Kierowca audi na zakręcie drogi Łędławki - Bisztynek pojechał prosto w pole uprawne. Uderzył autem w skarpę rowu oraz betonowy krąg studni a mimo tego zatrzymał się dopiero kilkadziesiąt metrów od jezdni. 24-latek prawdopodobnie był pijany. Jechał sam.
Do zdarzenia doszło tuż przed północą 29 kwietnia na drodze Łędławki - Bisztynek.
Ze śladów na miejscu zdarzenia widać, że niespełna 24-letni kierowca, jadący od strony Łędławek, na zakręcie drogi w prawo - pojechał prosto. Miał wiele szczęścia, bo zmieścił się między dwoma przydrożnymi drzewami.
Pojazd uderzył w skarpę rowu i pojechał dalej po polu, gdzie uderzył w betonowy krąg studni melioracyjnej. Po tym uderzeniu zatrzymał się po kilkunastu kolejnych metrach.
Na miejsce dotarła karetka pogotowia. Mężczyznę odwieziono do szpitala, choć nie odniósł poważniejszych, widocznych na zewnątrz obrażeń ciała. Kontakt z nim był utrudniony. Strażacy OSP Bisztynek udzielali pomocy zespołowi ratownictwa medycznego w oświetleniu terenu i ewakuacji kierowcy audi oraz odłączyli akumulator w samochodzie napędzanym przez gaz LPG.
- Miałam temu kierowcy ochotę nakopać w tyłek - mówiła kobieta, która zauważyła pogięte osobowe audi, stojące w polu i zawiadomiła służby ratunkowe. Nadjechała tam tuż po wypadku.
- On nawet nie potrafił powiedzieć skąd jest i jak się nazywa. Wybełkotał tylko, ze ma na imię Michał. Nie mógł utrzymać się na nogach - mówiła zdenerwowana kobieta a jej pasażer potwierdzał jej słowa.
Kobieta nie miała wątpliwości, że kierujący audi mieszkaniec Wozławek był pijany. Stan trzeźwości kierowcy nie był badany, bo policyjny radiowóz dotarł na miejsce już po odwiezieniu kierowcy do szpitala.
Mężczyźnie audi pobrano trzykrotnie, krew do badań na zawartość alkoholu.
Andrzej Grabowski - 30.04.2017 r.
Materiał znajdziesz także na portalu:
|