Pani Lucia Buchholz z Bisztynka spoczywa na cmentarzu w Kiwitach. Zmarła w 1915 roku i pochowana została wraz ze swoim synkiem. Nagrobek zwrócił naszą uwagę, bo jest na nim wyryta nazwa naszego miasteczka - Bischofstein - a on sam jest wyjątkowo okazały i zachowany w idealnym stanie. Nagrobek niesie na sobie informację o tragedii rodzinnej.
Na cmentarzu w Kiwitach zachowały się liczne nagrobki dawnych mieszkańców tej ziemi. Są najczęściej zachowane w stanie wręcz idealnym. Oczywiście nie wszystkie nagrobki przetrwały do naszych czasów. Między tymi zabytkowymi znajdują się przecież groby nowe, kilku-, kilkunastoletnie. Cmentarz jakich wiele na Warmii i Mazurach, łączący mieszkańców dawnych z obecnymi. Dbałość obecnych mieszkańców Kiwit i okolic o istniejące nagrobki dawnych mieszkańców zasługuje jednak na wyróżnienie. Nekropolia jest uporządkowana i nie znajdziecie na niej zwałów gruzu takich jak po prawej stronie cmentarza w Bisztynku. (!!!)
Wśród zachowanych w idealnym stanie nagrobków wyróżnia się, wykonany z rożowego granitu, nagrobek na którym wyryto nazwę naszego miasteczka - Bischofstein. Z powodu tego napisu zainteresowaliśmy się nim.
"Tu spoczywa w Bogu Pani Dr. Lucia Buchholz z domu Teschner, ur. 9 stycznia 1893 r, zmarła 17 marca 1915 r." głosi napis wyryty w kamieniu. Niżej wykuto Bischofstein, co na nagrobkach pochodzących z tego samego okresu oznaczało miejsce zamieszkania zmarłej osoby. Jeszcze niżej są dane o Henryku Buchholz (Heinrich Buchholz) urodzonym 11 marca 1915 r. a zmarłym 29 marca 1915 r.
Potrzebowaliśmy kilku minut na skojarzenie dat wyrytych na kamieniu kryjących w sobie obraz tragedii rodzinnej.
22-letnia Łucja Buchholz była prawdopodobnie żoną doktora weterynarii (Tierarzt) Alfreda Buchholz'a mieszkającego przy Heilsberger Straße 6 w Bisztynku (ul. Lidzbarska, czyli dzisiejsza ul. Reymonta). Z ich związku urodził się Heinrich. Poród musiał mieć bardzo ciężki przebieg, bowiem sześć dni później młoda mama umiera. Jej synek przeżywa jeszcze tylko kilkanaście dni... Pochowani są razem.
A dlaczego pochowano ich w Kiwitach a nie w Bisztynku? Tego nie wiemy. Można jednak przypuszczać, że Łucję i Henryka pochowano przy grobie rodziny Teschner z Klejdyt z której pochodziła.
I jeszcze jedna kwestia. Czy kobieta w wieku lat 22, na początku XX wieku, mogła mieć już tytuł naukowy doktora? Raczej nie. Wyjątkowo szybko uzyskał go m.in. burmistrz Bisztynka dr Paul Fechner >>>, ale nawet on uzyskał go w wieku lat 25.
Skąd więc przy nazwisku Łucji Buchholz skrót "Dr". Ów tytuł to prawdopodobnie odpowiednik naszego słowa "doktorowa", czyli "żona doktora". Alfred Buchholz - mąż Łucji - taki tytuł posiadał, co jest uwidocznione w spisie mieszkańców Bisztynka z 1939 roku.
Tytuł doktora nauk jest zaszczytem w każdym kraju i środowisku. W Niemczech jest to tytuł na tyle ceniony i zaszczytny, że do chwili obecnej wpisuje się go do dowodów tożsamości i stanowi on swoistą część nazwiska. Na początku wieku XX zaszczytem dla kobiety było bycie żoną doktora. Stąd prawdopodobnie taki a nie inny zapis na nagrobku Łucji.
Andrzej Grabowski - 04.09.2013 r.
|