na byle czym lub bez niczego.

Nauczyciele wychowania fizycznego mówią często o dużej ilości zwolnień rodzicielsko-lekarskich z tych zajęć. Ogólnie, rzec by można, słabemu poziomowi tężyzny fizycznej wśród dzieci winne są (podobno) komputery i słabowite zdrowie dzieciaków.

Uczniowie z IIIb z Bisztynka zadali kłam tym teoriom i stereotypom. Zmęczyli się i zapewne spocili podczas zajęć "wuefu" na śniegu, na stadionie miejskim w Bisztynku, dokąd przyprowadziła je wychowawczyni - Jolanta Dominiak.

Dzieciaki zmęczyły się i lekko zdyszane wracały do szkoły, ale było to zmęczenie radosne i rozkrzyczane. Ćwiczący na tej lekcji (niećwiczących nie zauważyłem) niechętnie opuszczali stadionową górkę i śniegowe bałwany, które powstały w kilka minut. Piszącemu te słowa też się przydało. Jak odmówić 9-latce, która z maślanymi oczyma, czyli, mniej więcej, takimi >>> prosi o podniesienie śnieżnej, olbrzymiej kuli i ustawienie jej tak, jak trzeba, żeby wyglądało na bałwana? W kręgosłupie chrupało, ale kule (trzy) kolejno trafiły tam, gdzie być powinny. Tak powstały bałwany trzy ozdabiające teraz boisko Reduty.

Nie dość, że zmęczyły się dzieciaki, to zmęczyły też "starego pryka". Jeśli więc Rodzicu przejdziesz się z dzieckiem własnym, na byle jaką górkę, to pociecha twoja zmusi cie do wysiłku, co będzie miało zbawienny wpływ na zdrowie twoje. Idź więc na górkę z dzieciakim z powodów czysto egoistycznych. Tłuszcz opada z bioder (panie) i z opony (panowie) w widocznym wręcz tempie.

Nie ma tłumaczeń, że sanek nie ma w domu! Pewien Bogdan też ich nie miał. Za to miał zużyte narty biegowe. Z nart wykonał płozy sanek, z listewek i rurek resztę tych sanek, a córka jego z IIIb z dumą prezentowała nam ten śnieżny pojazd. Nikt takich nie ma! Nie dość więc, że cieszą się dzieci własne Bogdana to i on może chodzić dumny. Same korzyści :-)

Rodzicu drogi! Zabierz dzieci na śnieżną górkę i spalaj z nimi to, co masz w nadmiarze tu i tam. Jeśli nie masz czasu to znajdź w pobliżu dziadka lub babcię Narzekalską (na dzisiejsze dzieci) i podsuń im pomysł na nawiązanie bliższego kontaktu z wnukiem (wnuczką). Przestanie narzekać, bo po takiej eskapadzie, siły nie będzie miał dziadek i babcia.

Andrzej Grabowski - 14.02.2013 r.

Copyright: www.bisztynek24.pl 2013